Filmowe K2 to raczej nie będzie - recenzja filmu "Broad Peak"
Narzekamy często na przesadną pompatyczność w amerykańskich filmach. Sprawia ona jednak, że takie filmy jak Helikopter w Ogniu, Gladiator czy Patriota stały się kultowe. Nigdy nie przypuszczałem jednak, że będzie mi tego tak brakować podczas seansu polskiego "Broad Peak".
"Broad Peak" - tak ładnego filmu Polacy dawno nie zrobili
Gdyby ktoś powiedział mi kilka lat temu, że Polakom uda się nakręcić tak malowniczy film jak "Broad Peak" w życiu bym nie uwierzył. Polska kinematografia słynie raczej z świetnych kryminałów, w mocnych odcieniach szarości, takich jak choćby recenzowana przez nas “Odwilż”. Coraz częściej pojawiają się też produkcje gangsterskie, którym wizualnie nic nie brakuje – wystarczy spojrzeć na niedawny polski przebój, czyli film “Furioza”. Nie oszukujmy się jednak, doświadczenie z kinem o tematyce wspinaczki górskiej mamy raczej marne.
Co ciekawe, prace nad Broad Peak trwały już od 2014 roku, a jego premierę przedłużyła pandemia Covid-19. Ostatecznie film zadebiutował na Netflixie, a nieliczni mogli go obejrzeć na dużym ekranie podczas festiwalu w Gdyni bądź też nielicznych kinach studyjnych. Czy jednak warto było czekać aż 8 lat na tę produkcję? Tego dowiecie się z naszej recenzji Broad Peak.
Prawdziwa historia Macieja Berbeki
W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku czołowi polscy himalaiści przebywali w Karakorum. Chcieli dokonać pierwszego zimowego wejścia na K2. Gdy jednak stało się jasne, że to raczej się nie uda, dwójka himalaistów – Maciej Berbeka i Aleksander Lwow – postanowiła zaatakować pobliski “Broad Peak”, wtedy również niezdobyty zimą.
Warunki były tak niesprzyjające, że Lwow postanowił się wycofać, choć Berbeka parł niestrudzenie naprzód. Koniec końców wszedł na szczyt, a przynajmniej tak mu się wówczas wydawało przez kiepską pogodę i marną widoczność. Niestety, po powrocie do Polski dowiedział się z artykułu w "Taterniczku" autorstwa Aleka Lwowa, że wszedł tylko na przedwierzchołek.
Dlatego też Berbeka planował wrócić do Karakorum i ponownie zaatakować szczyt. Kolejną szansę dostał jednak dopiero po 25 latach i tym razem mu się udało. Niestety schodząc ze szczytu wraz z Tomaszem Kowalskim stracili życie 6 marca 2013 roku.
“Broad Peak” jest więc filmem biograficznym, choć jednocześnie w żaden sposób nie oceniającym postępowania bohaterów. Po prostu „na chłodno” podaje nam na tacy historię, którą swojego czasu żył prawie cały kraj.
Ach te krajobrazy!
Ekipa filmowa chciała, aby „Broad Peak” wypadł bardzo wiarygodnie, stąd też wiele ujęć kręcono na wysokości pięciu tysięcy metrów nad poziomem morza i to przy temperaturze minus 26 stopni Celsjusza. To naprawdę godne podziwu poświecenie ze strony reżysera Leszka Dawida oraz operatora Łukasza Gutta. Ujęcia oddalającej się od naszych himalaistów kamery, ukazujące potęgę gór, robią niezapomniane wrażenie. Pod względem ukazania potęgi i mistyki gór to chyba jeden z najlepiej zrealizowanych filmów o tematyce alpinistycznej.
Twórcy zakładali od początku, że “Broad Peak” będzie produkcją niezwykle surową, jak sam tytułowy szczyt. I ten cel udało im się osiągnąć perfekcyjnie. Obraz jest tak realny, że w pewnym momencie musiałem sobie zaparzyć herbaty, i sprawdzić, czy na pewno nie pada śnieg za oknem. I za to należą się twórcom filmu owacje na stojąco. Niestety film, jak typowa polska produkcja, ma czasem problemy z nagłośnieniem - kilkukrotnie, kiedy kończył się dialog między bohaterami musiałem ściszać subwoofer, bo dźwięki wiejącego wiatru itd. były zdecydowanie za głośno.
Produkcja tak surowa, że aż emocjonalnie lodowata
O ile naprawdę uważam, że film jest nakręcony w sposób iście zjawiskowy, to ktoś wyciął tu z bohaterów prawie wszystkie emocje. Rozumiem, że twórcy nie chcieli oceniać decyzji Macieja Berberki, ale nie musieli kastrować każdej postaci z jakiegokolwiek charakteru. Sceny nakręcone po powrocie z pierwszej wyprawy do kraju są niesamowicie sztuczne, jakby miały tylko na siłę zapchać czas pomiędzy kolejnym atakiem na Board Peak.
Właściwie brak tu jakiejkolwiek chemii pomiędzy małżonkami. Gdyby wasz mąż planował wrócić po 25 latach w góry, gdzie prawie stracił życie nie próbowalibyście go przekonać, że to zły pomysł? Tymczasem grana przez Maję Ostaszewską żona Berbeki stwierdza tylko - “OK”.
Nie uświadczymy tu też rozdarcia Maćka pomiędzy miłością do syna, a miłością do gór. Właściwie relacje z synem są ukazane może przez sekundę – ot, ojciec z synem jedzą lody, a syn nagle stwierdza: “Bo koledzy mówili, że Ty jednak szczytu nie zdobyłeś”.
Liczyłem, że wraz z bohaterami będę odczuwał silne emocje - takie jak strach przed utratą bliskiej osoby, bunt przed powrotem męża i ojca w śmiertelnie niebezpieczne miejsce. Niestety, w „Broad Peak” nic takiego nie ma miejsca. A szkoda, bo wyzbyty z emocji seans sprawia, że mamy do czynienia z produkcją mocno nużącą.
Broad Peak - czy warto obejrzeć?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna. Twórcy postanowili zrealizować produkcję w stylu paradokumentu. Brakuje tu jakiegokolwiek dramatyzmu, patosu bądź czegokolwiek co sprawiłoby, że chociaż częściowo będziemy mogli się wczuć w dylematy bohaterów i targające nimi emocje. Film kończy się w momencie dotarcia naszego bohatera na szczyt co jeszcze bardziej wywołuje uczucie niedosytu.
Liczyłem, że chociaż w końcowych minutach zobaczymy walkę o życie naszych bohaterów, że na te ostanie sekundy będę siedział i obgryzał paznokcie z napięcia. I to pomimo, iż znam zakończenie tej historii. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Za to wraz z napisami końcowymi odetchnąłem z ulgą, bo przy końcu filmu prawie zasnąłem. Raczej nie jest do dobrą rekomendacją.
Jeśli jednak interesujecie się alpinistyką lub po prostu kochacie górskie wędrówki to ten film to dla Was pozycja obowiązkowa, choćby ze względu na to w jaki sposób został nakręcony. Dla mnie mamy do czynienia z najlepiej zrealizowaną produkcją w tematach górskich. Oceńcie to jednak sami.
Ocena filmu Broad Peak:
- realizm
- przepiękne, górskie krajobrazy
- prawdopodobnie najładniej zrealizowana produkcja o himalaiźmie
- film totalnie wyprany z emocji
- sceny gdy Maciej Berbeka odpoczywa między wyprawami to słabe zapychacze
- zero napięcia i dramaturgii
Komentarze
6Tyle w temacie tandety i nudy.