Wydajność
Szczegółowe wyniki testów oraz pomiary czasu pracy na baterii smartfona iPhone SE znajdziecie w rankingu smartfonów.
W kilku słowach
Apple iPhone SE to najwydajniejszy iPhone na rynku. Niezależnie od tego czy kupicie wersję z procesorem wykonanym w 14 nm, czy w 16 nm możecie oczekiwać bardzo szybkich reakcji i płynnego działania. Połączenie najlepszych podzespołów Apple i rozdzielczości wyświetlacza mniejszej niż w iPhone 6S (przy tej samej szczegółowości) sprawia, że smartfon będzie cechować się dużą wydajnością jeszcze przez długi czas. Wystarczy na kilka lat.
Wyniki benchmarków
Parametry telefonu
Bateria
Ocena subiektywna
Telefon nie sprawia najmniejszych problemów zarówno podczas uruchamiania gier, jak też codziennego użytkowania. Również w benchmarkach syntetycznych uzyskaliśmy bardzo dobre wyniki.
Kliknij grafikę by przejść do porównania
Kliknij grafikę by przejść do porównania
Czas pracy: bardzo dobry!
Apple iPhone SE ma akumulator o pojemności 1624 mAh, który jest tylko nieco większy niż ten znany z iPhone’a 5S. Smartfon Apple pochodzący sprzed niemal 3 lat nie słynął z długiego czasu pracy bez ładowania, więc można było podejrzewać, że podobnie będzie i tym razem. Nic bardziej mylnego!
IPhone SE dzięki zastosowaniu o wiele bardziej nowoczesnych i energooszczędnych podzespołów bez problemu działa 1,5 dnia bez ładowania. Przy rozsądnym użytkowaniu można tego telefonu używać przez nawet dwie doby. IPhone SE działa też zauważalnie dłużej niż model 6S. Dlatego jeśli priorytetem jest dla kogoś czas pracy urządzenia, powinien rozważyć kupno właśnie tego urządzenia.
W praktyce iPhone SE z maleńkim akumulatorem potrafi wytrzymać więcej niż androidowe flagowce z dwukrotnie większą baterią.
System
Apple iPhone SE pracuje pod kontrolą systemu iOS w najnowszej wersji 9.3.x. W tej części recenzji zazwyczaj opisujemy nowości, które są dostępne na testowanym urządzeniu, ale w przypadku iPhone SE właściwie nie ma o czym pisać.
System iOS jaki jest, każdy widzi i na każdym nowym sprzęcie prezentuje się podobnie. Jeden producent, jeden system, jedna filozofia. W zamkniętym iOS’ie użytkownik nie ma możliwości wprowadzania wielkich zmian – dostajemy to co zaprojektowało dla nas Apple i musimy się z tym pogodzić. Na szczęście optymalizacja jest znakomita, a jakość aplikacji dostępnych w sklepie AppStore lepsza niż np. w Androidzie (np. mniejsza liczba błędów).
Nowości z iOS 9 też niespecjalnie da się opisać, bo albo nie działają one w Polsce, albo dotyczą większych iPadów. Tak naprawdę jedyną ciekawą nowością dostępną tylko w najnowszych iPhone’ach jest Live Photos, czyli trzysekundowe filmy dorobione do zdjęć, ale… czy robi to na kimś wrażenie? Na mnie nie.
To, co warto docenić w iPhone SE to na pewno inna filozofia. Apple projektuje zarówno oprogramowanie jak i sprzęt, więc ma kontrolę nad całym zamkniętym ekosystemem. Dlatego wszystkie iPhone’y na całym świecie dostają aktualizacje bardzo szybko, niemal w tym samym momencie. Smartfony z Androidem mogą o tym tylko pomarzyć.
Nowe iPhone’y, mimo że mają gorsze specyfikacje niż topowe urządzenia z Androidem, działają tak samo szybko lub nawet szybciej. Ponadto znacznie dłużej zachowują tę płynność (nawet, gdy doinstalujemy wiele dodatkowych programów).
Do tego Apple nie pozwala instalować na nim żadnych niezatwierdzonych przez siebie elementów. Każda aplikacja musi być zatwierdzona przez Apple i przejść przez AppStore. Dzięki temu urządzenia z systemem iOS są bardzo bezpieczne, a wirusy na system iOS praktycznie nie istnieją.
Apple dba też o prywatność użytkowników. Jakiś czas temu rząd USA poprosił firmą z Cupertino o przekazywanie informacji użytkowników, które posiada. Wówczas Apple wprowadziło szyfrowanie na swoich urządzeniach i sprawiło, że nie ma żadnych danych, które mogłoby przekazać dalej. Rząd prosił też o stworzenie tylnej furtki, która pozwoliłaby służbom złamać telefony przestępców. Apple ponownie odmówiło.
Jeżeli szukacie absolutnie bezpiecznego urządzenia, które zatrzyma wszystkie wasze tajemnice, kupujcie iPhone’a. No… tylko nie synchronizujcie zdjęć z dyskiem iCloud, pamiętacie przecież The Fappening. ;)