Recenzja filmu Enola Holmes 2, czyli gdzie Sherlock nie może tam Enolę pośle
Enola Holmes 2 to kontynuacja hitu Netflixa z Millie Bobby Brown i Henrym Cavillem w głównych rolach. Czy kolejny film o młodej pani detektyw może się podobać i co na to wszystko powiedzą fani klasycznych powieści detektywistycznych? Tego dowiecie się z naszej recenzji.
Enola Holmes 2, czyli w oczekiwaniu na Mikołaja
Październik minął pod znakiem filmów grozy dla dużych i małych. Dostaliśmy świetnie zrobioną kontynuację, czyli Hocus Pocus 2, a także rewelacyjnego Wilkołaka Nocą. Coraz większymi krokami zbliża się jednak grudzień, a wraz z nim filmy o tematyce świątecznej. Zanim to jednak nastąpi możecie umilić sobie czas kinem rodzinnym jakim z pewnością jest Enola Holmes 2.
Przygody Enoli Holmes stworzyła Nancy Springer wydając całą serię książek o siostrze znanego na całym świecie detektywa. Powieści te były kierowane głównie do nastolatek i utrzymane w delikatnym duchu feministycznym. Brzmi to jak materiał idealny dla Netflixa? No i tak właśnie jest.
Wychodząc z cienia Sherlocka
Akcja filmu Enola Holmes 2 rozpoczyna się właściwie zaraz po zakończeniu części pierwszej, która swoją premierę miała pod koniec 2020 roku. Główna bohaterka, podbudowana swoim detektywistycznym sukcesem, otworzyła własną agencję pragnąc wyjść z cienia Sherlocka. Niestety, nie wszystko poszło po jej myśli - nikt bowiem nie traktuje jej poważnie.
Kiedy Enola gotowa już była zamknąć swój biznes pojawiła się przed nią jednak niesamowita okazja - dostaje zlecenie odnalezienia zaginionej dziewczyny. Oczywiście szybko okaże się, że cała sprawa nie jest tak prosta jak na początku się wydaje, a owo zaginięcie jest jedynie wierzchołkiem ogromnego spisku. Jak można się domyślić sprawa Enoli łączy się bezpośrednio ze śledztwem jej słynnego brata Sherlocka. Rodzeństwo łączy więc siły, aby powstrzymać zło.
Tak samo jak w przypadku części pierwszej nowy film jest spektaklem głównie dwójki aktorów. Millie Bobby Brown, znana oczywiście głównie ze Stranger Things, ponownie wciela się w rolę Enoli Holmes i robi to naprawdę dobrze. W roli Sherlocka znów widzimy zaś Henry’ego Cavilla. Jego fani powinni być z tego występu zadowoleni, bo scen z udziałem aktora jest tu więcej niż w części pierwszej.
Ale choć ta dwójka gra główne aktorskie skrzypce to na ekranie przewija się plejada znanych nazwisk. Zobaczymy tu między innymi Helenę Bonham-Carter w roli matki rodzeństwa Holmesów czy Davida Thewlisa – aktora znanego z cyklu filmów o Harrym Potterze (profesor Lupin), który wcielił się tu w pracującego dla policji Graila. Na obsadę więc narzekać nie można. Ale obsada, moi drodzy, dobrego filmu nie czyni.
Czy kino rodzinne musi być naiwne?
O ile pierwszy film był oparty bezpośrednio na literackich przygodach Enoli, to część druga jest tylko luźną wariacją na temat prozy autorki. Dało to oczywiście twórcom pracującym dla Netflixa wolną rękę do politykowania pomiędzy wierszami. Czarnoskórzy aktorzy są obecni w obsadzie na wszystkich szczeblach drabiny społecznej - spotkamy ich w fabrykach i na bogatych wystawnych balach.
W świecie Enoli Holmes żadna segregacja się nie wydarzyła - i tak segregacja rasowa jest zła, ale moim zdaniem zakłamywanie historii i wciskanie nam, że w XIX-wiecznym Londynie panowała rasowa równość to kpina z inteligencji widza. A to tylko szczyt góry lodowej, bo gwarantuje, że jak zobaczycie doktora Watsona czy Moriarty’ego to spadniecie z krzesła podczas seansu.
Sama intryga kryminalna w Enola Holmes 2 jest banalnie prosta, co sprawia, że już w połowie filmu wiemy o co chodzi, tak jakby twórcy bali się, że zbyt skomplikowana kryminalna zagadka odstraszy nastolatków. To, że fabuła będzie kręciła się wokół wyzysku kobiet było w sumie do przewidzenia i ani trochę nie przeszkadzało mi w odbiorze filmu.
Prawda jest taka, że w XIX wieku kobiety pracujące w fabrykach były traktowane nawet gorzej od zwierząt więc pokazanie tego w filmie uważam za bardzo dobry ruch. W oczy jednak zdecydowanie kłują sceny walki, które wyglądają niczym w tanich filmach karate z lat 90-tych ubiegłego wieku. Jedna scena spowodowała wręcz, że niemal oplułem telewizor parskając śmiechem - trzy bezbronne kobiety walczą z kilkunastoma uzbrojonymi policjantami i oczywiście wygrywają.
No i OK, jest to kino przygodowe więc wiadomo, że ci dobrzy pokonują tych złych. Widząc jednak scenę, kiedy niejaka Edith (Susan Wokoma), będącą babeczką przy kości, robi piruety w powietrzu pokonując kopem z półobrotu wrogów, poczułem się jakby twórcy chcieli zrobić z widzów kompletnych idiotów.
Enola Holmes 2 - czy warto obejrzeć?
Jeżeli poszukujemy miłego i prostego kina rodzinnego na niedzielne popołudnie, aby obejrzeć i zapomnieć to Enola Holmes 2 sprawdzi się idealnie. Mamy tu dobrą obsadę, spora dozę akcji i niezłą dawkę humoru. Jeżeli jednak jesteście żądni ciekawego kryminału, kina detektywistycznego w stylu prozy Conana Doyle’a bądź też nie przepadacie za czysto netflixowskimi produkcjami to lepiej omijajcie Enolę Holmes 2 szerokim łukiem. Całość jest prosta, naiwna i mocno podlana feministycznym sosem - co wielu fanów klasycznych detektywistycznych produkcji po prostu odstraszy.
Opinia o serialu Enola Holmes 2:
- bardzo dobra obsada
- przyjemne kino dla całej rodziny
- potrafi rozśmieszyć
- spora ilość akcji
- duzą ilość politycznej poprawnosci wymieszanej z feminizmem
- prosta i naiwna fabuła
- wyjątkowo słabe walki
- to co zrobiono z Moriarty'm woła o pomstę do nieba
Komentarze
4bardzo dobra obsada"
No świetna... na przedostatnim zdjęciu doskonale to widać.