Najlepsze gry 2020 roku – przegląd najciekawszych tytułów ostatnich 12 miesięcy
Rok 2020 nas nie rozpieszczał, to fakt. Gdyby tak jednak spojrzeć na branże gier to tam, o dziwo, czekało nas sporo atrakcji. I to tych naprawdę przyjemnych! Tym trudniejsze stanęło więc przed nami zadanie, by wybrać najlepsze gry 2020 roku. Oto nasza lista.
Czas podsumowań, czyli najlepsze gry 2020 roku
Rok 2020 był to dziwny rok. Mieliśmy Brexity, pożary w Australii, no i, oczywiście, gwiazdę sezonu, pana Covida. Wszystkie te perturbacje odcisnęły piętno na branży gier, ale i tak działo się w niej sporo (zwłaszcza, że izolowanie się od innych sprzyja wirtualnej rozrywce).
Doczekaliśmy się więc premier Assassin’s Creed Valhalla, The Last of Us Part II, a nawet dłuugo wyczekiwanego Cybepunk 2077. Co więcej, wraz z premierą PlayStation 5 i Xbox Series X, która miała miejsce pod koniec roku, otrzymaliśmy solidną dawkę zabawy na sprzęty nowej generacji. Starczy chociażby wspomnieć o totalnie odnowionym Demon’s Souls czy wyjątkowo efektownym Spider-Man: Miles Morales.
Nie zabrakło też, oczywiście, nieoczekiwanych hitów i czarnych koni. Nagle wszyscy oszaleli na punkcie polskiego Ghostrunnera, a Paradox Interactive wychylił głowę ze swojej strategicznej niszy serwując nam naprawdę innowacyjną grand strategy - Crusader Kings III.
2020 to też rok wielu niespełnionych obietnic
Znów zawitali też na nasze ekrany starzy znajomi z Desperados III, Wastelands 3 czy Final Fantasy VII Remake, ale też poznaliśmy całe grono nowych bohaterów w WatchDogs Legion, Ghost of Tsushima czy Immortal: Fenyx Rising. Były więc i powroty, i debiuty. Były niespodzianki i kontrowersje. Niestety, niektóre produkcje zaliczyły też poślizg… Ale może to i lepiej – będzie na co czekać w nadchodzących miesiącach. Bo w tych ostatnich dwunastu działo się, oj, działo.
Nie pozostaje nic innego jak powtórzyć, że rok 2020 był to, w rzeczy samej, dziwny rok i jednocześnie obfitujący w wirtualną zabawę. Musieliśmy się więc zmierzyć z karkołomnym zadaniem, by z tej całej masy fajerwerków wybrać te, która najjaśniej błyszczą z końcem roku. Ale zrobiliśmy to i tak powstała nasza lista najlepszych gier 2020 roku. Nie sugerujcie się jednak kolejnością poszczególnych pozycji w poniższym zestawieniu - jest ona przyypadkowa.
Najlepsze gry 2020 roku:
- Persona 5 Royale
- Astro's Playroom
- Ghostrunner
- The Last of Us: Part II
- The Pathless
- Hades
- Half-Life: Alyx
- Ori and the Will of the Wisps
- Demon's Souls
- Microsoft Flight Simulator
- Crusader Kings III
- Animal Crossing: New Horizons
- Doom Eternal
- Monster Hunter World - Iceborne
- Final Fantasy VII Remake
- Desperados III
- Wasteland 3
- Marvel's Spider-Man: Miles Morales
- Watch Dogs Legion
- Assassin's Creed Valhalla
- Immortals: Fenyx Rising
- Ghost of Tsushima
- Cyberpunk 2077 (PC)
Persona 5 Royale
Wprawdzie Persona 5 miała swoją premierę w roku 2017, ale tegoroczna wersja Royale z pewnością zasługuje na miejsce na naszej liście najlepszych gier 2020. Przecież już wersja sprzed trzech lat była rewelacyjnym jRPG, który porywał swoim magicznym klimatem i gęstą intrygą, a do tego zapewniał rozrywkę na długie, długie godziny. Tym razem ten czas uległ dodatkowemu wydłużeniu dzięki dodatkowej zawartości, którą oferuje edycja z 2020 roku (mowa chociażby o dodatkowym semestrze w szkole czy też nowych lokacjach, które możemy odwiedzić). Całość poprawiono też od strony technicznej (między innymi dzięki wparciu dla rozdzielczości 4K) i tym samym kultowa Persona 5 faktycznie zyskała iście królewski status.
Astro’s Playroom
Czego tak naprawdę można oczekiwać po darmowym tytule dołączonym do konsoli PlayStation 5? Szczególnie takim, który powstał tylko po to, by zademonstrować właściwości nowego kontrolera DualSense. Jak się okazuje, całkiem sporo! Chyba nikt nie przypuszczał, że ta „próbka” możliwości nowego sprzętu sama w sobie okaże się świetną platformówką, której mogłoby pozazdrościć samo Nintendo (tak, tak, gdzieś tam wąsaty hydraulik kuka z zazdrością na swojego nowego konkurenta). A co z zadaniem, do którego Astro’s Playroom zostało tak naprawdę stworzone? Cóż, kontroler DualSense ma tutaj prawdziwe pole do popisu – od haptycznych wibracji symulujących deszcz, grad czy różne rodzaje podłoża, po adaptacyjne „triggery”, dzięki którym wreszcie można poczuć opór stawiany choćby przez ciągnięte liny. Nic, tylko brać i grać! I nie tylko dlatego, że dają za darmo.
Ghostrunner
A oto i kolejny czarny koń na naszej liście. No bo kto z Was nie miał obaw, że Ghostrunner to taka „gra jednej mechaniki” pokroju Mirror’s Edge, która chce się tylko przejechać na cyberpunkowym „hypie”? Otrzymaliśmy natomiast świetnie wyglądający i napakowany akcją tytuł, który wymaga od gracza nie lada opanowania i refleksu. To takie futurystyczne tornado, które porywa nas od pierwszych chwil i nie pozwala nawet na chwilę odsapnąć… ani oderwać się od ekranu. Biegamy po ścianach, odbijamy pociski, unikamy serii z karabinów maszynowych, spowalniamy czas, przeskakujemy między śmiertelnymi pułapkami, tniemy przeciwników na pół ostrzem katany… I nagle orientujemy się, że za oknem już świta, a nasze tętno wymaga konsultacji z kardiologiem. Taki właśnie jest Ghostrunner – to po prostu szaleńczy wirtualny rollercoaster!
The Last of Us Part II
Obywatel Kane świata gier – tak mówiono o pierwszym The Last of Us, ambitnym i dojrzałym dziele (bo już nie grze, a DZIELE) Naughty Dog, czyli studia odpowiedzialnego chociażby za serię Uncharted. Wielu nie mogło się więc doczekać drugiej części tego hitu, który zmienił nasz sposób myślenia o narracji w grach. No ale wreszcie się go doczekaliśmy i… się zaczęło… Z jednej strony masa krytyki – za „polityczną” poprawność, za dziwne, fabularne zawijasy i zniszczenie legendy bohaterów. Z drugiej zaś – zachwyty, pochwały i nagrody.
Pomijając jednak tę całą emocjonalną otoczkę postapokaliptyczna odyseja Ellie to niezwykle poruszająca opowieść, która potrafi zalać nasze serca mieszanką nostalgii i lęku. No, no, to dopiero sztuka, biorąc pod uwagę, jak wysoko zawieszona była poprzeczka. Naughty Dog stanęło w szranki ze stworzoną przez siebie legendą i, naszym zdaniem, w żadnym razie nie skończyło na deskach.
The Pathless
Od czasu The Legend of Zelda: Breath of the Wild obrodziło grami z otwartym światem, które próbują powtórzyć sukces magicznej piaskownicy od Nintendo. Ale The Pathless to nie taka zwyczajna kopia. Owszem, jej twórcy czerpią garściami z ostatnich przygód Linka, ale dodają też sporo od siebie, tworząc naprawdę unikalny świat. I to właśnie jego eksploracja – ślizganie się po pagórkach, strzelanie do świecących klejnotów, by nabrać prędkości, szybowanie z pomocą towarzyszącego nam orła czy skakanie po ruinach – jest tutaj gwoździem programu. To tytuł, który sednem zabawy uczynił samą podróż po niesamowitych lokacjach. I odkrywamy je bez użycia mapy kierującej nas do najbliższego wskaźnika. O, nie, tutaj nie wystarczy włączyć growego GPS-u. Wszystko trzeba znaleźć samemu, ale kiedy już uda się to zrobić, satysfakcja jest murowana.
Hades
Reinterpretacja greckiej mitologii w klimatach action RPG – brzmi dobrze? A jakby dodać do tego formułę roguelike? Robi się naprawdę ciekawie, co nie? No to dorzućmy jeszcze przyjemną dla oka komiksową grafikę i wciągającą mechanikę walki. Nie za dużo tego dobra?
Najwyraźniej nie, bo taki właśnie jest Hades, jedna z ciekawszych produkcji 2020 roku. To tytuł, w którym przedzieramy się przez zastępy Tartaru, rozwijając naszą postać, zdobywając nowe umiejętności i mierząc się z przeciwnikami. A ci ostatni potrafią napsuć krwi, bo zapamiętują nasze akcje, by stać się jeszcze groźniejszymi. Nie jest to więc przeprawa dla osób o słabych nerwach, ale gracze, którzy lubią w grach prawdziwą jatkę (również jeśli chodzi o poziom trudności i liczbę zgonów postaci) znajdą w losowo generowanych kazamatach Hadesu to, co lubią najbardziej.
Half-Life: Alyx
Oczekiwanie na Half-Life’a 3 przeszło już do legendy i obrosło całą masą żartów. No i choć w 2020 roku niesławnej „trójki” też nie dostaliśmy, to pojawiło się coś całkiem do niej zbliżonego. Mowa o Half-Life: Alyx, który wprawdzie nie jest kontynuacją serii, na jaką liczyliśmy, ale i tak daje radę! Ta poboczna odsłona cyklu stworzona została bowiem specjalnie z myślą o wirtualnej rzeczywistości. Prawdę mówiąc, kiedy wielu fanów marki usłyszało o tym po raz pierwszy zrobiło klasycznego „facepalma”. A tutaj proszę, taka niespodzianka!
Nagle okazało się, że Half-Life: Alyx popisowo wykorzystuje VR-owe gogle i pozwala na interakcję ze światem gry, jakiej do tej pory nie widzieliśmy. Najlepszym tego przykładem jest historia o nauczycielu, który przeprowadził całą lekcję matematyki rozpisując wzory na wirtualnej szybie w Half-Lifie… No, no, jeszcze parę takich eksperymentów i może się okazać, że trójka wcale nie jest nam do szczęścia potrzebna… Hmm, może jednak przeholowaliśmy, i tak będziemy już zawsze na nią czekać.
Ori and the Will of the Wisps
Na kontynuację kultowego Ori and the Blind Forest wielu czekało jak Kevin na Boże Narodzenie. A to dlatego, że już pierwsza część tej fenomenalnej plarformówki zabrała nas do onirycznego świata, którego nie sposób zapomnieć. Ta poruszająca baśń potrafiła zrobić wrażenie nawet na dojrzałych graczach. Nie inaczej jest z jej sequelem, czyli Ori and the Will of the Wisps. Ponownie przenosimy się więc do magicznego świata, który mami feerią barw, fantazyjnymi bestiami i niezwykle klimatyczną scenerią. Nie myślcie sobie jednak, że to taki zwykły spacerek po pięknie odmalowanych lokacjach. Oj, co to, to nie! Przyda się też refleks rasowego drapieżcy i logiczne myślenie na miarę szachowego arcymistrza. Wszystko to jednak sprawia, że druga część tej niezwykłej serii niesie ze sobą sporą satysfakcję i w niczym nie ustępuje poprzedniczce. Warto zagubić się w tym zaczarowanym lesie, naprawdę warto!
Demon’s Souls
Kto by pomyślał, że PlayStation 5 na dzień dobry przeczołga nas po ziemi? A tak się właśnie stało… I nie, nie mamy na myśli walki o swój własny egzemplarz konsoli. Mówimy o jednym ze startowych „ekskluziwów”, czyli Demon’s Souls. W tym przypadku wspomnianym przeczołgiwaniem zajęli się nasi ulubieni sadyści z From Software, a raczej Bluepoint Games, które przygotowało remake pierwszego głośnego tytułu ze studia Miyazakiego. No i jest to Remake przez duże „R”! Tak powinno się odświeżać stare hity. Widać, że deweloperzy zrobili, co w ich mocy, żeby jak najlepiej wykorzystać potencjał nowej konsoli Sony.
Klimat tej produkcji jest wprost niesamowity, a reszta… Cóż, pokręcona historia, której trzeba się domyślać w oparciu o znajdowane ślady, przeciwnicy, których nie idzie ukatrupić i pułapki, które spadają nam na głowę w najmniej oczekiwanym momencie. Takie już jest Demon’s Souls – każdy, kto grał w Bloodborne’a czy Dark Souls wie, w czym rzecz. Trzeba jednak pamiętać, że za tym całym tytanicznym trudem, jakiego wymaga od gracza ta produkcja, kryje się wprost nieziemska satysfakcja, kiedy wreszcie uda nam się dotrzeć do upragnionego ogniska.
Microsoft Flight Simulator
Co może być ciekawego w symulatorze sterowania samolotem? Wszystko! Przekonaliśmy się o tym grając w Microsoft Flight Simulator. Co tu dużo pisać, to musiało wymagać olbrzymiego wysiłku ze strony twórców, żeby stworzyć grę tego formatu. Czego tu bowiem nie ma! Cały glob odtworzony na podstawie zdjęć satelitarnych, ruch lotniczy i pogoda aktualizowana na podstawie najświeższych danych, sporo samolotów do oblatania, no i… ta nieziemska grafika! Naprawdę warto sięgnąć po ten tytuł.
I nie ma znaczenia, czy jesteśmy fanami awiacji czy lotniczymi beztalenciami – poziom trudności można bez problemu dopasować do własnych, nawet marniutkich, umiejętności. Łyżeczką dziegciu jest konieczność posiadania naprawdę potężnego peceta (jeśli chcemy cieszyć oczy najlepszą grafiką) i model sprzedażowy, który wymaga trochę większej inwestycji, jeśli chcemy odblokować wszystkie możliwe lotniska i pojazdy. Tym niemniej nie jest to mankament, który zepsułby tę całą beczkę miodu, jaką jest Microsoft Flight Simulator.
Crusader Kings III
Paradox Interactive ma swoich wiernych fanów, którzy czekają na kolejne odsłony ich tytułów z gatunku grand strategy. Wiadomo jednak, że są to bardzo szczególne strategie, które albo się kocha, albo nienawidzi. W każdym razie tak było do czasu Crusader Kings III. Nagle okazało się bowiem, że w trzeciej odsłonie swojego cyklu o średniowiecznych władcach Europy, deweloperzy tak wymieszali ze sobą gatunki i wprowadzili tyle ciekawych nowinek, że uzyskali bardzo przystępny i wciągający koktajl. Znajdziemy w nim przede wszystkim sporo strategii, ale także motywy RPG, symulator królewskich mariaży, losowe wydarzenia, podczas których naszymi decyzjami kształtujemy przyszłość monarszego rodu… A mówiąc mniej dyplomatycznie, w Crusader Kings III możecie nawet zjeść papieża i przespać się własną siostrą – nieźle, co? Ta gra to gigant i w dodatku nie tylko dla największych zapaleńców grand strategy!
Animal Crossing: New Horizons
Są gry, które wymagają od nas sporo czasu, i takie, które wymagają go jeszcze więcej… Animal Crossing: New Horizons niczego nie wymaga - samemu mamy ochotę oddać mu całe swoje życie. Rzadko kiedy bowiem trafia się produkcja tak czarująca, dla której chce się po prostu porzucić realne, szare życie. Tutaj mamy istną sielankę, pełną zbierania przedmiotów, eksplorowania, konstruowania narzędzi i rozbudowywania swojej własnej idyllicznej wysepki. A wszystko to w relaksującym wakacyjnym tempie, które nie tylko pozwala odpocząć od codziennej harówy, ale i odnaleźć w sobie czysto dziecięcą kreatywność. Trudno się więc dziwić, że Animal Crossing zdobył tak szaloną popularność w czasach pandemii, zakazów podróżowania i całej masy innych, przytłaczających nas ograniczeń.
Doom Eternal
W 2020 roku powrócił król strzelanin. Po bardzo udanym reboocie legendarnego Dooma w 2016 roku przyszła kolej na jego kontynuację. I co tu dużo mówić, twórcy znów spisali się na medal. Niby zrobili jeszcze raz to samo, ale w dużo ciekawszy sposób. Lokacje rozrosły się do olbrzymich fantasmagorycznych scenerii, przeciwnicy ewoluowali w monstra nie z tej ziemi, a walka nabrała nieznanego dotąd rozmachu. Doom Eternal oferuje nam istny danse macabre z piekielnymi poczwarami. Krew chlusta z ekranu, eksplozje rozrywają głośniki, a adrenalina aż kipi w żyłach gracza. Doom Eternal dobitnie przypomina, kto jest królem strzelanin, i mimo dłuuugiego rodowodu, nie zamierza swojego berła nikomu oddawać.
Monster Hunter World - Iceborne
Nasz rodzimy Wisiek nie ma patentu na tropienie potworów. Tym samym możemy się przecież zajmować także w rewelacyjnym Monster Hunter World. Zwłaszcza, że w styczniu 2020 roku na pecety trafił olbrzymi dodatek do tej produkcji o nazwie Iceborne, który na dobrą sprawę podwaja zawartość dostępną w „podstawce”. Przed łowcami potworów otwierają się więc wrota do nowej lodowej krainy, gdzie czeka ich nie tylko kolejny rozdział wciągającej opowieści, ale przede wszystkim cały bestiariusz nowych poczwar do ubicia. Za sprawą tego rozszerzenia naprawdę chce się wracać do Monster Hunter World, które ma już przecież na karku dwa lata, a oto dostało nowego wiatru w żagle.
Final Fantasy VII Remake
Są gry kultowe i kultowe jak jasny gwint. Final Fantasy VII z pewnością zalicza się do tych drugich. Trudno nawet nazwać to legendarne japońskie RPG po prostu grą. Ten tytuł stał się elementem szeroko pojętej popkultury, a jego sukces nadał pęd kolejnym częściom serii. Nic więc dziwnego, że doczekaliśmy się wreszcie odnowionej wersji Final Fantasy VII… Chociaż słowo „odnowione” nie oddaje rozmachu deweloperów. Postawiono bowiem na zbudowanie całości w zasadzie od zera.
Mało tego! Oryginalną kampanię podzielono więc na części i mocno rozszerzono, tak że tytuł, który trafił na sklepowe półki jest z jednej strony pełnowymiarowym remakiem, z drugiej zaś tylko fragmentem oryginału. No, no, takie podejścia do odświeżania starych tytułów nam trzeba. Obyśmy w 2021 roku dostali więcej takich olśniewających graficznie i oryginalnie pomyślanych remake’ów.
Desperados III
Prawdziwe legendy Dzikiego Zachodu są nieśmiertelne. Tak samo jak seria Desperados, której zmienne losy sprawiły, że na dekadę z hakiem zupełnie zniknęła ze świata gier. Aż do bieżącego roku, kiedy to studio odpowiedzialne za bardzo zbliżoną w swojej konwencji grę taktyczną Shadow Tactics: Blades of the Shogun, ukończyło prace nad trzecią częścią cyklu. W zasadzie trudno to uznać za klasyczną kontynuację, a raczej należałoby mówić o całkowicie nowym starcie. Tak czy inaczej, otrzymaliśmy świetny taktyczny tytuł utrzymany w starym stylu, choć pełen awangardowych rozwiązań. Dla każdego fana takich strategii w czasie rzeczywistym jest to „lektura obowiązkowa”!
Wasteland 3
Seria Wasteland zawsze pozostawała trochę w cieniu innych erpegów, ale tegoroczna część tego cyklu próbuje udowodnić, że zupełnie niesłusznie. I rzeczywiście, twórcy przeszli samych siebie projektując rasowe RPG, którego nie powstydziliby się giganci tego gatunku. Skute lodem Kolorado to kraina żywa, pełna interesujących postaci i wielowątkowych zadań. Co więcej, w przeciwieństwie do poprzednich części, duży nacisk położono na pełne udźwiękowienie oraz na dopracowanie turowego systemu walki. Wasteland 3 to taki postapokaliptyczny czarny koń roku 2020. Spodziewaliśmy się wprawdzie, że otrzymamy bardzo przyzwoitego erpega, ale nie przypuszczaliśmy, że będzie on aż tak dobry. I za to twórcom należą się brawa!
Marvel’s Spider Man: Miles Morales
Marvel’s Spider Man: Miles Morales trudno uznać za pełnoprawną produkcję. Niestety, to raczej samodzielny dodatek do Spider-Mana z 2018 roku. A mimo to, ten tytuł po prostu musiał znaleźć się na naszej liście, bo to prawdziwe widowisko. Pewnie, zapożycza mnóstwo ze swojego starszego brata sprzed dwóch lat, ale robi to w świetnym stylu! Mamy tu więc wciągającą opowieść, barwne postacie, zapierającą dech w piersiach akcję… No i ten Nowy Jork zasypany śniegiem, który świetnie wykorzystuje nie tylko Ray Tracing, ale też całą resztę potencjału nowej generacji. Bo choć gra ukazała się także na PS4 to nie da się przecież ukryć, że to z myślą o PlayStation 5 zaprojektowano Spider-Man: Miles Morales. I, co tu dużo mówić, jest to bardzo solidny tytuł startowy. Może chciałoby się w nim zobaczyć trochę więcej nowości, trochę więcej innowacji względem poprzedniego Spider-Mana… Ale nie ma co szukać dziury w całym, bo gra się w to po prostu przednio!
Watch Dogs Legion
Ten tytuł był skazany na niepowodzenie. Po pierwsze mówimy o serii Watch Dogs, a więc o grach, które nigdy nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Po drugie zaś Ubisoft zdecydował się tu na wprowadzenie swojego autorskiego systemu kompletowania ekipy, co zastąpiło znaną i lubianą formułę, w której mamy po prostu jednego głównego bohatera. Sami przyznacie, coś tutaj musiało pójść nie tak, prawda? No właśnie, ale, o dziwo, niemal wszystko zagrało jak trzeba. Nie jest to może tytuł wybitny, ale na pewno taki z górnej półki. W wirtualnym Londynie można się zagubić na długie godziny, fabuła wciąga, a ten ryzykowny ruch z rekrutowaniem NPC-ów… okazał się po prostu strzałem w dziesiątkę. Wróciła więc nadzieja, że Watch Dogsy w końcu zaczną spełniać nasze oczekiwania, bo w 2020 roku ta sztuka im się udała.
Assassin’s Creed Valhalla
W przeciwieństwie do serii Watch Dogs, cykl Assassin’s Creed od czasu Origins trzyma poziom i wciąż się rozwija. Wprawdzie byli tacy, którzy przewidywali, że w tym roku Ubisoftowi noga się powinie, ale szczęśliwie tak się nie stało. Assassin’s Creed Valhalla okazało się kolejnym ogniwem ewolucyjnego łańcucha serii. Wrócono do niektórych rozwiązań z poprzednich odsłon, za którymi tęsknili fani, ale też pozostano przy erpegowych elementach wprowadzonych w ostatnich latach. W dodatku twórcy tego tytułu nie byli głusi na prośby fanów i zdecydowali się na osadzenie akcji w czasach wikingów. Poznajemy więc niesamowitą historię podboju Anglii przez Normanów oczami głównego bohatera lub bohaterki. No, a jak wikingowie, to musi być plądrowanie, palenie strzech, walki toporami… Jednym słowem wszystko to, co fani robienia wrogom jesieni średniowiecza lubią najbardziej.
Immortals: Fenyx Rising
Co wychodzi z połączenia Assassin’s Creed z The Legend of Zelda: Breath of the Wild? Jak widać, Immortals: Fenyx Rising! Oczywiście, ten tytuł ma swoje słabsze strony, tym niemniej zapewnia naprawdę niezłą zabawę w kolorowej, bajkowej piaskownicy, która jest lekką i doprawioną humorem wariacją na temat greckich mitów. Ubisoft chciał mieć swoją Zeldę, więc ją zrobił. Natomiast udało mu się znacznie więcej niż tylko skopiować co lepsze rozwiązania od Nintendo. Otrzymaliśmy bowiem tytuł, który łączy w sobie elementy naprawdę udanych hitów w taki smakowity eliksir, który w każdym z nas obudzi dzieciaka skorego do eksploracji nieznanych zakamarków. I chociażby dla tego doświadczenia warto Immortals: Fenyx Rising poświęcić trochę uwagi.
Ghost of Tsushima
Wielu graczy marzyło o tym, by Ubisoft wreszcie przeniósł serię Assassin’s Creed do feudalnej Japonii. No i doczekali się! Wprawdzie nie dokonał tego Ubisoft i nie chodzi wcale o Asasynów, ale Ghost of Tsushima to doświadczenie bardzo podobne do tego, o które nam wszystkim chodziło. Wyspa Cuszima jest bowiem taką asasynową piaskownicą, po której podróżujemy w skórze walecznego samuraja. Czeka nas na tym lądzie mnóstwo sekretów do odkrycia i wrogów do zgładzenia – i to zarówno po cichu jak i frontalnym atakiem. A do tego jest to wyjątkowo piękna przygoda, podczas której wiatr wskazuje nam drogę, morza traw falują pod kopytami naszego wierzchowca, a dymy nad horyzontem zwiastują niebezpieczeństwo. Jasne, Ghost of Tsushima to tytuł, który korzysta z osiągnięć Assassin’s Creed, ale robi to w bardzo oryginalny sposób i po prostu wciąga bez reszty na długie godziny potrzebne do ukończenia kampanii.
Cyberpunk 2077 (PC)
No i mamy naszego gagatka! Trafił na listę najlepszych gier 2020 roku, oczywiście, że trafił, ale nie bezwarunkowo. Podkreślamy – chodzi o wersję pecetową! Konsolowe edycje posiadają mnóstwo błędów i problemów z optymalizacją, tym niemniej na piecach Cyberpunk 2077 potrafi zrobić kolosalne wrażenie. Nie mówimy tylko o rewelacyjnej oprawie audiowizualnej, ale też o Night City, które wprost pożera gracza swoimi neonami, zatłoczonymi uliczkami, ciemnymi spelunkami… To miasto, po którym chce się wędrować w poszukiwaniu zadań dla naszego najemnika. A do tego Keanu Reeves (w polskiej wersji głosu użycza mu Michał Żebrowski), napisane z jajem dialogi, intryga, która wciska w fotel… Ech, można na tego Cyberpunka narzekać i prowadzić dysputy czy REDzi słusznie popadli w tarapaty, ale jednak takiego doświadczenia na pecetach dawno nie przeżyliśmy.
Jeszcze lepszego nowego 2021 roku
Można na ten 2020 rok narzekać – zasłużył sobie! - ale akurat w świecie gier nie było tak źle, prawda? My zaryzykujmy nawet twierdzenie, że było bardzo dobrze. Oby ta passa utrzymała się w 2021 roku. W końcu ma on obfitować w takie tytuły jak nowy Horizon, Far Cry 6, Hitman 3, Humankind, Resident Evil Village czy Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2… No, no, czyżby szykowały się nam prawdziwe growe fajerwerki? Tego sobie i Wam życzymy z końcem 2020 roku!
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Najlepsze gry na Playstation 4 - TOP 10
- Najlepsze gry na 2 osoby na jednym komputerze
- Masz dość świata za oknem? Najlepsze gry MMO mogą być rozwiązaniem
- Najlepsze darmowe gry na Androida
Komentarze
17Pamietacie Fable 2? Tak wlasnie maja prezentowac sie gry, rozgrywka ma byc latwa i przyjemna tak zeby mozna bylo przejsc cala gre tak jakby z wlaczonym trybem god mode i zeby nie mozna bylo sie zgubic i zastanawiac sie co trzeba robic dalej aby pchnac fabule do pszodu.
Zastanawiam się czy zagłosować na CP77 czy Ghost of Tsushima. W żadną nową grę nie gram z powodu zwariowanych cen niedostępnych GPU ale na szczęście streamerzy jak MKIceAndFire robią wszystko za mnie. Polecam!
No nic czekamy na 2021 może na update do Rafta nie trzeba będzie długo czekać :)
workreviews10.com
workreviews10.com
workreviews10.com
Workreviews10.com
workreviews10.com
workreviews10.com