Przez blisko dwa tygodnie miałem SanDiska zainstalowanego w laptopie. Po instalacji napędu i przeniesieniu danych faktycznie można odczuć różnicę w szybkości pracy. System ładował się nieco szybciej, ulubione aplikacje startowały żwawiej. Jako, że napęd SSD nie nagrzewa się praktycznie w ogóle podczas pracy, cały laptop wydawał się jakby chłodniejszy. Zaskakujące jest to, że do wzrostu wydajności po instalacji nowego sprzętu człowiek przyzwyczaja się bardzo szybko, następnego dnia w zasadzie przestałem zauważać różnicę.
Prawdziwego szoku natomiast doznałem po wymianie SSD na dysk twardy. Czas wykonywania większości czynności zaczął dłużyć się w nieskończoność, pomimo że jestem na "odwyku" już ponad tydzień, nadal nie mogę się przyzywać do tego jak wolny jest używany przeze mnie na co dzień dysk twardy. Niestety na poparcie tych słów nie mam żadnych cyferek, ponieważ pracuję pod Linuksem a tam zmierzenie startu aplikacji stwarza nie lada problem. Musicie zatem uwierzyć mi na słowo, iż faktycznie tak było.
Podsumowanie
Dla kogo zatem przeznaczony jest opisywany dysk? Dla wszystkich tych, dla których wyłożenie 3000 zł nie stanowi problemu. Nieco bardziej obrotni zawsze mogą obciąć koszty zakupu o 3/4 kupując SSD na jednym z popularnych serwisów aukcyjnych. Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, w jaki sposób pracujemy na laptopie. Jeśli jest to typowa praca biurowa, od czasu do czasu słuchanie muzyki czy oglądanie filmów. Nie ma problemu. SSD jest dla Was. Jeśli natomiast pracujecie obrabiając duże ilości danych, to w tym przypadku lepiej będzie zostać przy dysku twardym. Piętą achillesową SSD jest wydajność zapisu. Pomijam oczywiście cenę, bo ta w końcu spadnie.
Moja ocena: SanDisk SATA 5000 | ||
Ocena ogólna: | 4 |
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!