Wielu growych wyjadaczy z naszego serwisu ma w pamięci świetne Another World, które trafiło do naszego prestiżowego zestawienia gier XX wieku. Eric Chani - autor hitu - powraca po latach.
O grze From Dust na łamach Benchmark.pl pisaliśmy już przy okazji targów E3. Tym razem jesteśmy coraz bliżej premiery, a z siedziby Ubisoftu dobiegają do nas niepokojące wieści. Przed rokiem gracze, także w komentarzach pod naszymi newsami, pomstowali na francuskiego wydawcę za zabezpieczenia DRM, które godziły głównie w uczciwych nabywców wymagając stałego połączenia z internetem.
Sporo żali, pogróżek, a nawet ataków hackerskich upłynęło, aż Ubisoft zaczął liberalizowanie swojej polityki zabezpieczeniowej. Jak się okazało sprawy wcale nie zmierzały ku lepszemu i już niebawem From Dust prawdopodobnie również będzie korzystał z tych niezwykle niewygodnych zabezpieczeń.
Wnikliwi dziennikarze zachodnich serwisów porównują dane zawarte w ramach platformy Steam i zauważają jednak, że przy opisie From Dust, przeciwnie do Driver: San Francisco (o czym bliżej pisze Marta), chociaż są informacje na temat DRM, nie pojawia się wymóg posiadania stałego połączenia z siecią. W tym kontekście nasuwa się jednak pytanie, czy mowa o przeoczeniu czy jakimś nowym rodzaju zabezpieczeń antypirackich.
Więcej o grach:
- Komputer sam nauczył się grać w Civlization
- Czy w Windows 8 będzie można odpalić gry z Xbox 360?
- Pro Evolution Soccer 2012 - twórcy powielają błędy serii FIFA
- Dlaczego nowy Hitman powstaje już 6 lat
- Ubisoft: Nowa generacja konsol to nie tylko grafika
Źródło: vg247
Komentarze
102Popieram twoje zdanie,nie każdy ma dostęp do internetu
A po za tym ściągnę to za pomocą dystrybucji cyfrowej (pirat bay ;p)
Jak można sprzedawać towar, który nie jest w pełni sprawny.
Co ma zrobić legalny posiadacz gry, który:
- ma laptopa pokroju Asus G73SW,
- wyjeżdża np. w Bieszczady, żeby móc spokojnie pograć w grę, którą tyle co zakupił oraz żeby mu nikt nie przeszkadzał,
- posiada aktywny abonament na internet w dowolnej sieci GSM, ale akurat tam gdzie przebywa nie ma zasięgu,
- ma dostęp do energii elektrycznej,
i finalnie instaluje grę i nie może w nią zagrać, bo nie posiada dostępu do internetu???
Nie pochwalam piractwa, bo wierzę, że istnieją przypadki, iż wpływa to negatywnie na prawo producenta do zysku, ale podejście producentów stawia mnie pod ścianą z coraz mniejszą możliwością wyboru. Jaka jest alternatywa? Nie używać, a może jednak kupić i postawić pod ścianą z nadzieją, że kiedyś wyjdzie łatka zdejmująca zabezpieczenie? Chyba, że wyjdzie dobra witaminka, ale to znowu może być niezgodne z prawem (w Polsce póki co, na szczęście nie).
I proszę nie prowadzić demagogii, że piractwo wpływa jedynie negatywnie, bo to nieprawda i bywały już przypadki, że dany produkt się rozpowszechnił jedynie dzięki piractwu.