Walka o prawa autorskie
Nagonka na serwisy umożliwiające hosting plików trwa. Obrywa się zarówno publikującym legalne, jak i łamiące prawa autorskie treści. Właściciele różnych stron reagują w odmienne sposoby. Megaupload pozywa FBI za zamknięcie, natomiast Rapidshare ugina się przed prawem obniżając maksymalną prędkość pobierania. Niemieckie władze nakładają zaś na ostatni z wymienionych kolejne nakazy.
Sprawa, która rozpoczęła się w 2009 roku w końcu zaowocowała wyrokiem. Choć nie jest on jeszcze uchwalony na piśmie, oskarżyciele tryumfują. Natomiat RapidShare wypowiada się na łamach TorrentFreak z wątpliwościami czy jest sens odwoływać się od decyzji. Werdykt nakazuje bowiem właścicielom hostingu sprawdzać dodawane pliki pod kątem legalności.
Czy pozew wystosowany przez organizację GEMA wraz z dwoma wydawnictwami i jego efekt są rozsądne? W obecnym kształcie serwisu oraz przy danych statystycznych wskazujących na gigantyczny dobowy upload, trudno o filtrowanie wszystkich treści. Praktycznie nie da się tego osiągnąć bez np. kolejki wgrywania lub specjalnego oprogramowania, które z kolei można łatwo oszukać.
Walczący o wolne, niecenzurowane publikowanie treści w internecie doszukują się ratunku w decyzji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości o zakazie aktywnego przeglądania treści i nakazie umożliwienia prywatności.
Czy jednak to wystarczy przeciw organizacjom walczącym o prawa autorskie?
Więcej o serwisach Internetowych:
- RapidShare walczy z piractwem i ogranicza prędkość pobierania plików
- Gwarancja prędkości minimalnej Internetu budzi sprzeciw operatorów
- The Pirate Bay przestanie udostępniać torrenty
- Facebook: miliard użytkowników w sierpniu
- Internet bez cenzury w planach hakerów
- Google oszukiwało: surowo karze samo siebie
Źródło: TorrentFreak, TechSpot
Komentarze
28