... i wszczepić sobie implant. Dziś rozmawiamy z Joanną Sosnowską - szefową Tech WP, która zmodyfikowała własne ciało.
benchmark.pl: Joanna Sosnowska. Dziennikarz technologiczny. Biohakerka. Asia zmodyfikowała swoje ciało, niczym bohaterowie cyberpunkowych opowieści. Możesz w kilku słowach powiedzieć na co się odważyłaś?
Joanna Sosnowska: W skrócie? Do ciała wszczepiłam sobie implant, który ma być niczym dodatkowy zmysł. Jego działanie jest proste – wibruje, gdy zwracam się na północ, co ma dawać „zmysł północy”.
benchmark.pl: Jak dokładnie przebiegł proces wszczepienia implantu?
J.S.: Najpierw trzeba przebić sobie mostek. Czyli trzeba iść do profesjonalnego piercera, broń Boże nie próbować robić tego samemu w domu. Piercer w wybranym miejscu umieszcza system mocujący – z zewnątrz wygląda jak 4 kolczyki (dermale). Co więcej – zabieg przeprowadzany jest bez znieczulenia. Gdybym wiedziała, że tak będzie boleć, nie wiem, czy zdecydowałabym się na jakiekolwiek wszczepienie.
Ale gdy przeżyje się ból następuje najgorsze – czekanie. Implant można zamocować do kolczyków dopiero po 9 tygodniach.
benchmark.pl: Jakie były reakcje znajomych na Twój biohacking? Czy przypadkiem nie wyglądało to tak: „O, Sosnowska zrobiła sobie elektroniczny implant. Fajnie. Zaraz. COOO?!”
J.S.: Jakbyś tam był. Moi znajomi wiedzą, że lubię takie dziwne rzeczy, więc specjalnie się nie dziwili, ale zadawali rozsądne pytanie: „PO CO?”. Ale ponieważ decyzję o wszczepieniu podejmowałam kilka miesięcy, to nie udało im się wybić mi tego pomysłu z głowy.
benchmark.pl: Czy można już nazwać Cię cyborgiem, czy to zbyt wiele powiedziane? Z drugiej strony chyba wielu ludzi na świecie można nazwać tym mianem. W końcu elektroniczne implanty, chocby dla osób niesłyszących/niedosłyszących, nie są już taką nowością?
J.S.: Już od dawna twierdzę, że każdy jest cyborgiem. Wzrok poprawiamy przez noszenie okularów lub soczewek kontaktowych, słuch poprawiamy aparatami słuchowymi, w sercach niektórzy wszczepiony mają rozrusznik. Można tak długo wymieniać. A odkąd mamy smartfony zmieniło się jeszcze jedno – do maszyn przenieśliśmy pamięć. Z ręką na sercu – kto pamięta numery telefonów albo daty urodzin (dalszych) znajomych? Nie musimy, telefon robi to za nas.
benchmark.pl: Tak naprawdę to chyba nie jest „prawdziwy” wszczep cybernetyczny? Taki chyba powinien znaleźć się wewnątrz naszego ciała, a implant który sobie zainstalowałaś wymaga tylko mocowania na ludzkim ciele. Czy nie jest to raczej elektronika noszona (chociaż niestandardowo mocowana), a cyberwszczep to zbyt wiele powiedziane? Czy nie lepiej postawić na mniej inwazyjne rozwiązania? Przecież równie dobrze można taką opcję zaimplementować w smartwatchu.
J.S.: Racja. Ale trochę brakuje w języku polskim (i nie tylko polskim) odpowiedniego słowa. Wearable device? Nie bardzo, bo North Sense został pomyślany tak, żeby zawsze go nosić na sobie. Żeby był częścią ciała, a nie urządzeniem „asystującym”.
benchmark.pl: Dobra, pora trochę pohejtować. Implant który pozwalałby widzieć ludzi bez ubrań jeszcze bym zrozumiał ;-). Chociaż oczywiście musiałbym bardzo uważać na kogo patrzę. Ale wibrowanie po obróceniu się w stronę północy? Serio? Po co to komu? Może na wypadek zagubienia w buszu, ale to chyba zdarza Ci się stosunkowo rzadko?
J.S.: Zdziwiłbyś się – ostatnio byłam na szkoleniu, na którym prowadzący jako pierwsze pytanie zadał „Gdzie jest północ?”. Ale żarty na bok – wiedza o kierunkach świata jest mi kompletnie nieprzydatna. Jeszcze przed wszczepieniem tłumaczyłam wszystkim, że w nosie mam to, gdzie jest północ. Interesowało mnie raczej, jak mózg będzie odbierać nowe informacje, których nie miałby, gdyby nie implant.
benchmark.pl: Jak rozumiem mocowanie jest uniwersalne i przeznaczone do montażu przyszłych rozwiazań. Co jeśli zmieni się jego standard? To chyba oznacza, że jeszcze raz będziesz musiała przechodzić bolesny piercing? I to właściwie podwójny, bo najpierw musiałabyś usunąć pierwsze mocowanie, a potem założyć nowe.
J.S.: Twórcy North Sense już teraz eksperymentują z nowym sposobem mocowania (nowym zestawem mocującym), więc wszystko może się zmienić. Ale takie rozważanie to teraz gdybanie. Może następny „zmysł” nie będzie już mocowany na zewnątrz ciała, więc nie będzie wymagać piercingu.
benchmark.pl: Dlaczego klatka piersiowa? Czy urządzenie nie lepiej byłoby zamontować na mniej widocznym miejscu, choćby na ręce? Czy wybór miejsca nie jest trochę podytkowany zwykłą chęcią szokowania ludzi? Czy umieszczenie urządzenia praktycznie bezpośrednio na sercu Cię nie niepokoi?
J.S.: To sami twórcy North Sense sugerowali mostek. Liviu Babitz, współzałożyciel Cyborg Nest i współtwórca North Sense opowiałał mi, że sam na sobie eksperymentuje, gdzie można przyczepić urządzenie tak, aby z jednej strony nie przeszkadzało, a z drugiej strony wibracje nie były ignorowane. I wyszło im, że klatka piersiowa jest takim miejscem. Sama nie chciałam więc szokować, tylko stosowałam się do zaleceń.
benchmark.pl: Jak bardzo rozbudowana jest społeczność biohakerów?
J.S.: Na świecie jest to kilka tysięcy osób. Część eksperymentowała z jeszcze dziwniejszymi (jak dla mnie) wszczepami, czyli magnesów w opuszki palców. Najbardziej ubolewam nad tym, że tych kilka tysięcy osób wciąż czeka na wszczepy z prawdziwego zdarzenia.
benchmark.pl: Czy na forach dla biohakerów nie roi się przypadkiem od przestróg od osób, którym nie udał się wszczep? Jaka jest najbardziej szokująca historia o biohackingu którą usłyszałaś?
J.S.: Poza tej o znieczulaniu się wódką i przeprowadzaniu na sobie operacji? Może nie zeszłam aż tak głęboko, ale chyba nie natrafiłam na taką historię.
benchmark.pl: Jak długo Twój implant działa na baterii?
J.S.: To zależy, jak dużo przemieszczam się w ciągu dnia. Jeśli standardowo, to spokojnie wytrzymuje trochę ponad 2 dni.
benchmark.pl: Czy kiedykolwiek faktycznie to urządzenie Ci się przydało, czy raczej założyłaś, że będzie to raczej ciekawostka?
J.S.: Od samego początku nastawiałam się, że eksperyment może nie wyjść. Tak naprawdę chodziło o zaspokojenie mojej ciekawości – i to się akurat udało.
benchmark.pl: Jak widzisz przyszłość takich rozwiązań?
J.S.: Żeby się przyjęły muszą być przydatne (rozwiązywać jakiś problem), bezbolesne i nieinwazyjne. I pewnie wszczepy są etapem przejściowym, zanim upowszechni się interfejs mózg – komputer.
benchmark.pl: Jak oceniasz ten eksperyment? Czy myślisz o kolejnych modyfikacjach?
J.S.: Pewnie, że myślę. Ale teraz komercyjnie dostępnych nie ma żadnych poza North Sense. Już-już prawie zdecydowałam się na implant, który wszczepia się w dłoń, dzięki któremu można gestami kontrolować smartfon. Ale poszłam po rozum do głowy – nie chcę machać do smartfonu; chcę, żeby moje ciało widziało/ czuło to, co niewidoczne. Chcę, żeby technologia rozszerzała moje poznanie.
benchmark.pl: Czy Twoją ulubioną ksiażką jest „Neuromancer” Gibsona i dlaczego? ;-)
J.S.: Ulubiona książka? To najtrudniejsze pytanie z całej rozmowy! Ale wskazałabym raczej na „Modyfikowany węgiel” Richarda Morgana albo „Starość aksolotla” Jacka Dukaja.
Komentarze
8https://vignette.wikia.nocookie.net/residentevil/images/1/1d/Afterlifejill.jpg/revision/latest?cb=20110125191127