Firma Hyperloop One, która miała na celu zrealizować projekt superszybkiej kolei próżniowej, ogłosiła upadłość. Czy to oznacza, że marzenia o takim systemie transportu muszą zostać odłożone na półkę?
W 2013 roku Elon Musk przedstawił światu futurystyczną wizję systemu transportowego nowej generacji: Hyperloop. Jego propozycja (wprawdzie nie autorska, ale nie można odmówić mu jej wypromowania) obejmowała sieć tub próżniowych, w których „wagoniki” poruszałyby się z wykorzystaniem lewitacji magnetycznej. Taki system miałby umożliwić transport ludzi i towarów z prędkościami rzędu około 1000 km/h, a nawet szybciej.
Pomimo wątpliwości dotyczących możliwości realizacji tak zaawansowanej technologicznie koncepcji, na rynku pojawiło się wiele start-upów, które podjęły wyzwanie. Jednym z nich był Hyperloop One, który wydawał się mieć największe szanse na sukces. Dysponował pomysłem, funduszami i planem na połączenie Europy z Chinami, co umożliwiłoby transport towarowy w ciągu jednego dnia.
Hyperloop One nie zrealizuje planu. Firma ogłosiła upadłość
Niestety, prawie dziesięć lat później okazuje się, że te plany nie zostaną zrealizowane. Firma oficjalnie ogłosiła upadłość. Warto przypomnieć, że w latach 2017-2022, dzięki dużym inwestycjom międzynarodowej grupy pod przewodnictwem Richarda Bransona, firma nosiła nazwę Virgin Hyperloop One. Jednak w zeszłym roku „sponsor tytularny” wycofał się, a zespół zrezygnował z planów rozwijania tego projektu pod kątem przewozów pasażerskich i skupił się wyłącznie na transporcie towarowym.
Według informacji uzyskanych przez agencję Bloomberg, firma od dłuższego czasu borykała się z poważnymi problemami finansowymi. Co więcej, mimo wieloletniej obecności na rynku, nie udało jej się zdobyć kontraktu na budowę działającego systemu Hyperloop w pełnym rozmiarze. Sytuacja nie ulegała poprawie, dlatego podjęto decyzję o ogłoszeniu upadłości. Umowy z ostatnimi pracownikami zostaną rozwiązane wraz z końcem 2023 r.
Czy upadłość Hyperloop One oznacza koniec marzeń o superszybkiej kolei przyszłości?
Odpowiedź brzmi: niekoniecznie. Na rynku wciąż bowiem istnieje dziesięć firm, które zamierzają zrealizować tę koncepcję. Są to amerykańskie Hyperloop Transportation Technologies i Hyperloop Genesis, holenderskie Delft Hyperloop i Hardt Global Mobility, chińskie CASIC, hiszpańskie Zeleros, włoskie Hyperloop Italia, szwajcarskie Swisspod Technologies, indyjskie DGWHyperloop oraz kanadyjsko-francuskie TransPod.
Szczególnie ta pierwsza – HyperloopTT – ma szansę na sukces. Udało jej się bowiem zdobyć kontrakt na budowę kolei próżniowej we Włoszech. Marzeń o Hyperloopie w żadnym razie nie trzeba więc odkładać na półkę, choć realizacja takich planów może jeszcze długo potrwać.
O Hyperloopie marzą także Polacy z firmy Nevomo (wcześniej znanej jako Hyperloop Poland). Wiedząc jednak, że minie jeszcze wiele lat (a może i dekad) zanim technologia ta stanie się faktem, postanowili wykorzystać zdobyte doświadczenie i wprowadzić inną rewolucję na kolei. We wrześniu 2023 r. zaprezentowali MagRail – rozwiązanie, które ma wyeliminować lokomotywy i rozpędzać wagony do prędkości nawet 550 km/h, a wszystko to z wykorzystaniem istniejących już torów. Sekret tkwi w lewitacji magnetycznej.
Źródło: Bloomberg, Engadget, inf. własna
Komentarze
7A realia sa takie, ze utrzymanie prozni w takim wymiarze jest nierealne. Najwieksza komora prozniowa zbudowana przez NASA ma zaledwie 22000m3. Typowy wagon ma 2.5m szerokosci, wiec tubing musialby miec okolo 3m. Czyli zaledwie 3.1km trasy juz ma taka pojemnosc co ta komora. Koszt odpompowania takiej ilosci powietrza jest ogromny. Podobnie z utrzymaniem - sam tor musialby miec liczne dylatacje a to oznacza zawsze nieszczelnosci, zwlaszcza przy drganiach. Koszt utrzymania prozni i dodatkowe trudnosci z tym zwiazane po prostu przekracza wielokrotnie koszt zwyklego transportu koleja lub samolotem.
A co z funduszami jakie miała? Znaczy inwestorzy "trochę" stracili.