Jesteśmy świeżo po obejrzeniu „The Silent Sea”. Czy serial "Ciche Morze" nam się spodobał? Kto powinien się nim zainteresować i co my sami myślimy o zakończeniu? Zapraszamy do lektury naszej recenzji.
Południowokoreańskie produkcje cieszą się nieustannie rosnącą popularnością, a co za tym idzie, każdy kolejny tytuł z tego zakątka świata zmierzyć się musi ze znacznymi oczekiwaniami i nasuwającymi się porównaniami. Po “Kingdom”, “Hellbound” i legendarnym już “Squid game” przyszła teraz pora na “The Silent Sea” Netfliksa - nowy, dystopijny serial science fiction. Czy uda mu się sprostać temu wyzwaniu?
“The Silent Sea” - o czym jest nowa produkcja Netfliksa?
Od kiedy premiera “The Silent Sea” ubarwiła widzom wigilijny wieczór, minęło już trochę czasu. Pora więc podsumować na chłodno całokształt wrażeń, jakich dostarcza nowa propozycja Netfliksa. Zanim jednak to nastąpi, zapraszam do krótkiego wprowadzenia do świata “Cichego Morza”.
Już sam zwiastun “The Silent Sea” nakreśla okoliczności kluczowe dla odnalezienia się w fabule produkcji. Znajdujemy się w przyszłości, która nie wygląda kolorowo - i to dosłownie. Pozbawiona wody planeta stała się szarym pustkowiem, którego kolejno powstające połacie pustyni niczym klepsydra odliczają ostatnie tchnienia życia na Ziemi.
Tym samym woda stała się najcenniejszym surowcem, a dostęp do niej - wskaźnikiem pozycji społecznej. Znajdująca się nad krawędzią ludzkość zmuszona jest do poszukiwania nowych zasobów wodnych, a nie odkrywszy ich pod swoimi stopami, zaczyna spoglądać w górę. Odpowiedzią ma być stacja Balhae, zlokalizowana na Księżycu. To właśnie tam ma wyruszyć misja z kapitanem Han Yun-Jae (w tej roli znany ze “Squid Game” Gong Yoo) na czele, której celem jest pobranie bardzo ważnej i równie tajemniczej próbki.
Tajemnice mnożą się podczas pobytu załogi na stacji - pewniki poddawane są w wątpliwość; w ich miejsce pojawiają się zaś niewiadome. Słowem wstępu do dalszych losów bohaterów trailer “The Silent Sea” przedstawia makabrę, do jakiej doszło w Balhae, a która bez zbędnych uprzejmości przywitała nowo przybyłych gości. Ci jednak dopiero z czasem zrozumieją, że nie są u siebie.
“The Silent Sea” - fabuła na miarę czasów?
“The Silent Sea” na ekranie jawi się jako lekkie, niewymagające kino. Nie oznacza to jednak, że wzbrania się przed poruszaniem trudniejszych tematów. W pierwszej kolejności już na wstępie dostrzec można, że serial stanowi pewną postapokaliptyczną, proekologiczną odsłonę fabularną, będącą wezwaniem do poczynienia refleksji nad przyszłością naszej planety.
Im dalej w las, tym kwestie komplikują się jeszcze bardziej. Katastrofa klimatyczna stała się bowiem przyczynkiem do pogłębienia się nierówności społecznych, w ramach których doszło do przewartościowań na miarę czasów. Przydziały wody przypominają nie tak odległą przeszłość i zdecydowanie dają do myślenia.
Kolejnym wątkiem jest ten o konfliktach tragicznych. Trudne czasy wymagają trudnych decyzji, czy jednak za wszelką cenę? Wysokość tej ceny przyjdzie widzowi zgłębić wraz z rozwojem fabuły (a czytelnikom w spoilerowej części tej recenzji).
“The Silent Sea” - opinia bez większych spoilerów
“The Silent Sea” Netfliksa już na pierwszy rzut oka jawi się jako produkcja z dużym potencjałem. Wątki ekologiczne, społeczne i etyczne przeplatają się tu z osobistymi dramatami, co buduje wielopoziomowość i autentyczność przedstawionego obrazu. Dla dr Song wyprawa na Księżyc to nie tylko kolejny krok w jej karierze, ale też szansa na poznanie prawdy o okolicznościach śmierci jej siostry; dla kapitana Hana powodzenie misji to też spełnienie obietnicy danej córce.
Jeżeli zaś mowa o samym obrazie, warstwa wizualna serialu naprawdę robi wrażenie, szczególnie w kadrach ukazujących księżycową scenerię (ta ziemska ustępuje jej miejsca) i wnętrze bazy (najwyraźniej inspirowane grą “Soma”). Świetnie współgra z nimi pełna tajemnicy i niepewności muzyka, stanowiąca dopełnienie również na poziomie warstwy fabularnej.
Tak zbudowana atmosfera napotyka jednak pewne zgrzyty, kiedy przyjdzie do analizy pracy obsady “The Silent Sea”. Mimo zarysowanych na przestrzeni kolejnych odcinków dramatycznych zdarzeń serialowe postaci zdają się częściowo wyzute z emocji (których na pewno by nie brakowało w ukazanych okolicznościach). Mowa w szczególności o dr Song (w tej roli Bae Doona), która jest niezwykle powściągliwa w swoim wyrazie. Być może wpływ na to miał brak pogłębienia psychologicznego postaci. Niedopowiedzeń w serialu bowiem nie brakuje. Okazję do większego popisu aktorskiego miał za to Lee Joon (na ekranie Ryu Taesuk), który wypadł w roli bardzo przekonująco.
Na krytykę zasługuje również (lub przede wszystkim) częstokroć bezmyślne zachowanie uczestników misji. Mimo że byli oni wysoko wykwalifikowanymi specjalistami, niekiedy sami sprowadzali na siebie nieszczęścia, sprawiając wrażenie, jakby znaleźli się w stacji zupełnie przypadkowo.
Sam pomysł na serial zdecydowanie czerpał inspirację z produkcji, takich jak “Life”, “The Titan”, “Obcy” czy “Space Sweepers”. Wykorzystany konstrukt nie jest więc czymś odkrywczym. Mimo to (pomijając wystąpienie pewnych, przeciągniętych wątków) potrafi zaskoczyć swoimi twistami i wciągnąć widza - nawet na raz. To, ile odcinków ma “The Silent Sea” w pełni sprzyja bowiem binge watchingowi - liczy on zaledwie 8, trwających po niespełna godzinę segmentów.
Czy więc warto poświęcić swój czas na zapoznanie się z “The Silent Sea” Netfliksa? Moim zdaniem tak, jeżeli poszukuje się niezobowiązującej rozrywki. Ci jednak, którzy oczekują nowatorskiej odsłony kosmicznego thrillera, mogą nieco się rozczarować.
“The Silent Sea” - zakończenie i inne. UWAGA, SPOILERY!
Teraz coś dla czytelników przybyłych tutaj już po seansie. “The Silent Sea”, jakkolwiek by go nie odbierać, należy do seriali, których celem jest skłonienie widza do refleksji. Tym samym warto zwrócić uwagę na wielopoziomowość przesłań, w jakie obfituje. W moralne rozterki uwikłano m.in. wątki uśmiercenia poprzedniej załogi, prowadzenia eksperymentów z zastosowaniem klonów, odczłowieczenia Luny, w celu ocalenia ludzkości oraz dr Song, rozdartej między ujawnieniem prawdy a ochroną dobrego imienia jej zmarłej siostry.
Serial “The Silent Sea” to też niejednoznaczność postaci. Ryu Taesuk był zdrajcą. Ten sam jednak Ryu Taesuk łkał po zabiciu swojego towarzysza misji; ze łzami w oczach przepraszał dr Song za krzywdę, jaką jej wyrządził, uczestnicząc w zabójstwie jej siostry i wykrzyczał w twarz członkom załogi bolesną dla nich prawdę. Jego słowa, kierowane w stronę kapitana Hana, zarzucające mu wiedzę o okrucieństwach, jakie dokonały się na pokładzie stacji, rzucają cień na osobę tego ostatniego i zupełnie inne światło na poświęcenie, jakiego dokonał w ostatnim odcinku serialu.
W niejednoznaczności obfituje też samo zakończenie “The Silent Sea”. W jaki sposób Luna zdołała poruszać się po powierzchni Księżyca bez skafandra? Nie musi oddychać? Oddycha inną niż zwykli ludzie mieszanką gazów? Czy, jeżeli przyleci na Ziemię, będzie w stanie na niej przetrwać? Co łączy ją z siostrą dr Song? Czy będzie 2. sezon “The Silent Sea”? Twierdzącą odpowiedź na ostatnie pytanie mogłaby rozwiać wątpliwości co do pozostałych. To jednak wciąż pozostaje tajemnicą.
Komentarze
8Historia:
Ciekawa
Efekty specjalne:
Świetne
Gra aktorów:
Drętwa
Lektor:
Porażka
Zakończenie:
Kurczę, co tu się odtentegowało?
Po obejrzeniu całości (jeśli ktoś dotrwa) chciałoby się wskoczyć do wehikułu i wrócić do momentu sprzed odpalenia pierwszego odcinka.
PAMIETAJ KONIECZNIE SKORZYSTAJ Z MOJEGO KODU!!!
jjey2xxs9c