Serwisy społecznościowe zmieniły sposób, w jaki szukamy informacji. Jakiś czas temu ludzie odwiedzali daną stronę, klikali odsyłacz i po chwili znajdowali się na innej stronie. Obecnie miliony internautów spędza czas na monitorowaniu wielu danych - nowych wiadomości na Twitterze i serwisach tego typu, zmianach statusu, pojawiania się nowych nagłówków.
Wyszukiwanie w czasie rzeczywistym sprowadza się do tego, aby zobaczyć odsyłacze i informacje, które ukazały się online kilka sekund wcześniej. Na znalezienie właśnie takich danych mają pozwolić wyszukiwarki w przyszłości. Google jest zdania, że taka funkcja ma coraz większe znaczenie dla użytkowników.
Początkowo wyszukiwarki - a przynajmniej Google - skupią się na blogach, serwisach społecznościowych i informacyjnych. Co ciekawe, aby przygotować funkcję wyszukiwania w czasie rzeczywistym, Google musiało opracować kilkanaście nowych technologii. Firma przeprowadzała odpowiednie eksperymenty w 2009 r., o czym zresztą informowaliśmy.
Dużym problemem dla wyszukiwarki pracującej w czasie rzeczywistym jest rozpracowanie, jaką wartość mają poszczególne bity informacji. Wyzwanie wykracza poza filtrowanie spamu, choć to również jest istotne. Osoby korzystające z takiej funkcji oczekują w końcu tej samej jakości, jaką oferuje wersja standardowa. Jak ujął to jeden z serwisów zagranicznych: nikt nie chce pić prosto z węża strażackiego.