Ciekawostki

Znowu chcą dotrzeć do Titanica. Tym razem tylko dwóch bogaczy

przeczytasz w 3 min.

Wyprawa batyskafem Titan w 2023 r. do wraku Titanica zakończyła się tragiczną śmiercią pięcioosobowej załogi. To nie zniechęciło założyciela Triton Submarines i miliardera z Ohio, który był już na ISS, przed kolejną próbą zanurzenia na prawie 4 kilometry, by zobaczyć słynny wrak.

Titan, który miał odwiedzić Titanica

W czerwcu 2023 roku świat obiegła wiadomość o implozji batyskafu Titan, którym piątka osób próbowała dostać się w okolice wraku Titanica. Każdy z pasażerów, osób majętnych, zapłacił za podróż 250 tysięcy dolarów. Wypadek odbił się echem w mediach, długo deliberowano nad przyczynami, potem krytykowano brak profesjonalizmu OceanGate, firmy, która porwała się z motyką na Słońce.

Tytan
Tytan, który miał być sukcesem OceanGate, stał się gwoździem do jego trumny. (fot: OceanGate)

Batyskaf miał korpus z kompozytów węglowych i teoretycznie był gotowy na osiągnięcie głębokości niespełna 4 tysięcy metrów, gdyby nie słabe punkty w konstrukcji. Jednym z nich był wizjer, który wykonano ze znacznie słabszego komponentu certyfikowanego do głębokości co najwyżej 1,3 tysiąca metrów. Również technologia wykonania poszycia Titana nie była idealna. Na dodatek żadna z wcześniejszych prób zanurzenia nie zakończyła się pełnym sukcesem, a jedynie 14 procent wcześniejszych wypraw osiągnęło jakikolwiek cel,.

Dziób Titanica
Dziób Titanica (fot:NOAA/RAS)

Szczątki Titana znaleziono około 500 metrów od dziobu Titanica. Gdy nastąpiła implozja, 105 minut po rozpoczęciu zanurzania, batyskaf był prawdopodobnie około 3,5 tysiąca metrów po powierzchnią oceanu. Tyle o Titanie i jego załodze, której historia - zamiast przestrogą - stała się inspiracją dla miliardera Larry’ego Connora oraz Patricka Laheya współzałożyciela firmy Triton Submarines.

Triton 4000/2 Abyssal Explorer pod każdym względem lepszy od Titana

Cel, jaki przyświeca dwójce bogaczy, to udowodnienie, że OceanGate miało dobry pomysł na komercyjne wyprawy w głąb oceanu i gdyby nie błędy, to udałoby się go zrealizować. Tym razem na dno oceanu w 2026 roku w stronę Titanica ma popłynąć znacznie mniejsza załoga, bo tylko dwuosobowa.

Turystyka podwodna
Wizja turystyki podwodnej, jaką dzięki swoim łodziom roztacza przed klientami Triton Submarines. (fot: Oscar Espinasa)

Batyskaf nazywa się Triton 4000/2 Abyssal Explorer i jak twierdzi producent, w swojej klasie nie ma sobie równych. Takie przechwałki słyszeliśmy niejednokrotnie, jednak Triton Submarines ma mocną kartę przetargową - doświadczenie w seryjnej budowie podwodnych pojazdów, które są wykorzystywane w celach turystycznych. A także szacunek dla warunków, jakie panują prawie 4 tysiące metrów pod powierzchnią oceanu, gdzie spoczywa Titanic. To oczywiście również będzie wyzwanie obarczone ryzykiem, bo batyskaf ma osiągnąć zanurzenie bliskie jego możliwościom.

Wyzwaniem jest nie zbudowanie batyskafu zdolnego dotrzeć do wraku Titanica, a zbudowanie czegoś, co pozwoli na masowe komercyjne wycieczki i duży komfort podziwiania głębi oceanu.

Titanic nie jest jednak celem nieosiągalnym, bo firma Triton Submarines ma w swoich zasobach dwuosobowy batyskaf Triton 36000/2, który może osiągnąć nawet największe głębie na Ziemi. Ten batyskaf wykorzystano kilka lat temu do sfilmowania Titanica po raz pierwszy w 4K.

Triton 4000/2 Abyssal Explorer
Tak wygląda wizualizacja batyskafu Triton 4000/2 Abyssal Explorer, który ma zapewnić komercjalizację wypraw do wraku Titanica. (fot: Triton Submarines)

Z zewnątrz w porównaniu do Titana, który wyglądał dość staroświecko, Triton 4000/2 Abyssal Explorer przypomina futurystyczny pojazd kosmiczny. Wyposażony jest w sferyczną wykonaną z przejrzystego akrylu kabinę z miejscem na dwie osoby. Ma także coś na kształt skrzydeł, które podczas zanurzania i wynurzania się są złożone, a po rozłożeniu ułatwiać mają manewrowanie, a także umożliwią uruchomienie ośmiu silników napędowych. Tak zwany układ mewy zapewnia też łatwiejszy transport batyskafu i jego składowanie.

Larry Connor odwiedził już rów Mariański, był na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, więc wie, co to jest ryzyko. Zresztą gdyby porównać wyprawę na dno oceanu z lotem kosmicznym, to i jedno, i drugie jest ogromnym wyzwaniem. W pierwszym przypadku największy kłopot to warunki, w jakich musi pracować batyskaf, w drugim napęd kosmicznej kapsuły, który musi pokonać ziemską grawitację.

Larry Connor w rozmowie z "The Wall Street Journal" powiedział: - Chcę pokazać ludziom na całym świecie, że choć ocean jest potężnym żywiołem, to może być także źródłem wspaniałych i radosnych doświadczeń, które zmienią nasze życie, o ile zdecydujemy się postępować prawidłowo. I tym ma się różnić misja Tritona od misji Titana.

Źródło: Triton Submarines, Popular Mechanics, inf. własna

Komentarze

2
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Mario2k
    2
    Normalnie wariaci
    • avatar
      Sander Cohen
      0
      A niech płyną, tylko niech nie liczą na jakąkolwiek pomoc w przypadku problemów. Sami się na to piszą to niech sobie radzą. Stać ich na prywatną ekipę wydobywczą w razie czego.