Recenzja South of the Circle – gry, którą z pewnością pokochasz… o ile przy niej nie uśniesz
Każdy człowiek ma historię godną opowiedzenia. South of the Circle to opowieść o brytyjskim badaczu pogody, który w czasie Zimnej wojny trafia na koło podbiegunowe. Reszta zależy od gracza, który może odkryć jego wspomnienia, a także pomóc przetrwać mroźną teraźniejszość.
South of the Circle – wędrówka przez śnieżne zaspy
Samolot tkwiący dziobem w śnieżnej zaspie to pierwsze, czym wita nas gra South of the Circle. To całkiem ciekawe otwarcie, nawet jak na gry nastawione na historię i narrację. A takich przecież nie brakuje, a ostatnio wśród niezależnych produkcji zrobiło się całkiem tłoczno. Dostaliśmy As Dusk Falls, które skupiało się na relacjach wielu osób, a także Endling: Extinction is Forever, gdzie głównym celem było ocalenie zwierząt od szkodliwego wpływu człowieka.
Tym razem przyjdzie nam jednak skupić się na historii Petera, klimatologa, który musi opuścić kokpit samolotu, zostawiając w nim rannego, liczącego na pomoc pierwszego pilota. Jako, że mamy rok 1964 i znajdujemy się na Antarktydzie, trzeba spodziewać się, że możemy natrafić na obozy badawcze różnych państw, zarówno Wielkiej Brytanii czy Norwegii, jak i… Związku Radzieckiego, który akurat eksperymentuje z wykorzystaniem energii jądrowej. Wszystko to w warunkach surowych, niczym oprawa South of the Circle.
Gdy przeszłość miesza się z teraźniejszością
Już od pierwszych minut zabawy widać wielowątkowość opowiadanej historii. Nasz bohater błądzi w śnieżycy, a na skutek zmęczenia widoczne spoza zasp pojedyncze punkty przywołują mu obrazy z przeszłości. Uczestniczymy wraz z Peterem w takich właśnie wyprawach po jego osobistych wspomnieniach. Szybko dowiadujemy się zatem, że jest on doktorem i w drodze do profesury na uniwersytecie w Cambridge pisze pracę związaną z badaniem chmur, do czego zresztą potrzebował udać się właśnie w okolice koła podbiegunowego.
Umiejętne przeplatanie wątków to największy atut South of the Circle. Podoba mi się sposób, w jaki twórcy połączyli fikcyjną postać, jej problemy w życiu osobistym i zawodowym, z realnymi wydarzeniami. Obserwujemy tu więc antywojenne protesty, a także cień zagrożenia, jakim jest konflikt między Stanami Zjednoczonymi, a Związkiem Radzieckim. Choć jest to opowieść monotonna, to obserwowanie losów naukowca może nieźle wciągnąć… na około cztery godziny, potrzebne do ujrzenia napisów końcowych.
Jaki jest w tym wszystkim udział gracza? Niestety, marginalny. Na początku miałem wrażenie intrygującego zagubienia podobnego do przygody z pustynnego Journey. Szybko jednak okazuje się, że w South of the Circle nie sposób się zgubić, ciągle idziemy przed siebie, a podczas scen jazdy samochodem możemy całkowicie puścić kontroler, bo wszystko toczy się samo.
Największy „wybór” to decydowanie o tym jakiego tonu użyje postać podczas dialogów. Poszczególne symbole oznaczają, czy odpowiedź będzie agresywna, empatyczna czy może podszyta nieśmiałością. W praktyce jednak ma to bardzo niewielkie znaczenie dla przebiegu fabuły.
Owszem, jeśli nowo poznanej towarzyszce nie przedstawimy się po imieniu, to do końca gry będzie do nas mówiła „doktorze”. Umówmy się jednak, że nie jest to znacząca różnica. Podobnie marginalne są inne konsekwencje wyborów, zauważone przeze mnie w toku opowieści.
Oprawa jak klimat – surowa i ponura
Warstwa audiowizualna South of the Circle jest z jednej strony odporna na „starzenie”, z drugiej jednak ciężko uznać ją za ładną. Ot, taki to bezpieczny styl, który może się podobać, ale równocześnie daleko mu do nowoczesnej grafiki.
Zaletą takiego podejścia jest to, że łatwiej można wychwycić szczegóły wpływające na interpretację fabuły i postrzegania rzeczywistości przez naszego bohatera. Co więcej, mieszanie się wspomnień z „teraźniejszością” również jest ujęte zgrabnymi przejściami, właśnie dzięki zastosowanej stylistyce.
Melancholijny klimat South of the Circle podbudowany jest spokojną oprawą muzyczną. W większości przypadków dobrze słucha się także aktorów wcielających się w role poszczególnych postaci. Główny bohater Peter Hamilton przemawia głosem Gwilyma Lee, który nie jest może gwiazdą światowego formatu, ale wcielił się chociażby w gitarzystę Briana Maya w filmie Bohemian Rhapsody. Ogólnie jednak można uznać, że oprawa audiowizualna trzyma dobry poziom, w ramach przyjętej stylistyki. Tyle tylko, że nie każdemu musi się to podobać.
South of the Circle – czy warto kupić?
Ciężko mi recenzować gry takie jak South of the Circle. Odbiór tej konkretnej produkcji w dużej mierze zależy bowiem od tego na co liczymy oraz… jaki mamy akurat nastrój. Jeśli potrzebujecie kilku godzin spokojnej wędrówki, ta gra może się Wam spodobać. Nie liczcie jednak na zwroty akcji, elementy zręcznościowe czy fabularne rewelacje.
To spokojna opowieść o zagubionym człowieku, który w obliczu niebezpieczeństwa rozpamiętuje swoje życiowe wybory i widzi jaki jest jego wpływ (lub brak wpływu) na istotne wydarzenia rozgrywające się dookoła. W South of the Circle bardzo mało jest elementów gry, a znacznie więcej rysunkowego spektaklu. Jeśli ktoś lubi zatem taką formę niespiesznego odprężenia, może spróbować. Fani adrenaliny powinni jednak szukać rozrywki gdzie indziej.
Ocena gry South of the Circle:
- udanie zbudowany klimat osamotnienia
- ciekawe umiejscowienie w historii
- umiejętne połączenie dwóch wątków
- estetyczna oprawa graficzna
- gra praktycznie nie daje żadnych wyborów
- bardzo monotonna i jednostajna
- oprawa jest mocno ascetyczna
Ocena końcowa
- Grafika:
- Dźwięk:
- Grywalność:
Gry South of the Circle na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od jej wydawcy - 11bit studios.
- As Dusk Falls ma u mnie szóstkę za wciągającą historię, tyle tylko że nie jestem pewien czy to jeszcze gra
- Eternal Threads to unikatowa przygodówka, w której znasz wszystkie konsekwencje swoich wyborów, poruszając się w czasie
- Mocne przesłanie w prostej formie, czyli recenzja gry Endling: Extinction is Forever
Komentarze
4Bo każda fota to napisy w GB ...
Gra całkiem interesująca - chętnie bym zagrał ale...ale czy jest wersja PL czy znowu PL jest odrzucone i traktowane jak niczyje jajo...
ps. powiem szczerze - To nasi dziadkowie walczyli o wolną Europę i mamy prawo domagać się szacunku i wersji PL każdej gry a jak sam wiem prawie większość gier nie posiada wersji PL - Przeważnie jest GB DL RUS ESP ITA FR ...ale o PL zapominają...