Jednoślady dla żołnierzy wracają i to w wielkim stylu jako e-rowery. Ukraińscy snajperzy testują je na polu walki, a inne armie na poligonach.
Szybkie i ciche dotarcie na miejsce wykonania misji. Zwiad lub oddanie strzałów. Zmiana pozycji zanim nieprzyjaciel wykryje snajpera lub zwiadowcę. To wszystko możliwe dzięki rowerom, a konkretnie ich bardziej muskularnym kuzynom czyli e-rowerom.
e-rower wygląda trochę jak motocykl fot. Quietkat
Oto zalety elektronicznych rowerów na polu walki:
- spory zasięg (nawet do 300 km na jednym ładowaniu,
- możliwość jazdy w trudnym terenie,
- bardzo niska sygnatura cieplna i cicha praca (w przeciwieństwie do motocykli crossowych czy też quadów),
- dobry środek transportu dla snajperów, zwiadowców i do przewozu broni oraz sprzętu bojowego np. amunicji krążącej,
- e-rower może służyć jako mobilny powerbank np. dla sprzętu medycznego lub celowników termowizyjnych,
- dobry sposób transportu dla żołnierzy przewożących meldunki (w sytuacji zakłócenia działania środków komunikacji elektronicznej).
Jak e-rowery przeszły chrzest bojowy na Ukrainie?
Rowery elektroniczne dla snajperów
Mamuka Mamulashvili, dowódca Legionu Gruzińskiego, tłumaczył serwisowi The War Zone, że potrzebuje jednośladów dla swoich drużyn snajperskich.
E-rower to sposób, żeby podjechać na pozycję, strzelać przez 5-10 minut, a potem wycofać się zanim Rosjanie rozpoczną ostrzał artyleryjski.
Ukraińcy mają do dyspozycji kilka modeli rowerów elektrycznych.
Napędzane akumulatorami jednoślady przekazał żołnierzom start-up Delfast kierowany przez Daniela Tonkopi. Korzenie tej firmy to pomysł na zapewnienie dobrego środka transportu dla kijowskich kurierów, a ostatecznie rower zdobył sławę służąc na froncie.
Ukraińcy używali e-rowerów Delfast Top 3.0i do transportu m.in. wyrzutni przeciwpancernych pocisków kierowanych NLAW.
erower na Ukrainie, fot. Daniel Tonkopi Facebook
Delfast Top 3.0i ma baterię litowo-jonową (czas ładowania 6 godzin), moment obrotowy do 182 nm oraz imponujący zasięg do 320 km (oczywiście w optymalnych warunkach). Maksymalna prędkość tego e-roweru to 80 km/h, a ładowność do 120 kg - NLAW waży 12,5 kg, a polski przenośny przeciwlotniczy zestaw rakietowy Piorun 19,5 kg (cały zestaw).
Co ciekawe, Top 3.0i ustanowił światowe rekordy m.in. w osiąganej prędkości wśród rowerów produkowanych seryjnie.
“Rowery elektryczne oddawaliśmy na front w pierwszych tygodniach wojny, tylko o tym nie mówiliśmy - niektóre rzeczy robimy po cichu. Teraz dostaliśmy pozwolenie od komendy i wrzucamy zdjęcia. Do roweru dołączony jest kontener rakiety NLAW - rozumiecie gdzie i do czego służą nasze rowery” - pisał na Facebooku Tonkopi. I przywołał pozytywne recenzje wojskowych.
Ukraiński żołnierz na e-rowerze
Ukraińscy żołnierze używają również elektrycznych jednośladów dostarczonych przez ukraińską firmę Eleek oraz produkowanych przez BearEbike z podwarszawskiej Kobyłki Polskiej.
Atom Military od Eleek ma motocyklowe zawieszenie, koła i hamulce dostosowane do jazdy w trudnym terenie. Maksymalna prędkość e-roweru to 90 km/h, a zasięg do 150 km (na pięciogodzinnym ładowaniu). Pojemność akumulatora wynosi 3600 Wh. Pojazd udźwignie do 150 kg. Po pierwszych doświadczeniach bojowych, producent dodał na życzenie żołnierzy m.in. gniazdko 220V. Atom Military waży 60 kg.
Polski e-rower od BearEbike
Polskie e-rowery na ukraińskim froncie
Polski BearEbike proponuje motorower elektryczny uszyty specjalnie na potrzeby wojskowych.
Russell Military waży 75 - 85 kg, jego bateria ma pojemność 4300 Wh (do 80 proc. naładuje się w 3,5 godz). Prędkość maksymalna to 100 km/h, moment obrotowy 280 nm, a pojazd rozpędzi się do 50 km/h w 5 sekund. Na Russell Military można przewieźć 130 kg (oraz dodatkowo 50 kg w bagażniku).
E-rower ma uchwyt na karabin oraz płyty balistyczne (ochronę przed pociskami pistoletowymi oraz karabinowymi). Konstrukcja roweru dostosowana jest do przewozu uzbrojenia, 2 magazynków AK47/AR10/AR15 z systemem szybkiego montażu (do wyboru) i jazdy w trudnym terenie (regulowane zawieszenie tylne, opony typu Dual-Sport, wzmocniony wahacz).
E-rowery mają też swoje ograniczenia. Np. im większa prędkość tym mniejszy zasięg e-roweru. Na maksymalnie obciążonym Russell Militarny, jadącym z prędkością 35 km/godz. żołnierz przejedzie do 130-140 km. Pewnym minusem może być masa pojazdów - elektryczne rowery ważą nawet 85 kg. E-rowery nie gwarantują również niewidzialności przed wrogimi dronami, w tym amunicją krążącą.
Cena? Za Eleek Atom trzeba zapłacić ok. 5250 dolarów, a Delfast kosztuje ok. 6800 dolarów. BearEbike informuje na swojej stronie www, że cena Russell Military jest do ustalenia.
E-rowery dla wojska w każdym zakątku świata
Rowery elektryczne produkowane są na całym świecie i testują je formacje z różnych krajów.
Sowiecki żołnierz - Berlin 1945
Firma QuietKat z Kolorado oferuje e-rowery o mocy 750 i 1000 W. To bardzo lekkie pojazdy - ważą ok. 30 kg. W trudnym terenie poruszają się z prędkością do 60 km/h, a ich zasięg to do 100 km (przy pedałowaniu podczas jazdy). QuietKat można naładować w 6 godzin (lub w 6-8 godz. przy użyciu panela słonecznego).
Co ważne, bateria dla QuietKat waży 5 kg i żołnierz może zabrać zapasowy akumulator ze sobą. E-rowery nie mają zbyt dużego udźwigu dlatego ładunek - np. drony, amunicję - można przewozić w specjalnej przyczepie.
Kanadyjscy żołnierze 9 Brygady lądują na plaży Juno
Ciekawym rozwiązaniem jest nowozelandzki UBCO 2x2 z napędem na dwa koła. Jednoślad waży 70 kg i może udźwignąć do 150 kg. Jego zasięg to 120 km; jest w stanie jechać z prędkością 48 km/godz. Siły zbrojne Nowej Zelandii testowały ich skuteczność w misjach rozpoznawczych i patrolowych.
Żołnierze 7. Brygady australijskich wojsk lądowych testuje e-rowery przewożone kołowymi bojowym wozami piechoty Boxer CRV
Jednak rowery elektryczne to nie wszystko. O krok dalej idą Amerykanie.
E-motocykle na każde paliwo
Kilka lat temu rządowa agencja DARPA dostała zlecenie na zaprojektowanie motocykla stealth dla amerykańskich specjalsów. “Cichej maszyny dla cichych profesjonalistów” jak pisały branżowe magazyny.
Jednoślad ma łączyć zalety e-roweru i motocykla. Prawie bezgłośny, lekki i o większym zasięgu niż jednoślad napędzany benzyną, a z drugiej strony bardziej praktyczny niż elektroniczny rower, gotowy do jazdy w każdym terenie.
Dwa prototyp hybrydowego pojazdu paliwowo-elektronicznego zaprezentowano sześć lat temu. To Silent Hawk od firmy Logos Technology oraz Nightmare LSA Autonomy.
Silent Hawk - e-motocykl dla wojsk specjalnych
“Cichy Jastrząb” jest lżejszy, ma maksymalną prędkość do 88 km/h, silnik spalinowy o pojemności 400 lub 600 ccm oraz opcję jazdy w trybie głośnym i cichym czyli na silniku elektrycznym.
Podczas misji zwiadowczej/bojowej, motocykl napędzany jest elektrycznym akumulatorem litowo-jonowym, z aktywnym systemem chłodzącym, który zapobiega eksplozji baterii. Maszyna wydaje dźwięk o natężeniu nie większym niż szum w biurze (55 decybeli).
“Koszmar” to również hybryda, ale cięższa i o większej mocy. Oba e-motocykle mają napęd na dwa koła, a żołnierz zatankuje je niemal wszystkim (od benzyny, przez propan po paliwo lotnicze Jet A-1).
Niemiecki rower wojskowy z I wojny światowej używany w Tanganice (z oponami bezdętkowymi)
Źródła: Defenseone.com, Defence24.pl, Thedrive.com (TheWarZone)
Komentarze
5Coś co nigdy nie powinno się ukazać...Ale jednak ukazało...