Microsoft Flight Simulator na sprzęcie za 25 tysięcy złotych – jak się latało?
Wiemy, jak sprawić by Microsoft Flight Simulator był jeszcze lepszy. Dobry komputer to bowiem dopiero połowa sukcesu. My dodaliśmy do tego wypasiony wolant, pedały i przepustnice. Na koniec dorzuciliśmy też gogle VR. Myślicie, że to nie robi różnicy? Oj, robi! I to jeszcze jaką.
Latać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej
Oj, dostało mi się w zeszłym roku za recenzję Microsoft Flight Simulator. Faktem jest, że nigdy jakoś mocniej nie wciągnąłem się w symulatory, choć te zawsze mnie pociągały. I to od dobrych 25 lat. Niestety, próby oswojenia się z „klawiszologią” i całą masą niuansików kończyły się zazwyczaj tak, że gra lądowała na półce z rzuconą pod nosem obietnicą „a kiedyś do tego wrócę”.
Czy do nich wracałem? Bywało, że tak, choć były to raczej krótkie epizody z racji coraz większej ilości ciekawych tytułów do ogrania. Symulatory to nie to samo co choćby Biomutant czy Mass Effect: Legendary Edition. Tu zabawa może nie mieć końca. Jeśli jednak dotąd nie złapałeś bakcyla symulatorów lotu to po krótkiej nimi fascynacji zapewne odłożysz je na bok. I nawet taki Microsoft Flight Simulator tego nie zmieni. A przynajmniej nie w zwykłej konfiguracji – komputer, myszka i klawiatura.
Wystarczy jednak dorzucić do tego kilka specyficznych „drobiazgów” i nagle tytuł nabiera niesamowitych rumieńców. A wspominam o tym wszystkim dlatego, że nadarzyła się nam okazja ponownie sprawdzić Microsoft Flight Simulator w duuużo lepszych warunkach, z pełnym zestawem lotniczych akcesoriów, na ogromnym, 65 calowym telewizorze i na goglach VR. Co z tego wynikło możesz zobaczyć na naszym filmie.
Microsoft Flight Simulator – latamy Predatorem
Ciekawi Was zapewne co dokładnie weszło w skład naszego zestawu. Jego podstawę stanowił komputer Acer Predator z procesorem i7-10700 i kartą GeForce RTX 2060 Super (wiemy, wiemy, to trochę mało jak na tę grę) na pokładzie. Wraz z nim do testów dostaliśmy jeszcze doskonały wolant Honeycomb Aeronautical Alpha Controls Yoke, przepustnicę - Logitech G Saitek Pro Flight Throttle Quadrant oraz jedne z najbardziej zaawansowanych pedałów - Thrustmaster TPR Pendular Rudder.
Całość, dla większych wrażeń, podłączyliśmy wpierw do 65-calowego telewizora Samsung Q800T, a potem jeszcze do gogli VR – HP Reverb G2. Efekt? Porażający. Szczególnie po przesiadce na wirtualną rzeczywistość. Dopiero w tej konfiguracji widać jak niesamowita jest to produkcja. Zagorzali fani symulatorów pewnie się ze mną nie zgodzą, bo przecież Asobo Studio, producent Microsoft Flight Simulatora, podkręcił tu niemal wszystkie aspekty symulacji. Patrząc jednak przez pryzmat nowicjuszy liczy się pierwsze wrażenie, a to tutaj jest w stanie dostarczyć znacznie więcej bodźców. Innymi słowy, lepszego startu w świat symulatorów nie można sobie wymarzyć.
Latanie to droga zabawa, to wirtualne też
Nie sądziłem, że Microsoft Flight Simulator może mnie jeszcze czymś zaskoczyć. I nie tylko ja miałem takie odczucia patrząc na reakcje moich kolegów z redakcji. Nie oszukujmy się jednak, by cieszyć się takimi doznaniami trzeba niego głębiej sięgnąć do kieszeni. Sam wyżej wymieniony wolant to koszt rzędu 1400-1500 zł, a pedały nawet 2400 zł, bo to już górna półka pośród akcesoriów lotniczych. Do tego oczywiście potrzebujemy komputer z mocną kartą graficzną, a wszyscy wiemy, jak wyglądają obecnie ich ceny. Jeśli jednak latanie jest Twoją pasją to wiedz jedno – Microsoft Flight Simulator jest wart tego by bawić się nim właśnie tak, na pełnym wypasie.
Komentarze
17https://www.youtube.com/watch?v=3j6M-S6Dp9I&t=1s
https://egzorcyzmy.katolik.pl/rogata-dlon/
Jako czytelnicy nie chcemy satanistyczego syfu na benchmarku !
....a tam taki kulfon...
"Jego podstawę stanowił komputer Acer Predator z procesorem i7-10700 i kartą GeForce RTX 2060 Super"
To można kupić auto za tysiaka i napisać że się ma furę za kilkadziesiąt tysiaków bo władowało się w nią na "tuning" kilkanaście razy więcej.