Recenzja The Sims 4: Wilkołaki – zawyj do księżyca, niszcz meble i spełniaj swoje dzikie żądze!
The Sims to gra o życiu ludzi? Może i tak, ale samo to byłoby zbyt nudne! Syreny, czarodzieje, kosmici, wampiry, a teraz... do grona grywalnych postaci dołączają dzikie bestie wyjące do księżyca! A wszystko dzięki dodatkowi The Sims 4: Wilkołaki. Całkiem zresztą niezłemu.
The Sims 4: Wilkołaki – kolejne wcielenie simów
EA Maxis nie od dziś rozciąga formułę The Sims jak tylko może, żeby w swój słynny symulator złapać możliwie wielu chętnych, o różnych upodobaniach. Simowie to już nie tylko „zabawa w prawdziwe życie”. Miłośnicy Harry’ego Pottera w oczekiwaniu na Hogwarts Legacy mogą bawić się już w The Sims 4: Kraina magii, a fani Gwiezdnych Wojen - w The Sims 4: Wyprawa na Batuu.
No jasne, to wszystko są przygody w uproszczonym, simowym stylu, ale trzeba przyznać, że ta seria obrosła już tak mocno najróżniejszymi atrakcjami, że właściwie każdy może znaleźć tu coś dla siebie. The Sims 4: Wilkołaki to też taka przyjemna randka z pozornie groźnymi futrzakami, z którymi można się zaprzyjaźnić, ale które potrafią czasem doprowadzić siebie i graczy do szału.
Dla każdego coś nowego
The Sims 4: Wilkołaki to rozszerzenie z kategorii „pakiet rozgrywki”. W związku z tym, w odróżnieniu od rozmaitych kolekcji, tutaj – jak sama nazwa wskazuje – dostajemy też pokaźny zastrzyk nowości właśnie w rozgrywce. Ale nie obawiajcie się, tematycznych przedmiotów też jest tu zatrzęsienie.
Około stu nowych elementów w kreatorze postaci to całkiem pokaźna liczba. Przeważa tu stylistyka punkowości z ubiegłego wieku i niechlujnego ubioru. Są więc kolorowe irokezy, kolczyki w nosie, flanelowe koszule i przetarte jeansy. Tak, nieźli buntownicy z tych wilkołaków. Tworząc nowych simów możemy decydować o ich wyglądzie pod dwiema postaciami – codzienną i tą, która będzie wyła do księżyca.
Całkiem nieźle w The Sims 4: Wilkołaki prezentują się też meble i przedmioty. Siedziska ze starych opon, stalowe beczki i bar zrobiony ze złomu pozwalają na stworzenie miejscówek dla wilkołaków, które większość wolnego czasu spędzają w ponurych bazach. Jest to rozsądne, biorąc pod uwagę, że w napadzie szału bestie demolują co się da. Nie ma więc sensu tworzyć im lokalnych klubów z zamszowymi meblami z luksusowymi obszyciami.
A no właśnie – wspomniana wściekłość jest tu określona jako furia, która występuje w największym natężeniu podczas pełni. Zresztą nie tylko wtedy, bo do osiągnięcia stanu „krytycznego” wystarczy, że napełnimy specjalny pasek. Jego wzrost jest zresztą zależny od konkretnych cech danego osobnika i tego co go drażni. Spotkanie takiego emanującego czerwonym, złowrogim blaskiem potwora było moim pierwszym doświadczeniem nowości w The Sims 4: Wilkołaki. I muszę przyznać, że początkowo widok biegających dzikusów był nawet zabawny.
Kiedy sam dałem się ugryźć i dostąpiłem przemiany w wilkołaka, poczułem się jednak lekko sfrustrowany. Byłem w stanie w minimalnym stopniu kierować simem, ale dopóki nie odblokowałem konkretnych umiejętności, złościłem się na swoją bestię, że drze niemal każdy dostępny w domu mebel. Na szczęście dość szybko da się to opanować. Ba, jedną z możliwych do wyboru aspiracji jest nawet znalezienie leku na likantropię, który całkowicie niweluje efekty przemiany.
Jeśli jednak wolimy iść za głosem stada, nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby być „alfą” i przewodzić jednej z dwóch lokalnych sfor. Pierwsza z nich stawia na luz i przypadkowe bójki, podczas gdy członkowie drugiej starają się być bardziej wyrafinowani i nie wchodzić w konflikty ani z własnym gatunkiem, ani tym bardziej z okolicznymi ludźmi.
Tu zresztą ujawnia się kolejna zaleta The Sims 4: Wilkołaki, a mianowicie, mamy tu cel, dzięki czemu rozgrywka nie jest tylko powtarzalnym zaliczaniem kolejnych dni. Widać, że EA Maxis z kolejnymi aktualizacjami coraz lepiej radzi sobie na tej płaszczyźnie. Nawet bez dodatków gra oferuje bowiem rozmaite aspiracje i scenariusze do rozegrania, a z pakietami rozgrywek, takimi jak ten, jest tylko lepiej.
Nowe cele dla tańczących z wilkami
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się też romans z rozwiązaniami z gier RPG i udostępnienie punktów doświadczenia otrzymywanych za „wilkołacze” zachowania oraz wykupowanie za nie przydatnych, choć niecodziennych umiejętności. To stawia to rozszerzenie nawet nieco ponad The Sims 4: Kraina magii, które do tej pory było moim ulubionym zestawem z „nieludzkimi” postaciami. Znacznie bardziej wolę świat czarodziejów, ale w tamtym dodatku po kilku dniach zabawy korzystałem tylko z wyczarowywania jedzenia dla simów. Z kolei wilkołakami gra się naprawdę przyjemnie i chętnie będę do nich wracał nawet po wykonaniu wszystkich aspiracji.
Przy okazji, mam dwie uwagi dla sięgających po to rozszerzenie. Pierwsza jest taka, że jeśli chcecie odblokować od razu wszystkie umiejętności, wystarczy na to góra kilka dni czasu gry (czyli jakieś pół godziny faktycznej zabawy) i prosta sztuczka. Ja związałem się z potężną przywódczynią stada, oświadczyłem się jej i po ślubie otrzymałem ją jako grywalną postać, mającą odblokowany komplet zdolności. Druga uwaga - pod postacią wilkołaka w stanie furii nie da się robić niektórych rzeczy na przykład karmić dzieci. Jeśli nie lubicie wizyt opieki społecznej, miejcie więc pod ręką drugiego rodzica.
Minimalnie więcej oczekiwałbym za to od nowej lokacji. Dostępne wraz z tym pakietem Moonwood Mill jest dość skromne. Ma kilka parcel i dwa kluby, a nawet wzgórze i podziemia, które zawierają w sobie mini-grę w wyprawę (jak w The Sims 4: Przygoda w dżungli). Mimo atrakcji wciąż jest to niewielkie miejsce, w którym nie wszystkie elementy otoczenia dają się użyć. To jest jednak coraz częstsza praktyka w The Sims 4, więc za bardzo mnie nie zdziwiła.
The Sims 4: Wilkołaki – czy warto kupić?
Przyznaję, że tematy wilkołaków i wampirów w kulturze masowej nie są moim ulubionym motywem przewodnim i nie mam do niego żadnego sentymentu. Może dlatego aż tak bardzo nie przeszkadzał mi „ugrzeczniony” wygląd bestii w The Sims 4: Wilkołaki.
Co więcej, polubiłem te przerośnięte futrzaki, a jeszcze bardziej do gustu przypadł mi cel, który postawiło przede mną to rozszerzenie. Dominować lub zaszyć się we własnej samotni – takie ambicje przyświecały mi podczas kolejnych rozgrywek. Czy było warto wyć do księżyca? Też pytanie – jasne, że warto. I dlatego właśnie wszystkim fanom serii The Sims radzę tego spróbować.
Ocena dodatku The Sims 4: Wilkołaki:
- drzewko postępu z ciekawymi umiejętnościami
- nowe aspiracje i cele zachęcające do zabawy
- całkiem udana stylistyka wizualna
- garść nowych mechanik
- dość grzeczne modele wilkołaków
- wpadanie w furię może być uciążliwe
- Grafika:
- Dźwięk:
- Grywalność:
Ocena końcowa
Dodatek The Sims 4: Wilkołaki na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od jego wydawcy - firmy Electronic Arts
- Dla każdego coś dobrego? The Sims 4: Mali obozowicze, Księżycowy styl i Wnętrza z przepychem to małe, ale zróżnicowane kolekcje
- Traktorem tu może nie pojeździsz, ale The Sims 4: Wiejska sielanka i tak da sporo radochy
- Tego po dodatku do The Sims 4 się nie spodziewałem! The Sims 4: Śnieżna eskapada przynosi interesujące zmiany
Komentarze
2