Czy to realne, aby jeden monitor jednocześnie zaspokoił potrzeby zarówno zawodowych graczy e-sportowych, jak i wymagających entuzjastów najwyższych ustawień graficznych? Owszem – Sony InZone M10S właśnie to obiecuje swoją specyfikacją, a my to sprawdziliśmy w praktyce.
Monitory OLED są dostępne dla graczy od kilku lat, ale dopiero od niedawna producenci zaczęli je traktować poważnie i obecnie praktycznie każdy chce mieć w swojej ofercie przynajmniej jeden taki monitor przyszłości. Do tego grona dołącza Sony, którego raczej z monitorami (zwłaszcza dla graczy!) nie zwykło się kojarzyć. Seria InZone M10 to monitory wyposażone w najnowszą generację panelu WRGB OLED, zdolne zaoferować nie tylko typowy dla tego typu wyświetlaczy idealny kontrast oraz soczyste kolory, ale teraz również topowe osiągi w kwestii szybkości matrycy. Wybrany przez nas do testów model Sony InZone M10S pozwala uzyskać 480 Hz odświeżania w rozdzielczości QHD! Zapraszamy teraz do jego recenzji.
O czym przeczytacie w recenzji monitora Sony M10S
Sony to jakość i ergonomia na topowym poziomie
Zanim przejdziemy do omówienia wyników testów, koniecznie trzeba omówić to, jak sam monitor się prezentuje. A jest pod tym względem wyjątkowy. Nie tylko dlatego, że posiada ekstremalnie smukłe i praktycznie niewidoczne ramki, bo to w sumie cecha wspólna większości paneli OLED, ale z uwagi na podstawę, którą znajdziemy w zestawie z monitorem. Ta łączy w sobie zaskakujący minimalizm i ergonomię, której próżno szukać w innych monitorach dla graczy.
Prosta i funkcjonalna konstrukcja – nam się podoba!
Zacznijmy od tego, że podstawka, którą beznarzędziowo mocujemy do nóżki, ma bardzo małą powierzchnię (ale jako że jest z litego metalu, zatem swoje waży, to monitor stoi na niej wyjątkowo stabilnie), a do tego jest całkowicie płaska. Oznacza to, że nie zabiera nam prawie wcale przestrzeni na biurku – w tej kwestii bliżej jej wręcz do ramienia VESA mocowanego do krawędzi blatu, niż klasycznych, często bardzo rozłożystych nóżek monitorów gamingowych.
Idealne połączenie funkcjonalności i stylu.
To jednak nie koniec atrakcji – nóżka pozwala regulować nie tylko wysokość (w zakresie 12 cm) i pochylenie (5° w dół i 25° w górę), ale również obrócić monitor na lewo lub prawo o 360°. Owszem – można nim kręcić dookoła bez żadnego skrępowania (poza oczywiście przewodami, które będą się zawijać wokół nóżki…). Zabrakło tylko opcji obrotu do pionu (pivot), ale umówmy się – nikt takiego monitora nie kupi, aby używać jako „dodatkowego” czy też „pomocniczego”. Jedynie do podłączenia przewodów taki obrót byłby pomocny, więc może faktycznie jest to minimalne niedopatrzenie po stronie Sony.
Pod mocowaniem nóżki mamy klasyczne otwory VESA 100x100.
Tak szybki monitor wymaga nowoczesnych złączy
A skoro już przy przewodach i złączach jesteśmy – w zestawie otrzymujemy tylko jeden przewód i jest nim DisplayPort 2.1 (DP40), jako że monitor ten posiada między innymi właśnie to najnowsze złącze wideo (UHBR10, zatem do 40 Gbps). Trochę szkoda, że nie jest to złącze UHBR20 – wtedy można by odbierać sygnał QHD przy 480 Hz bez kompresji DSC (co być może obsłużą przyszłe karty konsumenckie). Są też dwa starsze, ale w zasadzie szybsze HDMI 2.1 (48 Gbps) oraz koncentrator pozwalający podłączyć do dwóch urządzeń w standardzie USB 3.2 (trzeci port USB służy jedynie do aktualizacji oprogramowania). Monitor nie ma wbudowanych głośników, ale może przekazać otrzymany sygnał audio na słuchawki (wyjście miniJack 3,5 mm). Co ciekawe, zasilacz nie jest wbudowany w monitor i w zestawie dostajemy w sumie sporych rozmiarów zasilacz zewnętrzny.
Dostęp do złączy USB byłby łatwiejszy, gdyby panel dało się przynajmniej w jedną stronę obrócić o 90°.
Tak szybkie złącza są konieczne, aby faktycznie móc odbierać sygnał w rozdzielczości QHD przy 480 Hz z aktywnym HDR (10 bit). Cała elektronika została upakowana w całkiem kompaktowym segmencie na środku pleców monitora, co mocno kontrastuje z ekstremalnie smukłym profilem samego panelu – jak wiadomo, OLED nie mają warstwy podświetlenia i dzięki temu mogą być tak właśnie zgrabne. Dioda od zasilania została wyprowadzona bardzo nietypowo z boku monitora, co przy okazji podpowiada, gdzie sięgać, aby zlokalizować umieszczony z tyłu przycisk zasilania oraz joystick do sterowania OSD.
Zasilacz ma długi przewód, ale chyba wolelibyśmy, aby ten był wbudowany.
Menu ekranowe Sony nie wybija się aż tak na tle konkurencji, ale ma asa w rękawie
Samo OSD można przełączyć na nasz rodzimy język, choć zdarzają się tam błędy lub przeoczenia w tłumaczeniu. Samych opcji mamy, można powiedzieć, standardową ilość. Przygotowano kilka profili obrazu, w tym jeden (sRGB), który przycina gamut kolorów monitora, aby lepiej odwzorować standardową przestrzeń barw. Mamy też narzędzia do dosyć podstawowej kalibracji oraz możliwość personalizacji własnego profilu.
Menu ekranowe jest dostępne "z grubsza" po polsku.
Nie zabrakło też funkcji gamingowych – możemy aktywować wyświetlanie aktualnego odświeżania, co w przypadku, gdy korzystamy z adaptacyjnego odświeżania, przekłada się na ilość wyświetlanych klatek na sekundę. Jest też timer oraz celownik dostępny w dwóch kolorach i kilku kształtach, i to w sumie na tyle – w tej kwestii część producentów oferuje w sumie sporo więcej, ale też można powiedzieć, że te najważniejsze funkcje są faktycznie obecne.
Tryb 24,5" można aktywować w dwóch pozycjach - w obu przypadkach nieużywana część matrycy staje się całkowicie nieaktywna (idealnie czarna).
Istotnym podmenu jest to dotyczące ochrony OLED – jak wiadomo, te są nieco bardziej wrażliwe na statyczny obraz, którego wyświetlanie w przypadku monitora PC jest nieuniknione. Sony oferuje tutaj pełen pakiet zabezpieczeń, co w połączeniu ze znacznie mniejszą jasnością panelu (niż ta, jaką oferuje ta sama technologia w przypadku TV tego producenta) daje nam prawo zakładać, że problemy z wypalaniem się OLED odeszły już do przeszłości (inaczej też producent nie dawałby tak długiej, trzyletniej gwarancji – dłuższej nawet niż na monitory LCD!).
Ilość ustawień obrazu jest na wystarczającym poziomie, aby monitor porządnie skalibrować we własnym zakresie.
Jest jednak jedna funkcja, która wyróżnia monitor Sony na tle większości konkurencji – możliwość aktywowania trybu 24,5”, co sprawia, że monitor dezaktywuje część matrycy, tak aby wyświetlić obraz o mniejszej przekątnej (na środku ekranu lub od dolnej krawędzi). Wtedy to panel zgłasza się w systemie z rozdzielczością 2336x1332 px, co odpowiada fizycznej rozdzielczości tak ograniczonej powierzchni (nie ma zatem mowy o jej skalowaniu). To funkcja stworzona z myślą o najbardziej wymagających graczach e-sportowych, którzy dzięki temu łatwiej ogarną wzrokiem cały ekran bez odrywania spojrzenia od jego centrum. Dodatkowo obniżenie rozdzielczości to zawsze też więcej FPS :)
Ochrona paneli OLED w przypadku monitorów PC jest wyjątkowo istotna.
Specyfikacja testowanego monitora Sony InZone M10S
Przekątna: | 26,5" |
Proporcje: | 16:9 |
Rozdzielczość: | 2560 x 1440 px |
Czas reakcji: | 0,03 ms (GTG) |
Maksymalne odświeżanie: | 480 Hz |
Obsługiwane kolory: | 10 bit (1,07 mld) |
Jasność: | 275 cd/m2 (SDR) 1300 cd/m2 (HDR) |
Powłoka: | antyrefleksyjna |
Kontrast: | 1 500 000:1 |
Typ matrycy: | WRGB OLED |
Regulacja ułożenia: | pochylenie 5° w dół i 25° w górę; obrót w bok 360°; wysokość 120 mm |
Głośniki: | brak |
Porty: | 2x HDMI 2.1; 1x DisplayPort 2.1; 1x USB 3.2 typu B; 1x USB 3.2 typu A (serwisowe); 2x USB 2.0 typu A (DC 5 V, 900 mA); 1x wyjście na słuchawki (miniJack 3,5 mm) |
Synchronizacja: | G-SYNC; FreeSync Premium Pro |
HDR: | HDR True Black 400; |
Inne funkcje: | celownik; timer; licznik FPS (Hz); Low Blue Light; LFC; tryb 24,5" 1332p; Kensington Lock |
Zakrzywienie matrycy: | brak |
Kąty widzenia: | 179/179 |
Podświetlenie RGB: | brak |
Waga: | 6,2 kg bez podstawy |
Wymiary (szerokość x wysokość x głębokość): | 604 x 504 x 197 mm z podstawką |
Standard VESA: | tak, 100x100 |
W zestawie dodatkowo: | 1x przewód DisplayPort 2.1 (DP40); 1x przewód USB 3.2 typu B |
Kolor: | czarny |
Pobór energii: | 0,5 W w spoczynku; 69 W typowo (Klasa 2022 G); 120 W maksymalnie |
Gwarancja: | 2 lata D2D |
Cena w dniu testu: | 4499 zł |
Minimalizm przeważa w designie nowego monitora Sony.
OLED to przede wszystkim natychmiastowy czas reakcji
Monitory z odświeżaniem nawet przekraczającym 500 Hz nie są niczym nowym – już lata temu profesjonaliści (e-sportowi) w ramach różnych turniejów korzystali z tak szybkich paneli. Problem w tym, że samo tak wysokie odświeżanie to tylko połowa sukcesu i jeszcze same kryształy (w przypadku LCD) muszą równie szybko zmieniać stan, z czym nawet spartańskie w kwestii kolorów panele TN niespecjalnie sobie radziły. Odświeżanie 480 Hz wymaga, aby zmiana stanu piksela z jednego odcienia w inny zajmowała około 2 ms. Taki czas reakcji jest osiągalny dla łatwiejszych transformacji, ale te bardziej wymagające zwykle w tym oknie czasu się nie mieściły. Do tego samo zmieszczenie się w tych 2 ms nie daje tak dobrego wrażenia ostrości obrazu w ruchu, jak transformacja, która odbywa się w czasie znacznie poniżej 0,5 ms….
Aż do tego roku nie było jeszcze tak szybkich monitorów dla zawodowych graczy.
A tak się składa, że panele OLED transformują (w pełni) piksele w czasie, który zwykle wynosi około 0,1 ms. To właśnie sprawia, że dopiero na tych ekranach da się w pełni docenić odświeżanie na poziomie 480 Hz – i to bez uciekania się do takich technik, jak wstawianie czarnej ramki (co obniża drastycznie jasność) albo overdrive (co powoduje powidoki). Dostajemy po prostu krystalicznie czysty obraz w ruchu i jeżeli gra jest w stanie dostarczyć stabilnie te 480 FPS, to mamy wrażenie, jakbyśmy patrzyli przez okno, a nie na monitor. Tak właśnie gra się w najszybsze gry w Sony InZone M10S. Dzięki temu szybko sondując nasze otoczenie w grze, z łatwością dostrzeżemy przeciwników, co daje realną przewagę.
Różnica w rozmiarze może i niewielka, ale dla graczy istotna.
Naturalnie sam panel sprawdziliśmy też od strony technicznej i nasze pomiary potwierdzają to, co podaje producent. Co więcej, Sony InZone M10S oferuje bardzo wysoką stabilność transformacji, co sprawia, że obraz nie jest przejaskrawiony, jak w przypadku tańszych i podobnie szybkich OLED. To realnie obecnie największa bolączka paneli OLED – piksele zmieniają się błyskawicznie, ale robią to bardzo nieprecyzyjnie – przykładowo zmiana z wartości 53 na 153 RGB potrafi w pierwszym momencie ukazać nam wartości bliższe 200 RGB i dopiero po kilku cyklach odświeżania normuje się na zadanych 153 RGB… W Sony też występuje takie przestrzelenie, ale nie przekracza zwykle 5-10%.
Pomiar czasu reakcji Gray to Gray.
Nieco zdziwił nas tylko „w porządku” odczyt input lag – ponad 3 ms dla panelu, który odświeża się co 2 ms i generuje obraz w 0,1 ms, jest o przynajmniej 1 ms dłuższy, niż zakładaliśmy. Jednocześnie to różnica tak mała, że pomijalna, a jeżeli dzięki temu obraz jest stabilniejszy albo po prostu ładniejszy (bo panel go dodatkowo procesuje), to nam taka wymiana odpowiada.
Badanie opóźnień przetwarzania sygnału (input lag) dla standardowego trybu monitora.
OLED wyróżnia się też kolorami
Nikogo z pewnością nie zaskoczymy pisząc, że na OLED mamy pięknie kolorowy obraz. Co nie zmienia faktu, że to jeden z pierwszych tak barwnych monitorów, oferujących tak wysokie odświeżanie w QHD. Nasze odczyty niemal dokładnie pokrywają się z tym, co podaje producent – 97% pokrycia DCI-P3 to wynik, który pobić mogą tylko panele QD-OLED (czyli OLED z powłoką kropek kwantowych), ale w praktyce w przypadku gier nie ma to znaczenia. Nieco natomiast zawodzi wierność odwzorowania – jedynie tryb sRGB oferuje faktycznie wierne kolory, ale też tylko dla tego okrojonego gamutu. W trybach standardowych jest już nieco gorzej (ale nadal w sumie poniżej granicy postrzegania przez ludzkie oko dla większości barw), a tryby „growe” zdecydowanie stawiają na stylizację obrazu niż jego wierność odwzorowania kolorów.
Wizualizacja pokrycia gamutów (od lewej) sRGB, DCI-P3 oraz Adobe RGB (w profilu standardowym).
Raporty z badania fabrycznego odwzorowania gamutów - od lewej sRGB (profil sRGB), DCI-P3 oraz Adobe RGB (profil standardowy).
Warto też zaznaczyć, że obraz często jest nieco zbyt ciepły lub zbyt zimny (w zależności od profilu) i ani razu nie udało nam się zmierzyć temperatury bieli na poziomie idealnych 6500 K. Warto jednak odnotować, że monitor stabilnie trzyma taką samą ciepłotę niezależnie od wybranej jasności (aż do 10%). Kontrast jest oczywiście perfekcyjny, jako że każdy piksel można tu całkowicie wygasić i uzyskać idealną czerń. W jasnych pomieszczeniach wygląda to zresztą znacznie lepiej niż na monitorach z panelami QD-OLED, jako że w nich często czerń jest nieco „czerwonawa”, gdy monitor jest mocno oświetlony i kropki kwantowe ulegają aktywacji właśnie od tego światła zewnętrznego.
Kolory są niesamowicie soczyste - względem poprzednich tak szybkich monitorów (na panelach TN) jest to astronomiczna różnica.
Trzeba też odnotować, że nie uświadczyliśmy żadnych problemów z czytelnością drobnych rozmiarów fontów – mimo że panel korzysta z pikseli z układem WBGR (zatem cztery subpiksele w niestandardowej kolejności), to ich gęstość jest na tyle duża, że nie stanowi to żadnego problemu.
Kontrast to ogromna zaleta monitorów OLED.
Sony InZone M10S jest jasny – nawet jak na OLED
Naturalnym następstwem posiadania idealnego kontrastu oraz soczystych kolorów jest wyśmienita jakość obrazu w HDR, co dodatkowo podsyca ekstremalnie wysoka jasność szczytowa (udało nam się zmierzyć ponad 1000 nitów dla realnych scen z rozświetleniem poniżej 1% powierzchni ekranu). Bardziej syntetyczne testy wykazały również imponujące odczyty, choć oczywiście, jak na OLED przystało, nie oczekujcie oślepiającej jasności, gdy większość ekranu jest rozświetlona – tutaj uzyskane 200 nitów to wystarczająco dużo, aby komfortowo za dnia pracować z edytorem tekstu. Sam monitor posiada też mechanizm ograniczania jasności (do około 250 nit), dzięki czemu nie mamy efektu przygaszania, gdy nagle na ekranie pojawi się duża jasna zawartość.
Pomiar jasności SDR i HDR MSI MPG 271QRX QD-OLED
profil Kolory Premium, więcej = lepiej
procent rozświetlonej powierzchni ekranu | SDR jasność 100% | HDR 400 True Black | HDR Gra |
syntetyczne 1%: | 283 nit | 280 nit | 735 nit |
syntetyczne 4%: | 283 nit | 280 nit | 655 nit |
syntetyczne 9%: | 284 nit | 280 nit | 516 nit |
syntetyczne 25%: | 283 nit | 280 nit | 380 nit |
syntetyczne 49%: | 274 nit | 272 nit | 265 nit |
syntetyczne 100%: | 198 nit | 184 nit | 196 nit |
scena z filmu (<1%): | 291 nit | 280 nit | 1094 nit |
Równomierna praca milionów diod organicznych to spore wyzwanie dla producentów tego typu wyświetlaczy.
Sam panel świeci bardzo równomiernie, co też nie jest oczywistą sprawą, gdy do synchronizacji mamy miliony samoemisyjnych diod organicznych. Czuć po prostu, że patrzymy na ekran premium, w którym kontrolę jakości stawia się bardzo wysoko na liście fabrycznych priorytetów. Gry, w których da się aktywować HDR, prezentują się wyśmienicie – to wrażenia, których nie zapewni nawet najlepszy panel LCD z podświetleniem mini LED (co wynika z zasady ich działania i ograniczonej ilości stref wygaszania, które w najlepszym przypadku liczone są w tysiącach, co przy milionach pikseli jest po prostu niewystarczające).
Postrzegalna jasność panelu znacznie wykracza poza możliwości większości monitorów dla graczy.
Pobór energii już tak nie zachwyca…
To, w czym monitory (oraz ogólnie wyświetlacze) OLED nigdy nie wypadają wybitnie dobrze, to pobór energii i w przypadku InZone M10S jest podobnie. Co prawda, w trybie Eco, jeżeli ustawimy system na tryb ciemny i używamy trybu SDR, to odczyty nie odbiegają od tego, co zwykle widzimy w przypadku 27-calowych paneli LCD, zatem około 25-30 W. Jednak gdy aktywujemy HDR, to w jaśniejszych trybach odczyty potrafią przekroczyć 100 W chwilowego poboru! Średnio jest to okolica 50-70 W, co nadal jest wartością praktycznie dwukrotnie większą od monitorów LCD.
W takich ciemniejszych scenach monitor pobiera proporcjonalnie mniej energii.
Sony InZone M10S zachwyca na każdym polu poza ceną…
Podsumowując przebieg testów oraz ogólne wrażenia z użytkowania monitora Sony InZone M10S, to jest to bez wątpienia najlepszy monitor, jaki mieliśmy okazję testować. Nie w każdej kwestii może zająłby pierwszą lokatę, ale jako całokształt bez wątpienia tak. To też pierwszy monitor, który tak dobrze sprawdza się w każdym zastosowaniu – to najlepsze, co można obecnie kupić, jeżeli nie chcemy, aby sprzęt ograniczał naszą kompetytywną grę online (zwłaszcza po przejściu na tryb 24,5”), ale też w grach dla pojedynczego gracza już w pełnej okazałości wprowadza w niemały zachwyt. A to wszystko doprawione wybitną ergonomią i nietuzinkowym wyglądem.
Nowy monitor Sony dumnie prezentuje się na biurku gracza.
Takie połączenie oczywiście musi też szokować ceną i w tej kwestii Sony, jak zwykle, nie zawodzi. Cena w chwili pisania recenzji waha się od 4,5 do 6 tysięcy złotych, co jest z jednej strony ceną absurdalną, ale też faktycznie adekwatną do tego, co otrzymujemy. Pod tylko jednym warunkiem. Że faktycznie tego potrzebujemy… O ile zawodnicy sceny e-sportowej faktycznie mogą czuć pokusę zapłacenia tak wysokiej ceny, tak reszta graczy zwyczajnie nie zauważy różnicy pomiędzy nawet dwukrotnie tańszymi panelami OLED z odświeżaniem 240 Hz (które i tak ciężko spożytkować w najnowszych bardzo wymagających grach, nawet podpierając się generatorami klatek).
Aby w pełni wykorzystać potencjał tego monitora, musieliśmy wykorzystać nasz najlepszy przewód HDMI - tańsze dawały niestabilne połączenie...
Ostatecznie zatem sam monitor oceniamy bardzo wysoko i bez dwóch zdań polecamy jako obecnie najszybszy panel dla zawodowych graczy. Dla całej reszty odbiorców to raczej ciekawostka z uwagi na wysoką cenę, choć w przypadku gdy nie stanowi ona problemu, to jak najbardziej jest to model godny polecenia również dla „zwykłych graczy”.
Opinia o Sony InZone M10S
- Połączenie 480 Hz odświeżania z natychmiastową reakcją OLED,
- Optymalna rozdzielczość QHD przy 26,5”,
- Przepięknie prezentujący się HDR (ponad 1000 nit),
- Tryb 24,5” (1332p),
- Bardzo ergonomiczna podstawa,
- Atrakcyjny minimalistyczny design,
- Idealny kontrast i stabilna jasność w SDR,
- Przyzwoita kalibracja fabryczna,
- Wygodne OSD,
- Wiele zabezpieczeń przeciw wypaleniu OLED,
- Hub 3x USB 3.2.
- Wysoka cena,
- Nie aż tak barwny jak panele QD-OLED,
- Fabryczna kalibracja w tej cenie powinna być lepsza,
- Nierekordowy input lag (3-4 ms),
- Brak regulacji pivot.
Nasza ocena monitora OLED dla graczy Sony InZone M10S:
W artykule znajdują się linki afiliacyjne, przekierowujące do zewnętrznych stron zawierających produkty i usługi, o których piszemy. Otrzymujemy wynagrodzenie za umieszczenie linków afiliacyjnych, jednakże współpraca z naszymi Partnerami nie ma wpływu na treści zamieszczane przez nas w serwisie, w tym na opinie dotyczące produktów i usług Partnerów.
Komentarze
10Jakby ktoś szukał czegoś podobnego to ASUS PG27AQDP jest lekko tańszy i ma 3 lata gwarancji. Oba modele używają tego samego ekranu od LG.