Recenzja Matka/Android - film na miarę 2022 czy falstart roku?
Nowość od Netflix - Matka/Android - na Filmwebie pochwalić się może średnią zaledwie 4,6/10. Mimo to ten sam tytuł od daty premiery wciąż cieszy się sporą popularnością. Postanowiliśmy wyrobić sobie własną opinię na jego temat. Poniżej nasza recenzja Matka/Android.
Matka/Android - streszczenie wstępu fabularnego
Akcja filmu rozpoczyna się wraz z pewnym, świątecznym wieczorem, podczas którego widz poznaje dwójkę głównych bohaterów - Georgię (w tej roli Chloë Grace Moretz) i Sama (Algee Smith). Właśnie wtedy dowiadują się oni, że spodziewają się dziecka. Georgia nie przyjmuje tego faktu entuzjastycznie; chwilę później okaże się jednak, że jej obawy niewiele znaczą wobec zdarzeń, mających dopiero nastąpić.
W tle ukazanej historii znajdują się bowiem roboty, wyposażone w sztuczną inteligencję. Do tej pory były one niczym więcej niż pomocą domową. Nie wzbudzały też obaw większych niż te przed rozładowaniem ich akumulatorów. Okazało się to złudne. Nim akcja zdąży się rozkręcić na dobre, dochodzi do buntu maszyn, które w jednej chwili z posłusznych wykonawców poleceń przeistaczają się w śmiertelne, samosterujące narzędzia zniszczenia.
Od tej pory to próba przetrwania i zapewnienia bezpieczeństwa swojemu jeszcze nienarodzonemu dziecku będą dla bohaterów priorytetami. Jak uda im się odnaleźć w nowej rzeczywistości? W kim znajdą wroga, a w kim sprzymierzeńca? Do jakich poświęceń będą zdolni w imię miłości? Film “Matka/Android” nie stroni od odpowiedzi na te pytania.
Skąd pomysł na film Matka/Android?
“Matka/Android” (“Mother/Android”) to dla Tomlina - reżysera i scenarzysty - bardzo osobista historia, co na ekranie widać. Głównym założeniem powstania filmu było zaprezentowanie szerszej publice wątku inspirowanego doświadczeniami życiowymi rodziców twórcy, a dokładniej wędrówką, jaką jego ciężarna matka i ojciec odbyli w nękanej wojną Rumunii.
W przekonaniu Tomlina ten rys biograficzny sam w sobie nie był wystarczający, aby skupić wokół dość dużo uwagi. Postanowił więc odpowiednio go “opakować”, dobudowując wokół fabułę science fiction. Do kogo w końcu, w dobie pędzącego postępu technologicznego, nie przemówi wizja buntu sztucznej inteligencji?
Matka/Android - recenzja. UWAGA, SPOILERY!
Wspomniana geneza produkcji znalazła bezpośrednie przełożenie na obecne w niej akcenty. Choć słowa “matka” i “android” równoważnie współistnieją w tytule, na tym właściwie poprzestano. Bunt sztucznej inteligencji stanowi bowiem zaledwie tło dla zdarzeń, zorientowanych wokół dwójki głównych bohaterów. Nie dowiadujemy się, dlaczego do niego doszło, jak przebiegał, gdzie było wojsko, skoro znajdujemy ludzkość zupełnie bezbronną wobec zaistniałych zdarzeń. To relacja i trudy wędrówki przyszłych rodziców zajmują dominującą przestrzeń filmową.
I trzeba przyznać, że z czasem widz zżywa się z bohaterami. Wpływ na to ma z pewnością godna uwagi gra aktorska, w szczególności ta zaprezentowana przez odtwórczynię roli głównej bohaterki - Chloë Grace Moretz. Najwyraźniej dostrzec ją można w końcowych scenach produkcji, kiedy to matczyny lament Georgii porusza do głębi najczulsze struny wrażliwości widza.
Autentyczność tę niweczy jednak seria wpadek logicznych, których Tomlin widzom nie poskąpił. Bohaterowie, ukrywający się przed wrogiem w rozświetlonym namiocie; Arthur (Raúl Castillo), który bez problemu przechodzi kontrolę w obozie; Georgia na chwilę po porodzie, przeciwstawiająca się z sukcesem napierającemu na nią tłumowi robotów; Sam, który w zamian za popis umiejętności rodem z pola walki… zostaje wyrzucony „na bruk” przez dowódcę jednego z oddziałów militarnych - to tylko niektóre z nieścisłości, jakie można “wyłapać” podczas seansu.
Co więcej, można odnieść wrażenie, że wyzwania, z jakimi mierzą się bohaterowie, niekiedy sprowadzane są na nich na ich własne życzenie. Wystarczy wspomniana już walka z udziałem Sama, której wątek pojawił się właściwie znikąd, tylko po to, aby obrać kolejny, znaczony śladami przeszkód kierunek fabularny. Potrafi to znużyć, odwracając uwagę od tego, co w filmie naprawdę się sprawdza, a więc relacji na linii Georgia-Sam. Negatywnie oddziałuje też na dynamikę zdarzeń.
Trudno również przejść obojętnie wobec “skoków” w toku akcji, które zniekształcają obraz produkcji. Z pierwszym z nich mamy do czynienia już na wstępie, kiedy po chwili od pojawienia się wątku wybuchu rebelii androidów, przechodzimy do rzeczywistości, w której ta trwa już od 9 miesięcy. Nie przedstawiono nam też sceny walki między Samem a żołnierzem, przez co w zwycięstwo tego pierwszego musimy uwierzyć na słowo i z dużą dawką sceptycyzmu. W końcu, pominięto ukazanie kluczowego dla fabuły wątku, jakim jest śmierć Sama.
Żeby jednak nie być zbyt krytycznym, warto docenić niejednoznaczne i trudne do przewidzenia zakończenie filmu “Matka/Android”. Brak happy endu zawsze się ceni, zwłaszcza gdy ten daje do myślenia.
Czy warto obejrzeć Matka/Android?
Podsumowując powyższe, należy stwierdzić, że “Matka/Android” to film w znacznej mierze nierówny. Z jednej strony znaleźć w nim można angażujące wątki, z drugiej jednak są one niweczone przez niekonsekwencję scenariusza. Mimo iż sam temat mógłby “chwycić”, jego realizacja jest daleka od ideału. Czy “Matka/Android” jest więc godnym polecenia tytułem? - W swoim gatunku ma lepszych konkurentów. Obejrzeć zatem można, ale bez wysokich oczekiwań.
Komentarze
8Chętnie usłyszę jakich :)
Netflix i te ich tandetne filmiki...