Beta Marvel's Avengers – bawiliśmy się jak za dzieciaka na automatach... tylko nieco gorzej
Czekaliśmy na betę Marvel's Avengers z pewnym podekscytowaniem. Zwiastuny zachęcały filmowością i kipiącą z ekranu akcją, a twórcy dorzucali do tego obietnice rozwoju produkcji przez najbliższe lata. Teraz już wiemy, że faktycznie – jest co rozwijać! Ale też co naprawiać...
- nieźle pomyślana historia,; - różnorodne i znane wszystkim postaci Marvela o unikalnych zdolnościach,; - niektóre misje urzekają filmowym klimatem,; - rozbudowane drzewka rozwoju superbohaterów,; - mimo powtarzalności całkiem niezła regrywalność misji,; - spory potencjał do dalszego rozwoju gry,; - gratka dla zbieraczy i fanów “lizania ścian”,; - fani Marvela znajdą tu mnóstwo bliskich sercu motywów,; - całkiem imponująca oprawa audiowizualna.
Minusy- spory recykling lokacji, celów i przebiegu misji,; - chaotyczny system walki,; - kłopotliwe przełączanie się na angielski dubbing,; - żenujący poziom wykonania polskich napisów i niektórych kwestii mówionych,; - mała ilość chętnych do wspólnej zabawy,; - przytłaczająca ilość błędów technicznych,; - ciężkiego kalibru mikropłatności.
Beta Marvel's Avengers, czyli to, na co czekali wszyscy fani uniwersum
Marvel potęgą jest i basta! Mamy przecież masę kinowych hitów, seriale na Netflix, a ostatnio nawet rewelacyjną grową adaptację Spider-Mana (która wkrótce otrzyma kontynuację Spider-Man: Miles Morales na PlayStation 5). No, i teraz mamy się doczekać wreszcie pełnoprawnej „egranizacji” Avengersów. Wiecie, z całym tym hollywoodzkim rozmachem przeniesionym z taśmy filmowej na konsole, z wieloosobową rozgrywką, z olbrzymią rozbudowaną kampanią pełną misji pobocznych.
Na to w każdym razie wskazywały zwiastuny. Kiedy jednak sięgnąłem po zamkniętą betę Marvel's Avengers prędko zrozumiałem, że pod całym tym marketingowym blichtrem jest sklecona naprędce maszynka do robienia pieniędzy. Pewnie, za wcześnie jeszcze na ostateczne oceny, ale próbka, którą otrzymaliśmy budzi spory niepokój. No dobrze, ale po kolei – bo tak naprawdę początek mojej przygody z tym tytułem wcale nie był taki zły. Ba, był świetny!
Kilka rzeczy, które mieliśmy okazję robić w becie Marvel's Avengers:
- Poskakaliśmy Hulkiem po walącym się moście
- Zrobiliśmy zabójczy użytek z technologii Tony'ego Starka
- Tłukliśmy wrogów wielkimi łapami Ms. Marvel
- Zwiedziliśmy Helicarriera
- Poprzebieraliśmy Avengersów w różne skórki
- Zrobiliśmy zadymę w paru laboratoriach (tylko nie za bardzo wiemy po co)
- Namęczyliśmy się z błędami w doborze do trybu wieloosobowego
Pierwsze dwie misje bety Marvel's Avengers prezentują się rewelacyjnie. Niestety, kiedy tylko ukończyłem prolog skok jakości był zatrważający.
Dobre złego początki
Pierwsze dwie misje bety Marvel's Avengers prezentują się rewelacyjnie. I piszę to bez cienia ironii. Dostałem wartką akcję, pełną eksplozji, napięcia i zwrotów. Do tego doszło jeszcze grono znanych bohaterów, którzy zostali naprawdę nieźle zaprojektowani. Każdy otrzymał specyficzne dla siebie moce i dysponuje unikalnym stylem walki.
Co więcej, dobrze utrzymano balans rozgrywki. Po sekwencjach walki (całkiem satysfakcjonującej, nota bene, i pozwalającej naprawdę poczuć się jak superbohater) wprowadzano elementy zręcznościowe, a wszystko to okraszone zostało filmowymi przerywnikami naszpikowanymi „quick time eventami”. Wyobrażając sobie Avengersów w świecie gier, właśnie czegoś takiego się spodziewałem.
Niestety, kiedy tylko ukończyłem swego rodzaju prolog (a więc pierwsze etapy), skok jakości był zatrważający. Z bardzo przyzwoitej i wystawnej superprodukcji Marvel's Avengers zamieniło się w jeden z tych tytułów, które zwykle są wykonane na kolanie i żerują na filmowej marce.
Okazało się bowiem, że struktura misji, tak hollywoodzka i ciekawa, dotyczyła w udostępnionym demie tylko pierwszych godzin (a może nawet jednej godziny) rozgrywki. Dalej otrzymujemy do dyspozycji tak zwany „stół strategiczny”, a więc menu wyboru misji. Możemy dołączać do zadań z ekipą botów lub z realnymi graczami. O ile to ostatnie nam się uda, bo matchmaking wypada na razie bardzo słabo i nawet zaproszenie znajomych generuje irytujące błędy.
Jednak nie na tym polega największy mankament Marvel's Avengers. Wszak to, o czym wspominam, to tylko kwestie techniczne – starczy dokręcić parę śrubek i wszystko będzie dobrze. Gorzej jest z pomysłami na misje. Diametralnie różnią się one od tego mocnego otwarcia, jakim wita nas produkcja o superbohaterach.
Dość powiedzieć, że dalej musiałem się męczyć przy zadaniach „z rozdzielnika”, bez żadnego pomysłu, krótkich i nie posiadających żadnego suspensu, ani kulminacji. Ot, wskakiwałem do misji, klepałem w przyciski od pada, ekran błyskał jak kogut radiowozu, po czym tabliczka obwieszczała finał etapu.
Ten misterny balans, jaki towarzyszył prologowi Marvel's Avengers, zupełnie zanikł i dalej jest już tylko wielka bezmyślna młócka. Co gorsza, potyczkom daleko do tych ze Spider-Mana czy też (domyślam się dalszych inspiracji) serii Arkham. Tutaj króluje chaos, w którym trudno się zorientować, kto kogo bije i po co. W związku z tym umiejętne korzystanie ze zdolności bohaterów też graniczy z niemożliwością.
Przypominało mi to trochę moje młodzieńcze zabawy z takimi bijatykami jak FX Fighter Turbo. Chodziło tylko o to, żeby razem z kolegami rozwalić pada czy gałkę w automacie, ale po co, jaka stoi za tym historia, jak najlepiej wykorzystać mechanikę gry... Kogo to obchodziło! I, niestety, w Marvel's Avengers jest podobnie.
W Marvel's Avengers króluje chaos, w którym trudno się zorientować, kto kogo bije i po co. Przypominało mi to trochę moje młodzieńcze zabawy z takimi bijatykami jak FX Fighter Turbo. Chodziło tylko o to, żeby razem z kolegami rozwalić pada czy gałkę w automacie.
Zabawę ma wprawdzie napędzać system odblokowywania skórek, umiejętności bohaterów i zbierania ekwipunku (mniej lub bardziej pomysłowo poukrywanego), ale słaby to motor rozgrywki. Część elementów rozwoju jest przekombinowana, inne z kolei w nieznacznym stopniu wpływają na rozgrywkę.
Co gorsza, cała ta przygoda z tłuczeniem wrogów, zbieraniem sprzętu i rozwijaniem postaci została osadzona w bardzo sztampowych i nieciekawych lokacjach, które w dodatku bywają dosyć ordynarnie „recyklingowane”. Co rusz wracamy w te same miejsca, by odbyć jeszcze jedną kilkunastominutową misję, która nie niesie ze sobą żadnej frajdy.
Cała nadzieja w misjach fabularnych, bo te, które miałem okazję poznać w becie, były w większości zadaniami pobocznymi. Być może w głównym wątku znajdę mniej „waty”, a więcej emocji. Na to liczę, bo inaczej nie zagoszczę na dłużej w Marvel's Avengers.
Ani „loot”, ani „shooter”
Wydaje się, że Marvel's Avengers zamierza konkurować przede wszystkim z takimi tytułami jak Destiny 2 czy Tom Clancy's The Division 2. Osobliwe założenie! Bo co to za „loot shooter”, w którym zbieranie ekwipunku słabo zachęca do zabawy, a strzelania w ogóle nie ma?
Może więc raczej będzie próbowało podebrać graczy nadchodzącemu GodFall, który opiera się na podobnej mechanice walki ? Ale i w tym przypadku nie będzie łatwo, bo Marvel's Avengers na razie nie udaje się jeszcze skleić ze sobą pojedynczych misji. Nie ma „huba”, w którym gracze mogliby się ze sobą spotykać, ani tym bardziej otwartego świata do wspólnej eksploracji. Jasne, to ostatnie nie jest punktem obowiązkowym, ale akurat w przypadku takich sieciowych produkcji zdecydowanie pomaga – patrz: wspomniane już The Division 2 czy seria Borderlands.
Zamiast tego grupujemy się z innymi na chwilkę beztroskiego młócenia średnio inteligentnych przeciwników, po czym na tle wszechobecnych eksplozji oglądamy komunikat, że zwyciężyliśmy... chociaż wcale nie mamy takiego poczucia.
Fani uniwersum, oczywiście, znajdą tutaj coś dla siebie, bo jest sporo odwołań do historii Avengersów i mnóstwo smaczków wklejonych w scenerię. Ale czy poza największymi zapaleńcami uda się zachęcić do zabawy też innych graczy? Na tym etapie rozwoju Marvel's Avengers może to być sporym wyzwaniem. Zresztą już wkrótce będziecie mogli sprawdzić to sami - otwarta na wszystkich chętnych beta na PS4 rusza w tym tygodniu (13-16 sierpnia), a później gra otwiera się na wszystkie platformy (20-23 sierpnia).
Ocena wstępna Marvel's Avangers:
- imponująca oprawa audiowizualna
- dużo atrakcji dla fanów uniwersum Mavela
- ciekawe zaprojektowani bohaterowie o szerokim spektrum umiejętności
- filmowe fragmenty niektórych misji
- misje krótkie, powtarzalne i nie dające satysfakcji
- system rozwoju postaci i zbierania ekwipunku nie zachęca do dalszej gry
- "recykling" lokacji
- większość scenografii jest nijaka i zaprojektowana bez pomysłu
- nie do końca sprawny matchmaking
- tu i ówdzie wychodzące błędy techniczne
Beta Marvel's Avangers okiem growego dinozaura
Maciej Piotrowski
Ech, chciałbym bardzo, żeby Marvel’s Avengers wypalił. Ta marka ma wręcz niesamowity potencjał. Niestety, udostępniona beta zamiast wywoływać pożądanie zmuszające nas do nerwowego odliczania dni do premiery, przynosi zwątpienie. Podobnie jak Jakub uważam bowiem, że rozdźwięk między fenomenalnym początkiem gry, a dalszymi, nijakimi misjami jest tu zbyt duży. Cały system wyposażenia naszych bohaterów i zbieranie podczas misji najróżniejszych zasobów jest tak przekombinowany, że ciężko się w tym połapać. Co gorsze, po kilku godzinach zabawy w betę można odnieść wrażenie, że większość misji to jedynie „zapychacze” obliczone na ciągłe ich powtarzanie niczym w Destiny 2. Niby fajnie klepie się przeciwników, nawet gdy sama walka jest niesamowicie chaotyczna, ale bez jakiś jaśniejszych punktów i ciekawego prowadzenia całość dość szybko się nudzi. No i jest jeszcze kwestia dołączania do rozgrywek sieciowych – potrafi trwać tak długo, że współgracze po prostu rezygnują z zabawy. Oj, dużo trzeba tu poprawić by Marvel’s Avanger mógł zabłysnąć. Ciągle jednak trzymam za niego kciuki. Moja ocena bety: 3,2/5
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Już wkrótce ruszą beta testy Marvel's Avengers
- Marvel's Avengers zadebiutuje także na PlayStation 5 i Xbox Series X
- Procesory Intel jak superbohaterowie? Nadchodzą modele Core i9 Avengers Edition
Komentarze
9Czy sa romanse pomiedzy bohaterami jak w Mass Effect?
Destiny2 pod tym wzgledem tez szybko kulało - po przejsciu podstawki nagle okazuje sie ze w grze nie ma co robic i trzeba od razu kupic wszystkie dodatki by przedluzyc zabawe.
W Division/Division2 ok cos tam sie dzieje ale ta gra to tez recycling - poprawia ją PVP.
Doskonalym przykladem gry ktora dobrze korzysta ze swojej wtórności jest Diablo3 - co sezon kilka zmian i cyk sciganie sie w drabince wynikow.