Nim przejdziemy do właściwych testów nie wypada nie wspomnieć chociażby w kilku słowach o sterownikach DeathAdder’a i ich możliwościach. Wygląd poszczególnych paneli zarządzających funkcjami myszy nie różni się zasadniczo od tego z czym mieliśmy do czynienia w poprzednich modelach gryzoni Razera. Warto jednak zauważyć, że to co oferuje nam DeathAdder. jeśli chodzi o ogólny wizerunek sterowników wykazuje ogromne podobieństwa do oprogramowania udostępnionego wraz z Razer Boomslang (różnice są naprawdę kosmetyczne).
Panel podstawowy daje nam możliwość przypisywania konkretnych funkcji pod poszczególne klawisze myszy, zmianę szybkości jej reakcji oraz ustawień rozdzielczości w stałym zakresie – 450, 900 i 1800 DPI. Nadto w panelu tym dostępne są opcje osobnego wyłączenia obu podświetlonych elementów gryzonia – loga i rolki, a także możliwość wyboru dowolnego profilu.
W zakładkach dodatkowych umieszczonych po lewej stronie panelu głównego i dostępnych po ich naciśnięciu znajdują się opcje szczegółowej zmiany czułości myszy, z rozbiciem na obie osie ruchu oraz modyfikacje szybkości przewijania rolki, a także czułości i szybkości podwójnego kliku przycisków myszki. Co ciekawe możliwa jest zmiana czułości gryzonia „w locie”, ale tylko po odpowiednim skonfigurowaniu przycisków bocznych i podpięcie pod jeden z nich tejże funkcji.
Po prawej stronie panelu głównego znajduje się jeszcze jedna zakładka i odpowiada ona za możliwość tworzenia własnych makr klawiszowych i przypisanie ich pod poszczególne przyciski myszy.