Nawet najlepsi miewają „wypadki przy pracy”. Korzystając z okazji, na kilku następnych stronach opiszę tytuły, które pomimo ogromnych nakładów, starań i zapewnień twórców, jak również czasu poświęconego na produkcję, okazały się niewypałami.
Opisane produkcje to wręcz modelowe przykłady na to, jak łatwo można "utopić" całą górę gotówki.
Daikatana
Platforma: | PC, Nintendo 64 |
Wydawca: | Eidos |
Premiera: | 14 kwietnia 2000 |
Budżet | ponad 25 mln USD |
Pierwsza i jedyna gra wyprodukowana przez Ion Storm, którego założycielem był John Romero, wraz z Johnem Carmackiem (współtwórca m.in. Doom i Quake). Tytułowa Daikatana to strzelanina oparta na silniku Quake 2, która miała sprawić, że Romero będzie jeszcze bardziej sławny i bogaty.
Nie stało się tak, ponieważ premiera gry była kilka razy odkładana, a jej produkcja zajęła trzy lata zamiast planowanych siedmiu miesięcy. W międzyczasie Ion Storm zamieniło silnik z pierwszego Quake na idTech 2. Poza tym Romero był bardziej zainteresowany promowaniem swojej osoby niż poważnym podejściem do pracy nad grą, do której zaangażował niedoświadczonych programistów, a nawet amatorów. Na okładce i w logo widnieje napis John Romero's Daikatana.
A pomysł był niezły: strzelanka, w której u boku gracza staje dwójka kontrolowanych przez komputer bohaterów, wymieszana z zespołowym rozwiązywaniem łamigłówek. Cały potencjał został zmarnowany przez niedopilnowanie jakości kluczowego elementu rozgrywki – sztucznej inteligencji. Przeciwnicy bezmyślnie szarżowali na bohatera, często zacinając się na obiektach, a współtowarzysze swoim irracjonalnym zachowaniem potrafili jedynie zirytować. W dniu premiery Daikatana była przestarzałą technologicznie, niedopracowaną grą, na której recenzenci nie zostawili suchej nitki. Port na konsolę Nintendo wołał o pomstę do nieba. Jakość grafiki, brak kompanów oraz pomniejsze cięcia sprawiły, że podobnie do wersji PC na grę spadły gromy.