LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów – niby jedynie więcej tego samego, a frajdy wciąż co niemiara
Siadając do LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów znikniesz na wiele godzin. To pewne. Ta gra jest bowiem większa, ładniejsza i bardziej zróżnicowana niż wszystkie dotychczasowe odsłony tej klockowej serii. Ale czy lepsza? Tego dowiesz się z naszej recenzji.
LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów – kwietniowa nadzieja
Oj, słabiutko zapowiadał się w grach kwiecień 2022, słabiutko. Po kilku pierwszych, całkiem gorących miesiącach w branży elektronicznej rozrywki wyraźnie przyszło ochłodzenie, na co zresztą zwracaliśmy Waszą uwagę w najnowszej odsłonie naszego wideo cyklu – najciekawsze premiery gier. Umieszczona tam sonda dała nam jednak jeden wyraźny sygnał – tytuł, na który najbardziej czekaliście w kwietniu to LEGO Star Wars: The Skywalker Saga, czyli „po naszemu” LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów.
Czy to zasługa nieustającej magii klocków LEGO czy może tak działa sentyment do wirtualnych, klockowych Gwiezdnych Wojen? A może po trochu i to, i to? Jakby nie patrzeć kolejne odsłony tej niezwykłej serii towarzyszą nam już grubo od ponad dekady i zawsze przynosiły ze sobą kupę radochy, nawet jeśli gdzieś tam po drodze ich twórcom delikatnie powinęła się noga.
LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów wzbudzało zainteresowanie także z innego powodu – to pierwsza nextgenowa odsłona serii, która miała przynieść nową jakość w przedstawianiu akcji i w samej rozgrywce. Miała, ale czy przyniosła? I tu być może Was zaskoczę, ale odpowiedź wcale nie jest tak oczywista jak mogłoby się wydawać. Bo choć ta odsłona serii faktycznie jest absolutnie przeogromna i po brzegi wypełniona zawartością, to jednak do ideału sporo jej brakuje. Co tym razem poszło nie tak?
Dziewięć historii w jednej grze
Na początek musicie wiedzieć jedno – to nie to samo co LEGO Star Wars: The Complete Saga. Nie dość, że w tej odsłonie mamy wszystkie 9 części gwiezdnej sagi, to jeszcze te już raz wykorzystane przeszły spory lifting. A właściwie można byłoby to nazwać wręcz remake’iem, bo twórcy postarali się, żeby znane nam sceny urozmaicić i diametralnie zmienić.
Warto też dodać, że w LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów bohaterowie nie mamrotają już niezrozumiale pod nosem (info dla największych maniaków – wciąż można włączyć sobie tutaj taką opcje), ale normalnie wypowiadają dobrze znane (ale też i nieco przerobione) filmowe kwestie. Niestety, w wersji angielskiej o oryginalnych aktorach możecie zapomnieć. Starano się jednak tak dobrać aktorów głosowych, by mniej więcej przypominali oni filmowe pierwowzory.
Co ciekawe, nowa odsłona LEGO Star Wars nie daje od razu dostępu do wszystkich historii. Twórcy ustawili je tak, by chcąc poznać daną trylogię musimy zacząć od jej pierwszego epizodu. Innymi słowy – jeśli chcemy pograć Powrót Jedi wpierw musimy zaliczyć Nową nadzieje i Imperium kontratakuje. Na starcie odblokowane są bowiem jedynie pierwszy, czwarty i siódmy epizod.
Oczywiście, pośród wszystkich tych historii nie mogło też zabraknąć trybu swobodnego, który w zamyśle miał służyć typowej dla LEGO eksploracji różnymi postaciami i zabawie w rozkminianie wymyślonych przez twórców zagadek, znajdowaniu poukrywanych znajdziek i poszukiwaniu easter eggów. Nim nie ukończymy jednak poszczególnych misji wchodzących w skład danej historii nie mamy do nich swobodnego dostępu.
Ale żeby nie było, że wszystko jest tutaj świetnie pomyślane - z aż 9 dostępnymi w grze historiami wiąże się pewien mały zgrzyt. Z racji ogromnej zawartości, jakby nie patrzeć mamy tu fabułę z dziewięciu filmów, twórcy poszli nieco na skróty mocno przycinając poszczególne opowieści ograniczając je do tych najbardziej kultowych fragmentów.
I tak, w Nowej Nadziei nie zobaczymy momentu zniszczenia Alderaana, w Imperium kontratakuje możemy zapomnieć o bardziej rozbudowanej akcji w bazie na Hoth, a w Mrocznym Widmie całość jest tak poszatkowana, że w zasadzie ciężko się tutaj odnaleźć. Najbliżej fabularnemu oryginałowi jest chyba Powrót Jedi, choć i tu część filmowego scenariusza przedstawiona jest w formie zabawnych przerywników filmowych. Na domiar złego misje fabularne są tu stosunkowo krótkie, co też jest sporym zawodem.
Jedną rzecz muszę tu jednak pochwalić – każda z opowiadanych historii ma tym razem nieco bardziej otwartą konstrukcję. W LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów nie podążamy bowiem cały czas z góry określoną ścieżką. Wspomniane wyżej misje fabularne o dość zamkniętej strukturze przeplatane są tutaj fragmentami, w których mamy sporą swobodę eksploracji i właściwie jedyne co mówi nam wówczas, że nie jesteśmy w trakcie typowego zadania fabularnego to licznik zbieranych klockowych pieniędzy i… swobodny dostęp do odblokowanych bohaterów.
Jak łatwo się domyślić, bo przecież akurat mechanika różnych umiejętności poszczególnych postaci znana jest od zarania serii LEGO, ma to niebagatelny wpływ na całą rozgrywkę. W LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów twórcy poszli jednak znacznie dalej niż tylko poukrywane tu i ówdzie zagadki środowiskowe, które mogą rozwiązać tylko z góry określeni bohaterowie. Nie dość bowiem, że tym razem podzielono wszystkie postaci wedle klasowego klucza to jeszcze dorzucono tu możliwość ich rozwoju.
Niech każdy robi swoje
Tak, dobrze przeczytaliście – LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów wprowadza coś na kształt erpegowych drzewek umiejętności dla każdej z klas postaci i ogólnie, dla wszystkich na raz. Oczywiście nie tak rozbudowanych, ale dzięki nim możemy na przykład zapewnić sobie zniżkę podczas kolejnych zakupów, przyspieszyć bieganie i budowanie, odblokować potężniejszy strzał, zwiększyć pasek zdrowia postaci, wywołać falę uderzeniową w momencie rozmontowywania droidów protokólarnych, zwiększyć szybkość wspinaczki czy pomijać łamigłówki w terminalach dostępowych. Wbrew pozorom jest tu tego naprawdę dużo, szczególnie, że niemal każda umiejętność ma kilka poziomów do odblokowania.
A w jaki sposób je rozwijamy? Niby standardowo – każde ulepszenie to pewien koszt, który trzeba opłacić. Tu jednak zaczynają się delikatne schody, bo oprócz pieniędzy potrzebujemy też znanych już dobrze klocków (kryształów) Kyber. Te zaś poukrywane są w zasadzie wszędzie – od misji pobocznych, poprzez wyzwania poziomów, po próby i łamigłówki, które wymagają nieco zachodu. Mógłbym wręcz zaryzykować twierdzenie, że po pewnym czasie to właśnie klocki Kyber stają się tutaj głównym motorem napędowym całej zabawy. Bez nich bowiem może być nieco trudno wykonać niektóre wyzwania.
Ale wykupywane ulepszenia klas postaci to jedno, a udoskonalone mechaniki rozgrywki drugie. I tu na pochwałę zasługuje wprowadzony system osłon, lepsze strzelanie i machanie mieczem, które wreszcie nie sprowadza się wyłącznie do klepania jednego klawisza. Owszem, wciąż można to robić i powstają z tego nawet jakieś kombosy, ale znacznie ciekawiej jest stosować uniki, ataki z powietrza czy odbijanie strzałów mieczem. Ba, podczas wszystkich starć dostępne są tu nawet kontry, dzięki którym możemy zadawać dużo większe obrażenia. Przykład? Chewie w takim ataku wyrywa przeciwnikom ręce:).
Nowością LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów są jeszcze całkiem niezłe starcia z bossami, ale one niestety z czasem nieco tracą na atrakcyjności przez zbędny chaos i w większości przypadków brak pomysłu na samą walkę. Szkoda, bo to akurat mogła być naprawdę rewolucyjna zmiana.
Niektóre rozmowy wymagają określonych postaci, najczęściej droida protokolarnego, który jest w stanie przetłumaczyć wszystko (przynajmniej do czasu, gdy wykupimy sobie odpowiednią umiejętność specjalną)
Co za dużo to niezdrowo
W LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów gra się naprawdę przyjemnie, a przynajmniej do momentu, w którym wykupimy sobie oznaczanie na mapie wszystkich poukrywanych znajdziek – minizestawów, kart dostępowych i klocków Kyber. Wówczas nasz zapał nieco siada, bo nagle okazuje się, że jesteśmy zewsząd otoczeni przedmiotami, które należałoby zebrać. Niby fajnie, bo jest co robić, ale gdy zdamy sobie sprawę, że sporo z łamigłówek opiera się na dokładnie tym samym schemacie do zabawy powoli wkrada się znużenie.
Nie pomagają tu nawet misje poboczne, które w jakichś sposób zmuszają nas do podróży po wielu planetach. Gdyby były to unikalne, pojedyncze zadania byłoby świetnie. Niestety, nader często powtarzają się one w różnych konfiguracjach. Jasne, zawsze otrzymamy za nie jakiś bonus – a to wpadnie nam kolejny klocek Kyber, a to dostaniemy kolejną postać do przebogatej listy bohaterów. Nie zmienia to jednak faktu, że powtarzalność jest tu naprawdę spora.
Monotonia wkrada się nawet do niektórych lokacji. Dość powiedzieć, że podwodne miasto Otoh Gunga na Naboo tak mnie wymęczyło swoją kolorystyką, zagadkami i ogólnie projektem, że w pewnej chwili dałem sobie spokój z eksploracją i postanowiłem tam nie wracać nim nie skończę wszystkich pozostałych części gwiezdnej sagi.
Żeby nie było – nie jest to odosobniony przypadek, bo takich wyczerpujących miejscówek w LEGO Star Wars: Skywalker Saga jest nieco więcej. Na całe szczęście są też i takie, których eksploracja to prawdziwa przyjemność, także z uwagi na całą masę dowcipnych nawiązań.
We dwójkę raźniej, ale i z problemami
Chyba każdy fan gier z serii LEGO zgodzi się, że najlepiej bawić się nimi we dwójkę, na podzielonym ekranie. Nie inaczej jest z LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów, choć i tutaj twórcy ze studia Travellers’s Tales pokusili się o pewne zmiany. Nie wszystkie są dobre, ale część może Was pozytywnie zaskoczyć. Dość powiedzieć, że nie zawsze przyjdzie nam tutaj „grać do jednej bramki”.
Bawiąc się w kooperacji trzeba jednak na parę rzeczy uważać, szczególnie we fragmentach gry swobodnej. Po pierwsze – z uwagi na rozszerzoną listę dostępnych wówczas bohaterów bardzo łatwo podczas zmiany postaci zupełnie niechcący przenieść się na drugi koniec lokacji, do drugiego gracza. Podczas zabawy zawsze towarzyszy nam bowiem dodatkowa postać. Wystarczy, że nie zwrócimy uwagi, że akurat wybieramy kompana drugiego gracza i kłopot gotowy. Szczególnie bolesne może to być w sytuacji, gdy akurat rozwiązywaliśmy jakąś łamigłówkę i nagroda wydawała się już w zasięgu ręki. Chyba nie muszę dodawać, jak bardzo potrafi to być irytujące.
Po drugie – kłopotliwa kamera. Najwyraźniej twórcy wciąż nie do końca nie opanowali, jak ustawić kamerę w ciasnych pomieszczeniach, gdy obok hasa sobie drugi gracz, przez co czasami można dostać oczopląsu, gdy widok co rusz przeskakuje na inną perspektywę albo w ogóle wycina naszą postać z kadru.
Trochę też szkoda, że włączenie trybu kooperacyjnego z miejsca powoduje wyraźny spadek rozdzielczości gry i lekką utratę detali. Na szczęście podczas rozgrywki nie jest to tak odczuwalne. To wszystko to zresztą błahostki przy błędach najgrubszego kalibru. Nie raz zdarzyło nam się bowiem, że postać gdzieś utknęła bądź też wezwany statek „zamroził” całą grę nie pozwalając ani zresetować poziomu ani nawet wyjść do menu. Jedyna możliwość to wówczas wymuszenie zamknięcia gry i ponowne jej uruchomienie.
LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów – czy warto kupić?
Pewnie już spojrzeliście na ocenę i zastanawiacie się teraz jak to możliwe, że tytuł z tak obszerną listą minusów otrzymał tak wysoką notę. Cóż, w tym właśnie tkwi cała magia gier z serii LEGO – są dość proste, powtarzalne i nierzadko monotonne, a jednak coś wciąż pcha nas do tego by w nie grać.
Jeśli więc kochacie wirtualne klocki LEGO to wiedzcie jedno - nic z wymienionych przeze mnie wad nie zabierze Wam frajdy obcowania z nową, bezapelacyjnie najlepszą odsłoną tejże serii. LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów to po prostu kwintesencja świetnej zabawy w dobrze znanym nam już uniwersum. Nic tylko brać i grać.
Opinia o LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów [Playstation 5]
- bezapelacyjnie największa odsłona serii LEGO – aż 9 różnych historii,
- sporo zadań pobocznych do wykonania i zatrzęsienie najróżniejszych znajdziek do odkrycia,
- łamigłówki, które wymagają nieco wysiłku,
- całkiem zróżnicowana rozgrywka – od typowej eksploracji po bitwy kosmiczne,
- podział postaci na profesje z osobnymi drzewkami rozwoju,
- ulepszona walka,
- masa całkiem niezłego humoru,
- wciąż dostarczająca mnóstwo frajdy kooperacja na podzielonym ekranie,
- przyjemna dla oka i ucha oprawa audiowizualna,
- pełna polska lokalizacja, ale i możliwość wyboru angielskich głosów i polskich napisów.
- dość mocno uroszczona fabuła poszczególnych części sagi,
- stosunkowo krótkie misje,
- niektóre lokacje są bardzo męczące podczas eksploracji,
- błędy potrafiące uprzykrzyć dobrą zabawę,
- ilość podobnych do siebie zadań do wykonania może w pewnej chwili przytłoczyć,
- lekko zmarnowany potencjał pojedynków z bossami,
- z czasem rozgrywka staje się bardzo monotonna,
- irytujące problemy podczas przełączania się pomiędzy postaciami w trybie kooperacji,
- miejscami kłopotliwa kamera.
Ocena końcowa
- Grafika:
- Dźwięk:
- Grywalność:
Grę LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od polskiego jej wydawcy - firmy Cenega S.A.
Komentarze
3niemencrystal,com/kategoria-produktu/misy-i-wazony/ (Zamieńcie przecinek na kropkę)