Powiedzieć, że Redfall nie udźwignęło ciężaru oczekiwań to nic nie powiedzieć. Arcane Studios wyraźnie straciło formę, bo ich nowa gra cierpi na masę bolączek, których można było spokojnie uniknąć, gdyby tylko ktoś rozsądny powiedział „to jeszcze nie jest to, potrzebujemy czasu”.
Redfall – dlaczego, drogie Arcane Studios, dlaczego??
Choć daleki jestem od stawiania krzyżyka na twórcach świetnej serii Dishonored, to nie da się nie zauważyć, że ostatnio ich dobra passa jakby przygasła. Po całkiem niezłym Prey, które mogłoby być nowym otwarciem dla całej serii, postawiono na znacznie bardziej osobliwy projekt. Deathloop, bo to o nim oczywiście mowa, przez wielu nazywany growym Dniem Świstaka, nie spotkał się już z tak entuzjastycznym przyjęciem. Dlaczego? Powodów było wiele, ale jednymi z najczęściej przytaczanych były przestarzała grafika i mocne zużycie się koncepcji rozgrywki, która tylko niewiele różniła się od poprzednich gier Arcane Studios.
Redfall miał przynieść tu pewien powiew świeżości. Raz, że mieliśmy otrzymać przygodową strzelankę o wampirzej apokalipsie. Dwa – że akcja rozgrywać się miała w otwartym świecie. I wreszcie trzy – że odrywać mroczne sekrety nawiedzonego miasteczka Redfall mieliśmy tu albo samemu albo w maksymalnie 4 osobowej grupie. Niestety, jak zwykle w tej branży bywa, rzeczywistość zweryfikowała buńczuczne zapowiedzi. Nikt chyba jednak nie spodziewał się, że okaże się to tak bolesne. Zresztą sami zobaczcie co w Redfall poszło nie tak.
A może jednak warto było przesunąć premierę?
Możecie nie wierzyć, ale podczas tych kilkudziesięciu godzin spędzonych w Redfall, zarówno na PC jak i Xbox Series X, wielokrotnie zadawałem sobie właśnie takie pytanie. Ta gra ewidentnie potrzebowała szlifów, i to nie delikatnych, ale mocnych, które poprawiłyby niektóre mechaniki, wyeliminowały błędy i ulepszyły doświadczenia płynące z zabawy. Na tę chwilę Redfall wydaje się grą wydaną w pośpiechu i nawet nie do końca przetestowaną.
A szkoda, bo w tej kooperacyjnej zabawie drzemie spory potencjał. Sieciowe fundamenty gry zostały bowiem przygotowane całkiem nieźle, co widać choćby w uzupełniających się rolach dostępnych na starcie bohaterów. Ich umiejętności specjalne, gdy tylko zostaną dobrze zastosowane, potrafią zrobić na ekranie niezły kipisz, dodając +20 do frajdy płynącej z zabawy. Szkoda, że w parze z tymi mechanikami nie idzie jednak cała reszta.
Twórcy Redfall najwyraźniej zapomnieli o podstawach, bo ani fabuła, ani tym bardziej sposób jej opowiadania nie są na tyle wciągające by chciało się bawić w ten tytuł samemu. Zresztą, samotna rozgrywka obarczona jest tu ryzykiem szybkiego odbicia się od gry. Raz, że gra niezbyt dobrze tłumaczy poszczególne mechaniki, a dwa – że początek opowieści dla samotników może być naprawdę trudny. Ja sam, zaraz po wyjściu na pierwszą misje zginąłem ze trzy razy, bo nagle obsiadła mnie grupka wampirów, a moja postać była na to jeszcze za słaba.
O ile jednak na te i na inne niedociągnięcia Redfall da się jeszcze przymknąć oko, o tyle na problemy strony wizualnej już nie za bardzo. Wykorzystany tu Unreal Engine 4.26 nie jest przecież aż tak wymagającym silnikiem, a mimo to podczas gry doświadczałem festiwalu dynamicznych zmian tekstur. Ja rozumiem jeszcze doczytywanie się w locie, ale gdy dzieje się to dosłownie metr od nas albo lepiej – tekstura sama „cofa się” z wyrazistej do rozmytej - to coś tu wyraźnie nie jest tak.
Zapewne wiecie, że Redfall premierowo trafił też od razu do usługi Xbox Game Pass, i to zarówno na konsolach jak i PC. Po doświadczeniach z Minecraft Legends liczyłem, że i w tym przypadku będzie można zacząć zabawę na konsoli, a potem kontynuować ją na pececie (i odwrotnie). Szczególnie, że gra do wyszukiwania znajomych spoza swojej platformy posługuje się nazwą użytkownika Bethesda.net. Niestety, tym razem tak różowo nie jest. Redfall nie dzieli pomiędzy peceta i konsolę ani zapisanych stanów gry, ani tym bardziej progresu poszczególnych bohaterów. Kolejny raz szkoda.
Redfall – to w kończy warto czy nie warto?
Cóż, wszystko zależy jak wygórowane macie wymagania. Jeśli chcecie sobie ot tak, niezobowiązująco „popykać”, postrzelać do kultystów i powbijać kołki kilku wampirom, a do tego posiadacie aktywną usługę Xbox Game Pass, to tak – warto spróbować. Szczególnie, że na majowym horyzoncie premier gier dopiero majaczą co ciekawsze pozycje. W pozostałych przypadkach radzę Wam dobrze się zastanowić, bo Redfall daleko do Dishonored czy Prey’a. Nawet bardzo daleko.
Opinia o grze Redfall (PC/XSX)
- ciekawy pomysł na pierwszoosobową strzelankę, z wampirami w roli przeciwników
- interesujący bohaterowie, z unikalnymi zdolnościami, które wzajemnie nieźle się uzupełniają
- miejscami bardzo klimatyczne lokacje
- strzelanie potrafi sprawiać frajdę
- kilka pomysłowo zaadaptowanych broni
- świetny efekt przebijania wampirów kołkiem
- przy dobrej ekipie rozgrywka potrafi wciągnąć
- niezła polska wersja językowa i całkiem dobrze dobrany dubbing
- aż nadto opustoszały świat
- spora powtarzalność i schematycznośc misji
- łatwość pominięcia niektórych zadań (gra niezbyt jasno to komunikuje)
- dla pojedynczego gracza początkowo może wydać się zbyt trudna
- sztuczna inteligencja przeciwników woła o pomstę do nieba
- ustawiczne i nieco bezcelowe zbieractwo
- brak poczucia bycia hojnie nagradzanym za postępu w grze
- tylko połowa z drzewek umiejętności bohaterów jest unikalna
- spore problemy z oprawą graficzną – od doczytujących się tekstur, po słabą optymalizację
- spora ilość błędów i niedoróbek
- Grafika:
- Dźwięk:
- Grywalność:
Ocena końcowa
Grę Redfall w wersji PC i Xbox Series X|S na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od jej wydawcy - firmy Bethesda
Komentarze
16Szkoda, że studio, które zrobiło tak genialne gry jak Dishonored i Prey wypuściło taki gniot. Najwidoczniej to znak obecnych czasów.
Szkoda. Ogólnie Microsoft (i Bethesda w głównej mierze) mają złą passę. Zastanawia mnie momentami czy oni nie mają działu kontroli jakości czy coś takiego. Sama gra może i nie jest taka zla - ot, shooter dla rozluźnienia