Zdaniem FTTH Council Europe musimy mierzyć wyżej. Nawet tak wysoko, jak obecnie mierzy Korea czy Japonia
Opieszałość w podejmowaniu decyzji na szczeblu administracyjnym, strategia rozwojowa, którą można podsumować słowami Henry’ego Forda - ludzie zamiast samochodów woleli szybsze konie, a także kompletnie odseparowane od życia analizy potrzeb konsumenckich, to tylko najważniejsze z powodów, dla których Europa bardzo słabo wypada w rankingach penetracji rynku internetowymi sieciami światłowodowymi FTTH/B (Fibre To The Home/Building). Słabo w porównaniu z resztą świata.
Przyczyny tego stanu rzeczy, a także rzeczywiste status quo rynku usług światłowodowych na świecie, przeanalizowaliśmy na spotkaniu z przedstawicielami FTTH Council Europe. Dane, z których skorzystał nasz prelegent prof. Hartwig Tauber, dyrektor generalny FTTH Council Europe, pochodziły z lutego ubiegłego roku, ale to dobre przybliżenie również obecnej sytuacji.
W 2010 roku przedsięwzięto ambitny zdawałoby się plan zapewnienia pełnego dostępu dla każdego europejskiego gospodarstwa domowego do usług internetowych o prędkości co najmniej 30 Mbps (w miastach nawet 100 Mbps). Z perspektywy niejednego polskiego internauty, który zmaga się ze znacznie mniejszymi prędkościami, taka gwarancja brzmi obiecująco. Jednak w praktyce, gdy przyjrzymy się szybkości z jaką rozwijają się technologie czy media i jak rośnie zapotrzebowanie na przepustowość, okaże się, że założenie 30 Mbps do 2020 roku jest bardzo nieprzyszłościowe. Zwłaszcza, że w Polsce dopiero teraz ruszają konkursy (a to oznacza, że wcale nie inwestycje) na rozbudowę infrastruktury w ramach programu Polska Cyfrowa. Już dziś taka prędkość to sensowne minimum, gdybyśmy chcieli móc korzystać z dobrodziejstw na przykład strumieniowania wideo 4K. Z każdym rokiem wymagania będą rosły, a rozwój Internetu Rzeczy jeszcze bardziej wymusi zmiany.
Zmiany, których możemy nie doczekać się, jeśli administracja unijna nie zauważy, że zamiast 30 Mbps powinniśmy mierzyć w prędkości rzędu 1 Gbps. Tak, brzmi to abstrakcyjnie, ale tylko wtedy inwestycje w internet nie będą wyglądały jak niektóre inwestycje drogowe (i to nie dotyczy tylko Polski) - gdy po zbudowaniu drogi okazuje się, że już na samym wstępie trzeba ją zmodernizować, by przyjęła większy niż oczekiwano ruch.
Zdaniem FTTH Council Europe, możliwości i pieniądze są na takie inwestycje, a jedynie chęć jak najszybszego zapewnienia zwrotu z inwestycji sprawia, że państwa ponoszą znacznie większe koszty w przeliczeniu na efekty.
Dobrze. Wiemy już jakie powinniśmy mieć oczekiwania, ale tego nie wywalczymy sobie od razu. Warto jednak wiedzieć jak przygotowana jest Europa na taki rozwój internetu i jak wygląda porównanie z resztą świata.
W przytoczonych poniżej rankingach uwzględniono jedynie kraje, w których penetracja usługami FTTH/B wynosi ponad 1%. Niestety, to na razie zbyt wysoki próg, by uwzględnić w nich Polskę. U nas tylko 0,73% domostw korzysta z dostępu wspieranego technologią światłowodową. Zwracamy uwagę, że nie wystarczy, by na pewnym odcinku magistrala przesyłowa była światłowodem. Ten musi być doprowadzony do mieszkania. Wedle tych kryteriów odsetek lokali w Polsce, które kwalifikują się do usług FTTH/B, wynosi około 2,5%.
Nie tylko Polska jest jednak nieobecna w rankingach. Nie ma tu także Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Dlaczego nasz sąsiad nie spełnia kryteriów? Powodem jest zbyt dobra jakość tradycyjnych miedzianych linii przesyłowych, które kiedyś powstały w Niemczech. Teraz, sprawującemu nad nimi pieczę Deutsche Telekom nie bardzo pali się, by inwestować w coś nowego, gdy wystarczy tylko drobna modernizacja. Tylko, że takie podejście przypomina wspomniane szybsze konie.
Być może niektórym wyda się zaskakujące, ale na tle krajów europejskich bardzo dobrze wypada Ukraina czy Rosja. Dlaczego? Otóż tam jakość łączy była, i często jeszcze jest, już tak kiepska, że w wielu przypadkach nie opłacało się inwestować w nierokującą na przyszłość technologię. Od razu wybrano FTTH/B.
A reszta świata? Nieźle wygląda sytuacja w Stanach Zjednoczonych, zważywszy że jest tam mniej mieszkańców niż w Europie. Nie zaskakuje też niesamowicie duże nasycenie usługami FTTH/B w Korei, Japonii i w Chinach. Ideałem pod tym względem są Zjednoczone Emiraty Arabskie ze 100 procentowym nasyceniem usługami FTTH, ale to chyba nikogo nie dziwi. Liczby na poniższym diagramie wyrażają liczbę abonentów z łączami FTTH/B w milionach.
Widać zatem, że większe europejskie gospodarki odstają od reszty, ale nie oznacza to, że przyszłość należy postrzegać w czarnym kolorze. Mamy 2015 rok i jest jeszcze wystarczająco dużo czasu, by krajowi operatorzy odpowiednio skierowali wysiłki inwestycyjne i w 2020 roku z nawiązką przekroczyli założenia z 2010 roku.
W Polsce prym pod względem wdrażania technologii FTTH/B wiodą obecnie Netia i Inea. W przypadku tej drugiej już 30% abonentów jest gotowych na nową, choć tak naprawdę starą lecz bardzo przyszłościową, technologię. Warto, by o przyszłości pomyśleli również najwięksi operatorzy, choć przykład Ukrainy dowodzi, że mali gracze też mogą sporo wnieść. A takich niewielkich działających w lokalnej skali dostawców Internetu w Polsce mamy wielu.
Problemy jakim trzeba stawić czoło to nie tylko konieczność stworzenia odpowiedniej infrastruktury dostosowanej do dużych prędkości sieci. To także:
- konieczność wyeliminowania podziału na lepszych i gorszych internautów, zależnie od ich miejsca zamieszkania
- walka z problemem prędkości do X Mbps, a nie dokładnie X Mbps (za X podstawiamy spodziewaną prędkość)
- krzewienie świadomości, że jakość usługi internetowej nie jest jedynie wypadkową prędkości (wbrew pozorom wiele osób tak nadal myśli)
- przekonanie użytkowników sieci, że korzyści ze światłowodu na linii przesyłowej tracone są w chwili, gdy powstaje wąskie gardło na ostatniej mili
Rozpowszechnienie sieci FTTH/B i świadomości z tym związanej zdaniem FTTH Council Europe wiąże się z oczywistymi konsekwencjami. Między innymi:
- większą satysfakcją :) z internetu
- większym zainteresowaniem technologiami, które są przyszłościowe
- rozpowszechnieniem usług on-line
Użytkownicy łącz FTTH/B spędzają więcej czasu w sieci, około 30% więcej w porównaniu z użytkownikami łącz DSL - należy to rozumieć jako produktywnie spędzony czas. Do tego można dodać jeszcze jeden wniosek. Może nie oczywisty, ale taki, który się nasuwa. Lepsza jakość internetu w dłuższej perspektywie powinna doprowadzić do dużo niższych kosztów użytkowania. Miejmy nadzieję, że w końcu tak się stanie.
Źródło: FTTH Council Europe, inf. własna
Komentarze
53Juz sie tak nie cieszcie internet jest po to aby was kontrolować dlatego każdy musi mieć neta i dostęp do pejsbuka to wasze prawo hihihih
Mają dużą penetrację (3 lokata na liście), ale zamiast stawiać na FTTH postawili na FTTB. I tak chyba powinna zrobić Polska. Koszt powinien być mniejszy, a plusy i tak zostaną.
Poprawcie jeśli się mylę.
Pytam, bo mieszkam w wiosce oddalonej 16km od małego miasta i o dziwo mój nowy operator kładł 3 lata temu w całej miejscowości kable światłowodowe. Od skrzynek do domu idą tylko kable miedziane, gdyż jak twierdzili monterzy, nie ma najmniejszej potrzeby używania kabla światłowodowego bezpośrednio do domu. Internet jaki mi oferują to 150Mbps, ping 19ms, za 89zł. Podejrzewam, że w tym roku znowu będzie podniesienie prędkości, bo to czynią co roku. Nie chce mi się wierzyć, że znajduje się wśród 0,73% populacji :/. Jeszcze 3 lata temu mogłem mieć jedynie internet ADSL o oszałamiającej prędkości 2Mbps. Ci co mieli bliżej do centrali mogli mieć 8Mbps (500m do centrali).
94,60 Mb pobieranie
94,94 Mb wysyłanie
Netia Ping 31ms Download 31.6Mbps Upload 4.82Mbps
mnie dziwi, dlaczego tak jest?
Światełko prosto do domku
100\30Mbit za 60zł a wieczorem podwojenie prędkości.
mieszkam w bloku =I