Platforma testowa, materiały dźwiękowe
W czasie testu dźwięk odtwarzany był z:
- ASUS Xonar U7 (wyjście optyczne i analogowe 3,5 mm)
- Samsung Galaxy S5 (Bluetooth oraz wyjście słuchawkowe)
- Apple iPod Classic 160 GB
Na Androidzie 5.0 Lollipop posługiwałem się odtwarzaczem Poweramp (bez włączonej korekcji dźwięku). Na laptopie działał Windows 8.1 z programem foobar2000 1.3.7 (bez dodatkowych efektów). W iPodzie Classic 160 GB korektor był zupełnie płaski.
Lista odtwarzanych utworów:
Therese - Shed My Skin (Out Of Side Chill Mix)
Recoil - Strange Hours (2010 Digital Remaster)
Alina Ratkowska - Bach: Goldberg Var. ns, BWV 988 - Var. 1
Juno Reactor - Inca Steppa
Tom Tykwer, Johnny Klimek, Reinhold Heil - Cloud Atlas Opening Title
Sherrie Lea - No Ordinary Love (Arnold T Chill Mix)
Subwave – The Mines
Subwave & Enei – Rainbows
Rammstein – Mein Land
Faith No More – Evidence
Faith No More – Falling To Pieces
Pendulum feat. Liam Howlett – Immunize
Pendulum – Self vs Self
The Doors – Break On Through (To The Other Side)
The Doors – Riders On The Storm
Michael Jackson – The Way You Make Me Feel
Led Zeppelin – Stairway To Heaven
Pink Floyd - Surfacing
dBridge – Creatures Of Habit
Recoil - Allelujah (2010 Digital Remaster)
Peter Gabriel – A Different Drum
Hurts - Silver Lining
Hurts – Blood, Tears & Gold
Steve Strauss – Mr. Bones
Jam & Spoon - Stella (Original Mix)
IllSkillz – Supa Heavy Tune!
Jamiroquai – Deeper Underground
Jamiroquai – Too Young To Die
Commix – Life We Live
Commix - Justified
Muzyka pochodziła z nośników SACD, CD oraz plików skompresowanych bezstratnie (FLAC, ALAC) lub zupełnie nieskompresowanych (WAVE). Nie odtwarzałem żadnych plików skompresowanych stratnie (np. MP3) gdyż nie pozwalają uzyskać pełnej jakości. Poza wymienionymi wyżej utworami słuchałem też na co dzień wielu innych gatunków i wykonawców.
Źródło: edifier.com
Jakość dźwięku
Moim zdaniem nie ma większego sensu porównywanie jakości dźwięku ze stacji dokującej do klasycznego zestawu głośników, takiego jak choćby Edifier R2730DB czy Edifier Spinnaker. Teoretycznie Edifier Breathe mógłby się pokusić o walkę z takimi mocarzami jak Bowers & Wilkins Zeppelin Air lub JBL OnBeat Xtreme, ale w praktyce takie porównanie również nie będzie trafne, bo oba te zestawy są znacznie (50-100%) droższe od Edifiera.
Tak naprawdę zdecydowana większość potencjalnych użytkowników nie będzie oczekiwała od stacji dokującej audiofilskiej, „high-edndowej” jakości dźwięku i bardzo wysokiej mocy. Ma ona być na tyle głośna by uprzyjemnić domową imprezę, a przy okazji dostatecznie uniwersalna by spisać się dobrze w kuchni przy gotowaniu obiadu oraz wieczorem przy czytaniu książki lub słuchaniu audiobooka.
Pod tym względem Edifier Breathe wypada po prostu dobrze. W czasie testu byłem w stanie bez problemu nagłośnić pomieszczenie o powierzchni ok. 6x6 metrów i wysokości niespełna 3 metrów. Jak spisywały się przetworniki przy różnych głośnościach? W czasie relatywnie cichego słuchania docenić można było dość przyjemny, miękki bas, choć tak naprawdę jego obecność zależała mocno od umiejscowienia głośnika. Najlepsze efekty otrzymywałem umieszczając go w rogu pokoju, blisko podłogi (ale oczywiście nie zawsze takie ustawienie będzie idealne). Basy nigdy nie były jednak tak mocne i przyjemnie wibrujące jak z dużego, oddzielnego subwoofera. Mogę śmiało napisać, że zazwyczaj ich nie brakowało, ale też nie powodowały lokalnego trzęsienia ziemi.
Teoretycznie producent podaje, że zakres reprodukowanych częstotliwości rozpoczyna się od 3800 Hz, ale moim zdaniem jest to pomyłka w specyfikacji. Być może wartość ta odnosi się do przetworników średniotonowych, ale subwoofer z pewnością „mruczał” znacznie niżej. ;)
Tony średnie są delikatniejsze od basów. Dość ciepłe, niekiedy kartonowe, przyjemnie łączące się z niskimi częstotliwościami, ale bardziej wycofane. Przy wysokiej głośności tony niskie stawały się znacznie twardsze. Takie zachowanie nie przeszkadzało w czasie domowej imprezy, gdy muzyka leci w tle, ale jeśli komuś zależy na możliwie najwyższej jakości osiągalnej na Edifierze Breathe, to radzę nie rozkręcać go dalej niż do ok. 75% głośności. Docierając do 90-100% skali można było usłyszeć deformacje najniższych częstotliwości. Soprany pozostawały jednak wyraźne, dość szczegółowe i co najważniejsze nie iskrzyły, ani nie kłuły w uszy.
Lewa para głośników jest oddalona od prawej o nieco ponad 20 cm, więc trudno oczekiwać tutaj prawdziwie przestrzennych efektów i doskonałej separacji stereo. Scenę określić można jako wystarczająco szeroką. Ciekawe efekty osiągnąć można gdy dźwięk odbija się od ścian w rogu pokoju. Breathe nadaje się do odtwarzania wielu gatunków muzycznych, ale moim zdaniem najlepiej grała na nich dynamiczna elektronika. Przykładem jest choćby utwór Subwave – The Mines, który naprawdę brzmiał jakby puszczany był ze znacznie większych głośników (szczególnie basy i soprany). Tony średnie są subtelne, ale wystarczą np. do cichego słuchania audiobooków.
Bluetooth
Powyższe opisy charakterystyki dźwięku odnosiły się do odtwarzania przez złącze dokujące oraz gniazdo 3,5 mm. Jak się jednak okazuje osoby nieznoszące kabli i nastawione wyłącznie na łącznosć Bluetooth też nie muszą się martwić o jakość. Złącze dokujęce oferowało co prawda najlepszą czystość i dynamikę, ale tak naprawdę różnice nie były istotne. Nie jest to sprzęt tak wysokiej klasy by się przejmować przesiadką z „miedzi” na „radio”. W stacjach dokujących chodzi właśnie o maksymalną swobodę i funkcjonalność, a nie ciągłe wsłuchiwanie się w każdy detal odtwarzanego dźwięku.
Jest pewien problem...
Znalazłem jednak pewien problem, który niestety denerwował mnie bardzo. Otóż zazwyczaj stację miałem jednocześnie połączoną z trzema, różnymi źródłami – iPodem Classic (złącze dokujące), Samsungiem Galaxy S5 (Bluetooth) oraz laptopem (kabel z wtykiem 3,5 mm). W tym momencie jeśli słuchałem akurat muzyki z iPoda, a na smartfona przyszła jakakolwiek wiadomość lub powiadomienie, to niestety stacja automatycznie przełączała się ze złącza dokującego na Bluetooth. Takie przerywanie odtwarzania było bardzo częste i w końcu zaczęło mnie denerwować na tyle, że po prostu na czas słuchania muzyki z iPoda lub laptopa wyłączałem BT w smartfonie. Jest to jakieś rozwiązanie, ale... chyba nie o to chodzi.
Podsumowując...
Edifier Breathe BT to uniwersalny zestaw głośników zamknięty w dość kompaktowej, minimalistycznej i dobrze wykonanej obudowie. Można odtwarzać na nim muzykę właściwie z dowolnego „plejera” z łącznością Bluetooth lub wyjściem słuchawkowym (telefon, smartfon, odtwarzacz MP3/MP4, tablet, laptop, a w razie potrzeby nawet komputer stacjonarny). Ponadto właściciele starszego sprzętu mobilnego firmy Apple wyposażonego w szerokie gniazdo mogą skorzystać też ze złącza dokującego, które zapewnia odrobinę lepszą jakość dźwięku i pozwala zdalnie sterować np. iPodem Classic, który nie ma Bluetootha. Breathe cechuje się dźwiękiem dość dobrej jakości oraz bardzo zadowalającym poziomem głośności. Ze spokojem wystarczy do nagłośnienia niewielkiej domowej imprezy. Szkoda, że pojawiły się problemy z włączającym się automatycznie trybem BT, ale na szczęście nie zburzyło to ogólnego, bardzo dobrego wrażenia.
Ocena: | |
Tony niskie: | zadowalający plus |
Tony średnie: | zadowalający |
Tony wysokie: | dobry |
Czystość dźwięku: | zadowalający |
Głośność: | dobry |
Funkcjonalność: | dobry |
Jakość wykonania: | dobry plus |
Ogólna ocena: | |
Szacowana cena zestawu w dniu publikacji testu: ok. 699 zł |
Opinia redakcji | |
plusy: • łączność bezprzewodowa Bluetooth; • łączność przewodowa mini jack 3,5 mm; • złącze dokujące dla starszych urządzeń Apple (szerokie); • łącznośtrójdrożna konstrukcja; • 3-drożna konstrukcja; • dobra jakość dźwięku jak na stację dokującą; • wystarczająca moc i głośność; • dobra jakość wykonania; • dość ciężka i stabilna konstrukcja; • solidny i funkcjonalny pilot; | |
minusy: • zamiast starego (szerokiego) złącza przydałby się Lightning; • źródło sygnału w pewnych sytuacjach samo przełącza się na Bluetooth; |
Komentarze
2To już dużo lepiej wypadają klasyczne micro, czy mini wieże, które oprócz radia, odtwarzacza CD pozwalają też podłączyć pendrive, smartfon lub tablet jako źródło dźwięku.
Mimo, że takim wieżom daleko do hi-endu to jednak wypadają o wiele lepiej niż jakikolwiek, nawet najdroższy głośniczek do smartfona.
Jedyne zastosowanie takich głośniczków to widzę w terenie (plaża, szlak górski -chociaż nie mam pojęcia po co w takich miejscach ich używać), bo w domu, w akademiku, czy na campingu wszędzie mamy dostęp do gniazdka z prądem.
A taką małą wieżę jak ktoś bardzo chce też bez problemu da się spakować do torby, czy plecaka.
Za tą cenę albo i mniej to już wolałbym kupić jakiś porządny przenośny radioodtwarzacz z CD, USB niż jeden głośnik.