Wiemy już jak będzie wyglądać Mass Effect Legendary Edition! Szykuje się miły powrót do przeszłości
Prosiliśmy i wyprosiliśmy - Mass Effect Legendary Edition jest już na ostatniej prostej. Ba, wygląda na to, że ta kultowa kosmiczna epopeja wreszcie będzie prezentować się tak jak zawsze chcieli tego jej twórcy. I tylko trochę szkoda, że nie wszystko zapowiada się tak różowo.
Legenda Mass Effect powraca
Pamiętacie jeszcze pierwszą część Mass Effect? Ja pamiętam, szczególnie to oczekiwanie na nową grę BioWare, które już wówczas zasłynęło z takich genialnych produkcji jak choćby Baldur’s Gate, Star Wars: Knights of the Old Republic czy Jade Empire. To właśnie dla Mass Effect, skuszony wizją kosmicznego RPG z domieszką gry akcji, już na premierę kupiłem Xboxa 360. Wszak tylko tam, na początku ukazać się miały pierwsze przygody komandora Sheparda.
Piękne czasy i piękna przygoda. To co udało się stworzyć ludziom z BioWare absolutnie mnie oczarowało. Spowodowało też, że na kolejne części tej kosmicznej epopei czekałem jak na szpilkach. Niestety, wszystko co świetne musi się kiedyś skończyć. I choć finałowi tejże opowieści w Mass Effect 3 towarzyszyły spore kontrowersje (dla przypomnienia – rozczarowani fani domagali się zmiany zakończenia gry i je otrzymali pod postacią DLC – Extended Cut) to jednak całość pozostała w naszej świadomości jako jedna z najlepszych serii w historii elektronicznej rozrywki.
Trudno się więc dziwić, że w dobie remasterów i remake’ów gracze coraz głośnie zaczęli domagać się powrotu odpowiednio poprawionej i odświeżonej trylogii Mass Effect. Jakby nie patrzeć od premiery pierwszej odsłony minęło już ponad 13 lat. BioWare niby się wzbraniało, ale koniec końców w listopadzie zeszłego roku oficjalnie potwierdziło, że przygotowuje Mass Effect Legendary Edition – zbiorcze wydanie całej trylogii. Niestety, poza prawdopodobną okładką gry i kilkoma, dość standardowymi formułkami o grafice w 4K z HDR i 60 klatkach na sekundę, nic więcej o tym wydaniu nie wiedzieliśmy. Aż do teraz.
Przeskok o generację i jeszcze trochę
Nim pojawił się nowy zwiastun tego wyjątkowego wydania udało nam się wziąć udział w zamkniętym pokazie Mass Effect Legendary Edition i porozmawiać z kilkoma osobami ze studia BioWare biorącymi udział w procesie produkcji gry. Czego się od nich dowiedzieliśmy? A choćby tego, dlaczego w ogóle zdecydowano się powrócić do tejże gry i ponownie się nad nią pochylić.
Okazuje się, że rozmowy o ewentualnym powrocie do pierwszych Mass Effectów trwały bardzo długo. Nie było bowiem pomysłu jak przygotować ewentualny remaster. Gdy w końcu podjęto decyzję postanowiono podkręcić nie tylko grafikę, ale i poczynić zmiany, o które prosili sami gracze. Jakie to zmiany? A choćby znaczące przyspieszenie wind w pierwszym Mass Effect. Pamiętacie, ile trwały podróże windami po Cytadeli? Na Xbox 360 można było pójść zrobić sobie herbatę. No to teraz całość zajmie nam w granicach 15 sekund. Niby mało znacząca poprawka, ale z pewnością będzie miała swoje przełożenie na przyjemność płynącą z zabawy. Twórcy nie ukrywali zresztą, że właśnie na tym im najbardziej zależało. Między innymi dlatego też poprawili „feeling” broni w pierwszej części gry.
Zmian w Mass Effect Legendary Edition będzie oczywiście znacznie, znacznie więcej. Odświeżona grafika to bowiem w tym przypadku nie tylko poprawione tekstury (a warto wiedzieć, że poprawiono absolutnie WSZYSTKIE!) czy wspomniana już rozdzielczość 4K z HDR i 60 klatek na sekundę. BioWare podeszło do remastera całościowo starając się nie tylko dostosować trylogie do obecnych standardów, ale i spełnić swoją pierwotną wizje sprzed lat. Stąd zremasterowane modele postaci, ulepszone oświetlenie i dynamiczne cienie, masę nowych shaderów i efektów wizualnych, a także wolumetria i głębia ostrości.
Co więcej, nie zapomniano przy tym ani o przerywnikach filmowych, które także przeszły lifting, by nie odbiegać zbytnio od ulepszonej pozostałej zawartości ani tym bardziej o posiadaczach konsol nowej generacji i pecetów. Ci pierwsi będą mogli cieszyć się lepszą wydajnością i mocno zmniejszonymi czasami ładowania. Ci drudzy zaś z pewnością docenią obsługę DirectX 11 oraz wsparcie dla monitorów UltraWide (21:9).
A na tym jeszcze nie koniec, bo jako że mamy otrzymać pakiet trzech gier w jednej zbiorczej produkcji BioWare zadbał także o ujednolicone opcje personalizacji postaci. Dorzucono do tego większy wybór włosów, makijażu czy odcieni skóry, a także zunifikowano wygląd kobiecej wersji komandor Shepard, której ikoniczne wyobrażenie z Mass Effect 3 dostępne będzie teraz we wszystkich trzech częściach trylogii.
Oczywiście, największą przemianę przejdzie pierwsza część gry. I nie tylko dlatego, że od jej debiutu minęła grubo ponad dekada i trzeba było zaktualizować jej interfejs, unowocześnić grafikę i wprowadzić mnóstwo poprawek tak by nie straszyła swoim leciwym już wyglądem. BioWare postanowił bowiem, że mocno odświeży wygląd wszystkich kultowych lokacji. I tak pokazane nam ujęcia z Eden Prime, Ilos czy Feros, dzięki wydawałoby się drobnym zabiegom jak dodanie nowego oświetlenia czy innych efektów wizualnych, w porównaniu do tych oryginalnych wyglądają o wiele bardziej klimatycznie.
Podobne zmiany widać też zresztą w Mass Effect 2, gdzie dzięki dodanym efektom wizualnym zmienia się cała oglądana scena, a nie tylko wybrane jej elementy. Całość sprawia więc naprawdę świetne wrażenie… o ile jest się zapalonym fanem tej kosmicznej trylogii.
Nostalgiczny powrót do przeszłości z nutką zawodu
Niestety, mimo całej mojej miłości do serii Mass Effect mam delikatne obawy co do tego jak społeczność graczy przyjmie odświeżoną edycję jednej z najjaśniejszych gwiazd BioWare. Dlaczego? Bo choć zmian i poprawek jest tu od groma to jednak wciąż spod tej mocno upiększonej powłoki wychodzą detale wskazujące na prawdziwy wiek tejże serii.
Zapewne tych z Was, którzy wspominają kosmiczną epopeję BioWare z łezką w oku to nie odstraszy, wszak to wciąż piekielnie dobra gra. Pytanie co zrobią Ci, którzy jeszcze dotąd nie grali. Czy takie odświeżenie wraz z całą masą komplementów prawionych przez miłośników oryginalnej trylogii będzie wystarczającą zachętą do sprawdzenia tego tytułu? Zobaczymy.
Mass Effect Legendary Edition – czy warto czekać?
Właściwie odpowiedź nasuwa się sama – jasne, nawet trzeba! Mass Effect to już legenda. Jak mało która zasłużyła więc na przypomnienie. Jasne, trochę szkoda, że nie zdecydowano się tutaj na remake poprzestając na remasterze, ale twórcy naprawdę napracowali się by przywrócić historii komandora Sheparda odpowiedni blask. Nie sprawdzić jak bardzo dodało to klimatu całej opowieści i jak ją odmieniło byłoby grzechem.
Jedna ważna uwaga na koniec – nie spodziewajcie się tu zabawy sieciowej. W Mass Effect Legendary Edition jej nie będzie. Będą za to wszystkie dodatki DLC i poprawione zakończenie, choć to ostatnie może niektórych zmartwić. Niestety, jest też jeszcze jedna zła wiadomość – w Mass Effect Legendary Edition pogramy dopiero 14 maja 2021 roku.
Może Cię również zainteresować:
- Mass Effect - to jeszcze nie koniec. Nowa odsłona zapowiedziana zwiastunem
- Najbardziej oczekiwane gry 2021 roku na PC i konsole
- Wszystkie grzeszki Mass Effect Andromeda
Komentarze
30A i jeszcze, że interfejs jest za trudny bo trzeba wybierać jakieś dziwne umiejętności, a statystyk broni jest więcej niż tylko ilość pocisków w magazynku.
Co mnie jeszcze może skusić ? Polski dubbing. Jest ? Nie ma ? W 1 i 2 był a w 3 już nie więc ciekawe jak w legendary.
Wiem że mnóstwo ludzi lubi grać po angielsku ale ja, choć znam angielski, komfortowo czuję się grając w RPG po polsku i tak już mam.
Remaster kolekcji ANno - 169 pln
Remaster C&C - 99 PLN
Remaster tego - 269 PLN,
A z tego co widzę, to poza pierwszą częścią, która faktycznie jest odnowiona, to dużych zmian w pozostałych nie ma. Szkoda, że nie można pojedynczo gier kupować z tego zestawu.
pOzdro
Bez multi muszą trochę zmienić podejście do zakończenia 3. części - nie będziemy w stanie zebrać "galaxy support"... może chociaż z botami będzie można zrobić kilka misji by flotę broniącą galaktyki w ostatniej misji?
mogli by dać jakiś rabat dla osób mających wszystko na origin bo nie mówię żeby byli aż tak mili jak bethesda ze skyrimem, że Special Edition za darmo się pojawiało w bibliotece steam...
Szkoda jedynie, że taką cenę doje**** :((
Powinna być chociaż zniżka tak ze "stówke" dla posiadaczy całej trylogii...
Na pewno kupię, ale poczekam na przeceny, bo to jednak trochę za drogo. 150 zyka mogę dać, bo wydaję mi się to ucziciwą ceną, 269 PLNów to lekka przesada ....
Oby tylko nowe wersje nie dodawały nowych bugów - to już się w historii zdarzało.