Jak sprawdza się nowy, kolorowy Wahoo Elemnt Bolt v2? Jak nawiguje i czy w cenie w okolicach 1500 zł to najlepszy licznik na rynku?
Recenzja Wahoo Elemnt Bolt v2
Co do zaoferowania ma Wahoo Elemnt Bolt v2 z kolorowym ekranem, wyceniony na jakieś 1400 zł? Okazuje się, że całkiem sporo, bijąc na głowę tańsze liczniki i bardzo, ale to bardzo niewiele odstając od najdroższych komputerków rowerowych na rynku. Sprawdźmy, jak jeździ się z nowym Boltem na co dzień, czy pełna integracja z aplikacją, w której brak polskiego języka to dobre rozwiązanie i zastanówmy się, dla kogo byłoby to licznik idealny?
Co potrafi nowy Wahoo Elemnt Bolt v2?
Praktycznie wszystko! Zacznijmy od tego, czego nie potrafi, będzie łatwiej. Nie ma tak zaawansowanych funkcji treningowych jak sprzęt od Garmina. Czy to istotny argument? Dla kogoś, kto się ściga, może i tak, ale dla znacznej większości kolarzy na różnym poziomie zaawansowania i mocy w nogach, tak średnio. No dobra, wiemy, że nowy Bolt to nie Garmin. Co jeszcze wiemy? Ot choćby to, że nie jest to też Bryton Rider 750, bo nie znajdziemy tu dotykowego ekranu. Wada? Dla mnie nie, gdyż obsługa licznika dotykowo jest średnio wygodna - to nie smartfon. Niemniej czasy takie, że nawet lodówki mają dotykowe ekrany, więc obiektywizując nieco - jest to wada.
Co ważne, na pokładzie nowego Bolta znajdziemy czujnik oświetlenia, który to kontroluje poziom podświetlenia ekranu. Ten smartfonowy ficzer doskonale sprawdza się w praktyce i trudno byłoby mi dziś przejść na licznik, który takiego czujnika nie ma na wyposażeniu. Rzecz jasna licznik obsługuje łączność ANT+ oraz Bluetooth łącząc się to z czujnikami kadencji, to z trenażerami smart od Wahoo. A no i sprzęt pracuje na baterii jakieś 15 godzin - ja fakt faktem do tylu godzin nie dobiłem, ale patrząc na to, że ładuję go praktycznie raz na tydzień, raz na półtora tygodnia, ten deklarowany przez producenta czas pracy jest spokojnie w zasięgu.
Kolorowy ekran w Wahoo Elemnt Bolt v2 o przekątnej 2,2 cala i rozdzielczość 240x300 pikseli wyświetla obraz w 64 kolorach - całkiem ładnie nasyconych i miłych dla oka. Wyświetlacz jest na tyle czytelny, że takie 8 pół z danymi spokojnie odczytamy sobie w trakcie jazdy bez wytężania wzroku, a podczas nawigacji świetnie sprawdzają się kolory, wymiernie ułatwiając jazdę po śladzie! Cieszy też 16 GB pamięci na dane, co pozwala na zapisanie w urządzeniu bardzo wielu map oraz obecność normy IPX7, która to sprawia, że nie musimy obawiać się jazdy z Boltem nawet podczas ulewnego deszczu.
Jest jakość, czy jest jakoś?
Wahoo Elemnt Bolt v2 to świetnie wykonane urządzenie. Spasowanie jest doskonałe, wykorzystane materiały - żadne premium, a zwykły plastik, ale jednak na poziomie. Podobnie można skomentować działanie i responsywność przycisków, choć tu jest bardziej niż na poziomie. Na poziomie to było w poprzednim Bolcie, w wersji drugiej jest bardzo dobrze, tak dobrze, że w sumie bez zastrzeżeń. Przyciski mają wyczuwalny klik, łatwo trafić w nie paluchami nawet w rękawiczkach, co ważne jest niezmiernie!
Niezmiennie doskonałym, i znanym ze starszych liczników producenta, patentem są diody LED u góry licznika, które mogą informować o różnych zdarzeniach istotnych z punktu widzenia kolarza trenującego na poważnie, ot choćby mogą oznaczać strefy tętna. Mogą one również migać, kiedy ktoś do nas dzwoni czy coś innego dzieje się z naszym smartfonem, ale ich najważniejszą funkcją jest sygnalizowanie skrętu podczas jazdy z włączoną nawigacją. Migają w tym celu zamiennie, przesuwając świetlny panel z lewa do prawej, bądź odwrotnie. Przemyślane i w sumie genialne w swojej prostocie.
Niezwykle łatwa jest również konfiguracja urządzenia. Po sparowaniu z telefonem wszystko ustawiamy z poziomu aplikacji, co jest łatwe, szybkie i przyjemne. Możemy skonfigurować ekrany z danymi dowolnie, dodając i usuwając je oraz edytując pola danych. Tu do wyboru mamy mnóstwo (ze sto, tak na oko spokojnie) informacji, od aktualnej prędkości, po łącznie pokonane wzniesienia czy nachylenie terenu. Działa to wszystko bez zastrzeżeń, a spersonalizowanie licznika trwa raptem kilka chwil. Pod tym względem Wahoo jest daleko przed całą konkurencją, choć np. infrastruktura Garmina i przesyłanie np. tras przez przeglądarkę również działa bardzo sprawnie.
Wahoo Elemnt Bolt v2 ma świetny ekran, sprawdzoną i lubianą od lat filozofię, oraz prostotę, obsługi i doskonałą aplikację towarzyszącą.
Jak jeździ się z nowym Boltem na co dzień?
Doświadczenia związane z Wahoo Elemnt Bolt v2 trzeba podzielić na dwa rodzaje. Pierwszym będzie jazda tak po prostu, czy to treningowa, czy rekreacyjna, bez nawigacji, a drugim - jazda z wykorzystaniem możliwości nawigacyjnych licznika. Podczas aktywności pierwszego typu, Bolt v2 działa absolutnie śpiewająco. Włącza się faktycznie dość długo, bo na oko spokojnie ponad 30 sekund, ale poza tym nie sprawia problemów.
Urządzenie bardzo dokładnie zapisuje ślad GPS każdej aktywności, bezproblemowo łączy się z najpopularniejszymi aplikacjami kolarskimi, ale i sportowymi w ogóle, od Stravy po Google Fit i pozwala na sprawne zmienianie ekranów oraz ilości wyświetlanych danych. Genialnie prosta i intuicyjna jest nawigacja po urządzeniu za pomocą 6 fizycznych przycisków oraz cecha typowa dla Wahoo, czyli pewnego rodzaju możliwość przybliżenia ekranu celem wyeksponowania w większym stopniu najważniejszych danych na danej karcie, danym ekranie. Działa to świetnie i daje wrażenie genialnej personalizacji licznika.
Ci bardziej zaawansowani w kolarskim dziele docenią, że Wahoo Elemnt Bolt v2 bezproblemowo łączy się z różnymi czujnikami, a to kadencji, a to prędkości czy tego, jak szybko uderza nam pikawa. Minus - nie wspiera arcypopularnych lampek Bontragera, choćby kultowego już Flare RT. Trochę to wada, ale ja na Garminie i tak nie sparowałem lampki z licznikiem, więc nie postrzegam tego za szczególnie istotny minus. A, zaletą (dla jednych, a dla innych wadą) jest również donośny sygnał informujący o różnych zdarzeniach na smartfonie sparowanym z licznikiem, postoju, zbliżających się zakrętach.
Świetną funkcją jest LiveTracking, który pozwala na udostępnienie naszej lokalizacji wybranym osobom. Wahoo wysyła im powiadomienie na maila i pozwala im podejrzeć, gdzie aktualnie kręcimy. Genialna rzecz dla wszystkich partnerów i partnerem zapalonych kolarzy i rowerzystów.
Pod kątem sportowym, nowy Bolt pozwala na planowanie treningów, mając również wbudowane kilka planów, jak test FTP czy ćwiczenia interwałowe. Działa to świetnie, choć wielu kolarzy z mocną nogą preferuje rozwiązania konkurencji i w sumie trzeba to zrozumieć - Wahoo ma inną filozofię i zdecydowanie bardziej trafia w gusta kolarzy romantycznych.
Co ważne, Wahoo Elemnt Bolt v2 wspiera segmenty w serwisie Strava, więc możemy spróbować się z lokalnymi końmi na poszczególnych odcinkach. Jeśli mamy konto premium we wspomnianym serwisie, możemy wybrać trasę, na której chcemy się sprawdzić i gdy dojedziemy do niej, licznik powiadomi nas, że nadszedł czas, by stanąć w korby i dołączyć do rywalizacji. Podczas tego mikro wyścigu mamy wgląd w średnią prędkość i porównanie do obecnego rekordu. Dla fanów rywalizacji super sprawa.
Wahoo Elemnt Bolt v2 - co z nawigacją?
Po ściągnięciu lub zaktualizowaniu map nowy Bolt zabierze nas w świat rowerowej nawigacji. Zabierze z przytupem, można by rzec. Trasy wysyłamy do licznika z poziomu aplikacji, ale możemy również wybrać na urządzeniu opcję poprowadzenia nas do domu (jeśli zdefiniowaliśmy nasz adres domowy), do punktu startowego czy dowolnego punktu na mapie, choć tu brak dotykowego ekranu sprawia, że jest to umiarkowanie wygodne.
Jeśli chodzi o samo prowadzenie, trzeba przyznać, że działa doskonale. Mapy są czytelne (kolorowy ekran pokazuje tu swoje możliwości), a do tego prowadzenie po zakrętach wspomagane migającymi diodami znacząco ułatwia trzymanie się kursu. Co ważne, jeśli zboczymy z trasy, to w pierwszej kolejności Bolt zechce nas na nią zawrócić, ale w sytuacji, w której nie skorzystamy z podpowiedzi, całkiem szybko przeliczy trasę i znajdzie alternatywę. To genialna, bardzo przyjemna opcja, mile widziana zwłaszcza w kompletnie nieznanej lokalizacji.
Warto kupić Wahoo Elemnt Bolt v2?
Trudno rozstrzygnąć, czy nowy Bolt to faktycznie najlepszy licznik, czy też komputerek rowerowy bądź nawigacja rowerowa w okolicach 1500 zł. Garmin Edge 530 też jest bardzo dobry, a i taki Bryton Rider 750 ma pewne mocne strony. Odpowiadając jednak na pytanie, czy warto postawić na nowe Wahoo, należy napisać wprost, że warto. Jeszcze jak!
Wahoo Elemnt Bolt v2 ma świetny ekran, sprawdzoną i lubianą od lat filozofię, oraz prostotę, obsługi i doskonałą aplikację towarzyszącą. Funkcje nawigacyjne na poziomie topowych modeli, które nie tylko dobrze prowadzą po wytyczonej trasie, ale i potrafią ją szybko przeliczyć, w razie zboczenia z kursu, a nawet zaprowadzić nas do miejsca, w którym rozpoczęliśmy podróż, czy inny trening.
Dla 90% kolarzy amatorów nowy Bolt to najlepszy możliwy wybór, ale to opinia mocno subiektywna. Pozostałe 10% to osoby, którym albo brakowało będzie polskojęzycznego interfejsu, albo zaawansowanych funkcji treningowych - tu stety niestety dalej bryluje Garmin. Mając jednak na uwadze stabilność urządzenia i kwotę, na którą wyceniono Bolt v2 i szukając sprzętu do nawigacji oraz analizy naszych przejażdżek dłuższych i krótszych, nowy komputerek od Wahoo zdaje się nie mieć sobie równych.
Plusy Wahoo Elemnt Bolt v2:
- świetny, kolorowy ekran,
- prosta obsługa,
- dokładność nawigacji,
- stabilność działania,
- aplikacja na smartfony.
Minusy Wahoo Elemnt Bolt v2:
- urządzenie mogłoby się szybciej włączać,
- cena: niby na poziomie rynkowej konkurencji, ale ciągle - to potężne pieniądze,
- brak ekranu dotykowego,
- brak języka polskiego.
Komentarze
9A Redaktor sam miał te mokre sny jako cyklista, czy zasięgnął tylko opinii?
Jeszcze jakaś cena 1500 PLN! -to można kupić sobie smartfon specjalnie na licznik.
Wodoszczelność będzie istotna, minimum to chyba IP54.
Zróbcie Państwo jakieś zestawienie telefonów z wodoszczelnością, jaki jest najtańszy bo dzisiaj to chyba rzadki ficzer. Może na licznik super będzie jakiś starszy flagowiec a one mają IP68 i cena poniżej 1500.
Smarton + powerbank i nic więcej nie potrzeba, przynajmniej do poważnej turystyki rowerowej.
Niby można zamiast nawigacji używać telefonu, ale jest kilka ale:
1. Ekrany w nawigacjach turystycznych mają ekrany zapewniające świetna widoczność w ostrym świetle, wszelkim amoledom wciąż daleko do tego poziomu kontrastu.
2. Mój etrex zaliczył już kilkanaście lotów na beton i inne twarde podłoża, w moim S10 szkło na pleckach popękało po upadku z 30 cm na bruk.
3. Realmy 8, który ma amoleda i powiedzmy, że od biedy nada się na kierownicę roweru - jazda po śladzie z włączonym ekranem to maks 8-9 godzin, Oregon to 16 godzin na dwóch paluszkach, etrex 30 - około 24 godzin.
Ale telefony mają większe i wygodniejsze oraz są szybsze do większości nawigacji rowerowych.
Jedyne co to recenzja taka dosyć lakoniczna. Taka zeby odbebnic wierszówkę.
https://locomotivelabs.wordpress.com/2019/07/12/lezyne-mega-xl-cz-1-2-nawigowanie-po-tracku/