Starliner leci z usterką na orbitę. A Starship planuje udany powrót
Na początku czerwca czekają nas dwa emocjonujące loty w kosmos. Starliner poleci z załogą, mimo że Boeing nie usunął wstrzymującej od miesiąca lot usterki. Z kolei SpaceX liczy na to, że tym razem oba człony rakiety Starship dotrą pomyślnie na Ziemię.
Boeing i SpaceX są w sytuacji, gdy przydałyby się im poważne sukcesy. Boeing nawet chyba bardziej tego potrzebuje, bo reputacja koncernu mocno podupadła w sektorze lotniczym. Mogłby ją poprawić sukcesem w kosmosie. SpaceX świetnie sobie radzi co prawda w lotach rakietami Falcon 9 - jego rakiety powróciły udanie na Ziemię już ponad 300 razy, a jeden z boosterów zrobił to aż 20-krotnie. Lecz pozostaje kwestia programu Starship, który powinien nabrać tempa. Na razie były trzy loty, każdy z nich coraz bardziej udany, ale wciąż nie można mówić o pełnym sukcesie i gotowości do rozpoczęcia kolejnego etapu budowy tych rakiet.
Boeing Starliner - załogowa perspektywa dla przyszłych stacji kosmicznych
Boeing Starliner to nadzieja tego koncernu na stworzenie alternatywy dla SpaceX Dragon. Załogowego pojazdu, który pozwoli ludziom latać na orbitę Ziemi. Mając w głowie perspektywę budowy w niedalekiej przyszłości kolejnych stacji kosmicznych, zwiększenie liczby pojazdów załogowych nie jest głupim pomysłem. Jednakże Boeingowi towarzyszy ogromny pech. Lot załogowy miał się odbyć już 6 maja 2024 r., potem przekładano go ze względu na usterkę w systemie dystrybucji helu w module technicznym. Kolejne tygodnie mijały i teraz mamy termin 1 czerwca wyznaczony jako datę pierwszego załogowego lotu.
Boeing uważa, że nawet 100-krotnie większy wyciek helu w instalacji Starlinera nie zagrozi bezpieczeństwu załogi. Start Boeing Starliner z dwuosobową załogą przewidziano na 1 czerwca o godzinie 18:25.
Dlaczego wiemy, że tej daty Boeing nie powinien przesunąć, a co najwyżej ze względu na pogodę? Ponieważ inżynierowie stwierdzili, że nawet znacznie większy wyciek helu niż obecnie rejestrowany nie stanowi ich zdaniem zagrożenia dla życia astronautów – Barry’ego Wilmore i Suni Williams. To odważna decyzja, ale musi być podbudowana pewnością, bo stawiać na szali życia astronautów nie odważyłaby się dziś żadna instytucja, nawet Boeing.
Boeing Starliner na dwa dni przed pierwszym majowym terminem startu. (fot: NASA)
Steve Stich szef programu lotów komercyjnych NASA podkreśla, że problem nie dotyczy całego pojazdu, a jedynie jednego z 28 pędników, które służą do kontroli pozycji kapsuły Starliner w przestrzeni kosmicznej. Przywołuje też historię wahadłowców, które niejednokrotnie latały na orbitę z problematyczną instalacją. To już odważna deklaracja, wszak wahadłowce doznały w historii lotów dwóch katastrof, w których zginęło 14 ludzi. Ich przyczyną były właśnie niedoskonałości w konstrukcji.
SpaceX Starship - czwarty lot ma się udać od początku do końca
Starship to jeszcze większa nadzieja dla załogowej przyszłości w lotach kosmicznych niż Starliner. Rakieta, która projektowana jest jako uniwersalny pojazd, zdolny nie tylko transportować towary i/lub ludzi, ale też zdolna do lotów na przeróżne dystanse. Na orbitę Ziemi, na Księżyc, a kiedyś być może nawet na Marsa. Ten Mars wciąż przyświeca projektowi Starship, ale jego inżynierowie wciąż muszą się uporać z pierwszym poważnym krokiem milowym. Czyli udanym startem, ale i lądowaniem rakiety. Bo cóż nam po Starshipie, który potrafi latać tylko w jedną stronę. To ma być rakieta i pojazd wielokrotnego użytku.
Czwarty lot SpaceX Starship rozpocznie się w środę 5 czerwca około godziny 14:00. Tym razem priorytetem jest udane lądowanie obu członów rakiety, by udowodnić możliwość wielokrotnego jej użycia.
Dlatego musi być zdolna do udanego lądowania. Operacje takie jak otwarcie luku towarowego, czy przetaczanie paliwa pomiędzy modułami na orbicie, które przeprowadzono w trakcie trzeciego lotu, schodzą tym razem na dalszy plan. Nie są nawet w ogóle planowane, bo celem jest udane lądowanie boostera, choć tym razem po prostu w oceanie, a także kontrolowany powrót właściwego Starshipa na Ziemię, co SpaceX przetestowało udanie już kilka lat temu.
Teraz jednakże trzeba połączyć dwa elementy układanki razem. Czyli start całej rakiety, a potem lądowanie obu członów niezależnie. Na obecnym etapie jest to istotniejsze dla projektu niż wykonanie dodatkowych działań w trakcie lotu. W tym celu SpaceX dokonał licznych zmian w sprzęcie i oprogramowaniu, by podnieść niezawodność silników i instalacji doprowadzającej paliwo. Usterki w jej funkcjonowaniu były przyczyną utraty obu członów rakiety przed lądowaniem w marcu tego roku.
Jeśli lot się powiedzie, to będzie to próba zrealizowana niespełna trzy miesiące po próbie numer trzy. Byłby to dowód na to, że Starship jest efektywniejszym rozwiązaniem, niż tworzony przez NASA SLS.
Źródło: SpaceX, Boeing, ing. własna
Komentarze
4Panie Karolu chylę czoła! Wielkie dzięki za dobre artykuły, za tematykę i za jakość. Jest Pan tutaj na benchmarku chyba jedyną osobą która się stara i chyba ze względu na Pana tematy jeszcze tutaj zaglądam. Reszta to plankton robiący na odwal, robiący mnóstwo błędów albo produkujący reklamy udające artykuły.
Pozdrawiam!
Trochę dziwne to zdanie, jakby trochę nie po polsku, czegoś w nim brakuje. Takie jest moje wrażenie. Może powinno być:
"Dlaczego wiemy, że tej daty Boeing nie powinien przesunąć, a co najwyżej zrobić to ze względu na pogodę?"
A tak poza tym, jak zwykle artykuł na wysokim poziomie. Korekta jak i całościowo merytorycznie dobra jakość.