Ładujcie rewolwery i ruszajcie na Dziki Zachód – Hard West 2 może Was zaskoczyć. Recenzja
No i jest! Pełna wersja Hard West 2 stała się faktem. Po nieźle zapowiadającej się wersji próbnej mieliśmy nadzieję na dużą, pozytywną niespodziankę. Czasem jednak okazuje się, że beta była jedynie ładną wydmuszką. Jak jest z Hard West 2? Tego dowiecie się z naszej recenzji.
Ładujcie Rewolwery - Hard West 2 w pełnej krasie
Pamiętacie moje pierwsze wrażenia z Hard West 2? Wówczas byłem prawie pewien, że będziemy mieć do czynienia z dużym hitem, o ile twórcy poprawią drobne błędy, rozwiną niektóre pomysły i w dalszej części gry zaserwują nam taką jazdę bez trzymanki jak w tym udostępnionym fragmencie.
Przed tym tytułem stało jednak spore wyzwanie. Pierwsza część Hard West była, delikatnie mówiąc, dość przeciętna. Twórcy musieli więc przebić oryginał. I już na wstępie mogę powiedzieć, że im się to udało, choć nie obyło się bez paru niedociągnięć i kilku irytujących mechanik. Czy warto więc sięgnąć po Hard West 2? O tym przeczytacie poniżej.
Igranie z diabłem
To miał być napad idealny. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, a przynajmniej tak wydawało się naszym bohaterom. Gin Carter, wraz ze swoim gangiem, postanowili napaść na pociąg ze złotem mogącym ustawić ich do końca życia. Nikt z członków bandy nie przewidział jednak, że przyjdzie im zmierzyć się z samym diabłem.
Gin, widząc, że raczej łatwo nie będzie wyzywa biesa na pojedynek w pokera. I kiedy wydaje mu się, że już udało się ograć antychrysta, ten za pomocą magii wyciąga asa z rękawa, przy okazji pozbawiając dusz naszego bohatera i jego towarzyszy, po czym znika bez śladu. Od tego właśnie momentu rozpoczyna się nasza podróż, której celem jest złapanie nieczystego i uratowania się od piekielnych czeluści.
Choć Hard West 2 wydaje się typowym westernem to swoim klimatem zbliża się mocno do konwencji gotyckiego horroru. Częściej niż nam się na początku wydaje będziemy zmagać się z opętanymi, szalonymi szamanami czy Wendigo niż z innymi pistoleros. Fabuła swoim charakterem przypomina opowieści groszowych (opowiadań wydawanych na Dzikim Zachodzie) i jest prosta jak budowa cepa.
Główne misje są zazwyczaj w stylu - znajdź Pan dynamit, wystrzelaj bandytów i oczyść drogę do miasta zdobytym dynamitem, bo została ona zablokowana przez lawinę śnieżną. Ale pal licho te wszystkie uproszczenia! Hard West 2 nadrabia je klimatem, który jest gęsty jak smoła.
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę
W wersji próbnej zaprezentowano nam tylko kilku towarzyszy, których przyjdzie nam spotkać na swojej drodze. Ten element zaczerpnięto oczywiście z gier RPG, a jego podstawą są podróżujący z nami bohaterowie i interakcje, które zachodzą między nimi. W Hard West 2 dostaliśmy ich więcej, do tego solidnie zarysowanych takich jak na przykład psychopatyczny Indianin czy martwy rewolwerowiec, który nie uznaje tego stanu rzeczy. Fundamenty na rozbudowane i ciekawe relacje Hard West 2 ma więc znakomite. Niestety na fundamentach się skończyło.
Beta sugerowała nam, że będziemy tu mieć ciekawą mechanikę “lojalności”. Niestety, wychodzi na to nie ma ona praktycznie żadnego wpływu na rozgrywkę. Co prawda od czasu do czasu można wykorzystać to w drobnym zadaniu pobocznym, ale nie liczcie, że któryś z naszych towarzyszy się zbuntuje bądź odejdzie z na skutek podejmowanych przez nas decyzji.
Rozmowy toczone z nimi też nie spowodują, że nagle dostaniemy jakieś ciekawe zadanie poboczne. Ot, dowiemy się trochę więcej o historii danej postaci i… to w zasadzie wszystko. Szkoda, że potraktowano tę mechanikę po macoszemu, bo gdyby włożono w nią trochę więcej wysiłku to rozgrywka byłaby o wiele ciekawsza. A tak...
Po drugie - szwankuje też obozowanie. To właśnie głównie podczas rozbijania obozu będziemy rozmawiać z naszymi kamratami i niestety rozmowy te są banalnie proste. Ograniczają się one do przeczytania kilku zdań nie mając właściwie żadnego wpływu na naszych towarzyszy. Nie będzie wystawiania wart czy przydzielania zadań obozowych. Ot, po prostu możemy spożyć prowiant w celu uleczenia naszego gangu i chwilę pogadać z naszymi ludźmi.
Jasne, od czasu do czasu, jeśli mamy z jedną bohaterką dobre stosunki możemy ją wysłać na polowanie, aby zdobyła pożywie. Mija się to jednak z celem, skoro możemy go kupić w prawie każdym napotkanym obozie czy mieście. Po wersji próbnej liczyłem tu na coś więcej, a dostałem coś praktycznie nieprzydatnego. Prawda jest bowiem taka, że można przejść grę totalnie nie korzystając z opcji obozu.
Magią i rewolwerem
To co najważniejsze i w sumie najciekawsze w Hard West 2 to zdecydowanie walka. Z pozoru mamy tu kolejną kalkę z takich gier jak XCOM czy Desperados. Hard West 2 jednak solidnie tę mechanikę podrasowało. Po pierwsze, mamy możliwość używania magii. Możemy więc wypluwać kule pistoletowe z własnego ciała w kierunku wielu wrogów naraz, skorzystać z kanonady cieni zadającej obrażenia wszystkim jednostkom na jej drodze bądź też za pomocą czarów zamienić się pozycją z wrogiem. I każda z postaci ma tu swoje umiejętności specjalne.
Do tego dorzucono jeszcze możliwość korzystania z tak zwanego finezyjnego strzału, który jest dostępny dla każdego bohatera używającego rewolweru. Na czym to polega? Już tłumaczę. Załóżmy, że jesteśmy schowani za budynkiem. Nasz wróg jest jednak nie w ciemię bity i schował się za skrzynią. Jak go trafić? Ano wystarczy przyjrzeć się jakie przedmioty znajdują się na placu boju i stworzyć przy ich pomocy zabójczy rykoszet.
Co najlepsze, możemy tu wykorzystać wszystko co się podświetli i stworzyć z tego naprawdę zabójcze kombinacje. Przykładowo wycelować w taczkę, która leży pod ścianą, następnie w lampę stojącą w rogu, a potem za pomocą sprytnie wykombinowanego strzału posłać pocisk w naszego przeciwnika. Takie wymyślanie finezyjnego toru naszego pocisku daje sporo radości, tym bardziej jeśli nasz plan się powiedzie.
Mechaniką stosowaną w większości strategii turowych, której mi w Hard West 2 brakowało to tak zwany atak okazyjny. W innych tego typu tytułach zazwyczaj, kiedy przeciwnik nie widząc naszego bohatera, przebiega koło nas zostaje trafiony automatycznym atakiem. No bo przecież kiedy ktoś dosłownie wbiega ci pod lufę gnata to po prostu strzelasz.
Tutaj niestety tego zabrakło, co zdecydowanie psuło mi planowanie rozmieszczenia moich pistoleros na placu boju. Niemniej jednak walki w Hard West 2 wypadają bardzo dobrze przez co niejednokrotnie ciężko mi było odejść od monitora bez ustrzelenia jeszcze jednego przeciwnika... a potem kolejnego i kolejnego.
Czasem słońce, czasem deszcz
Były momenty, w których zdecydowanie zachwycałem się rozgrywką w Hard West 2 jak choćby wspomniane wyżej możliwości podczas walki czy też misje poboczne. Tych drugich jest zresztą całkiem sporo i są często bardzo ciekawe. Podróżując po dziwnym Dzikim Zachodzie możemy bowiem przyjmować zlecenia na poszukiwanych bandytów, pomagać uchodźcom w odnalezieniu ostatniego ocalałego z ich wyprawy i szukać lekarstwa dla córki farmera. I to tylko niewielka część czekających nas tu atrakcji.
Co ciekawe, większość misji pobocznych możemy rozwiązać na kilka sposobów. Szkoda tylko że nie ma to żadnego wpływu na dalszą rozgrywkę. Odnosząc się do przykładu z zaginionym uchodźcą - kiedy go znajdziemy i dowiemy się, że zjadł własnych towarzyszy by przetrwać, możemy go zastrzelić albo odprowadzić do obozu, aby to jego znajomi zdecydowali co dalej. Nieważne jednak co zrobimy, bo i tak uzyskamy taką samą nagrodę za ukończenie misji. Po prostu nasze wybory nie mają w Hard West większego znaczenia.
Bardzo fajnie przedstawia się za to mechanika magicznych kart - w miarę postępów odkrywamy kolejne z nich ucząc się w ten sposób coraz to nowych mistycznych zdolności. Sposoby na zdobycie kart są różnorodne. Możemy je uzyskać na przykład przy ukończeniu dodatkowych celu misji, odnaleźć podczas eksplorowania mapy albo dostać przy innej okazji.
Nie myślcie jednak, że czas spędzony z Hard West 2 to sielanka, radość i uśmiech od ucha do ucha. Niestety, były także momenty, kiedy niesamowicie wściekałem się na tę produkcję. I tak na przykład na placu boju zostajemy rozstawieni losowo, co może czasem spowodować, że nasza postać padnie w kilka sekund. Drażnił mnie też dobór przedmiotów przed walką - każdy z naszych towarzyszy może mieć bowiem jedynie dwie bronie i dwa przedmioty. Dokładnie dwa i nie więcej.
Jeśli więc kupiłeś 10 lasek dynamitu i wydaje się, że jest super to może czekać kubeł zimnej wody, gdy okaże się, że możesz mieć tylko jedną sztukę na każdą postać. Dlaczego niby do moich kowbojów nie mogę przypisać 4 bandaży i 4 lasek dynamitu podczas gdy przeciwnicy potrafią ciskać nieskończoną ilością materiału wybuchowego? Chyba nie ma co doszukiwać się tu logiki.
Hard West 2 - czy warto kupić?
Hard West 2 może i ma pewne niedociągnięcia, ale i tak potrafi niesamowicie wciągnąć. Przyznaję, że po ograniu wersji próbnej liczyłem na trochę więcej niż dostałem, ale i tak bawiłem się bardzo dobrze. Trzeba także podkreślić, że tytuł ten nie cacka się z graczem serwując mu dość wysoki poziom trudności. Jeśli przykładowo X-COM ogrywaliście na „normalu” to w przypadku Hard West 2 polecam najłatwiejszy poziom trudności.
Jeżeli więc lubicie klimaty mistycyzmu i Dzikiego Zachodu, to Hard West 2 powinien się Wam spodobać. Kto wie, może nawet przyspawa Was do monitora i nie pozwoli odejść aż do końca.
Szkoda tylko, że ten koniec nadejdzie tak szybko, bo choć fabuła i niektóre mechaniki nie są idealne, walki i rządzące nimi mechanizmy to kawał naprawdę solidnej roboty.
Ocena gry Hard West 2 (PC):
- klimat grozy i westernu w jednym
- świetnie zrealizowana mechanika walk
- ciekawe misje poboczne
- dopasowująca się idealnie ścieżka dźwiękowa
- ciekawi bohaterowie
- stosunkowo krótka rozgrywka (max 15-20h)
- losowe rozstawienia postaci przed walką
- nasze decyzje nie mają w grze wielkiego znaczenia
- brak ataku okazjonalnego
- zmarnowany potencjał mechaniki lojalności i obozowania
Ocena końcowa
- Grafika:
- Dźwięk:
- Grywalność:
Grę Hard West 2 na potrzeby recenzji otrzymaliśmy za darmo od firmy Cosmocover, reprezentującej wydawcę
Komentarze
1