Po wielkim wycieku materiałów z GTA 6 Internet aż huczy od domysłów co będzie dalej. W tej chwili nic nie jest pewne. No może poza tym, że cała akcja zdestabilizuje pracę w Rockstar Games. Pytanie tylko czy wszystko to nie posłuży firmie by znów grać na zwłokę z datą premiery.
GTA 6 nie jest pierwsze…i nie będzie ostatnie
Przecieki dużych produkcji to nic nowego w świecie gier. Ciekło już The Last of Us: Part II, ciekło Assassin’s Creed: Odyssey, Cyberpunk 2077, a nawet Half-Life 2. Ba, nawet teraz, na dniach pociekło Diablo 4, i to po raz kolejny. Przypadek GTA 6, z którego materiały kilkanaście godzin temu dosłownie zalały Internet, nie jest więc odosobniony.
Sytuacja Rockstar Games wygląda jednak dużo gorzej, jeśli weźmiemy pod uwagę plotki sugerujące, iż w ręce „włamywacza” wpadły też kody źródłowe GTA 5 i GTA 6. W sieci już mówi się, iż ten pierwszy został sprzedany za kwotę 100 tysięcy dolarów, co może oznaczać spore kłopoty dla twórców GTA Online. Czy to prawda? Tego pewnie dowiemy się na dniach. Dość powiedzieć, że sytuacja jest niezwykle trudna.
Jeśli zastanawiacie się jednak jak do tego wszystkiego doszło to ponoć jest to robota dokładnie tego samego osobnika, który kilka dni wcześniej włamał się do Uber’a. Tam odbyło się to dość standardowo, z wykorzystaniem socjotechniki, poprzez podszycie się pod jednego z pracowników i uzyskanie dostępu do sieci wewnętrznej. W przypadku Rockstara najprawdopodobniej również zawinił czynnik ludzki, a ujawnione materiały mają pochodzić ze Slacka osób pracujących w Rockstar Games.
Nie ważne co mówią, ważne, żeby mówili
Niewątpliwie ludzie pracujący nad GTA 6 mają problem. Zastanawiam się jednak czy ten cały raban nie jest jednak Rockstarowi na rękę. Jasne, dla twórców z pierwszej linii może to być prawdziwy dramat – wyciekło tyle różnych informacji z gry, że niespodzianka może być dużo mniejsza niż oczekiwano. A wiadomo – pozytywne zaskoczenie to zawsze lepsze oceny, a co za tym idzie i większe zyski (czyli i premie dla twórców).
Nie wiem jednak ja Wy, ale ja mam wrażenie, że niektórzy w Rockstar mogli właśnie odetchnąć z ulgą. Nawet jeśli wyciek pochodzi z developerskiego builda, sprzed 3 lat (jak to sugerują niektórzy), to patrząc na ujawnione fragmenty i przywiązanie twórców serii GTA do najmniejszych nawet detali można sądzić, że prace nad tym projektem wciąż są dość daleko w polu. Zresztą, do premiery jeszcze szmat czasu, bo przecież przebąkiwano o końcówce 2024, albo nawet i początku 2025 roku. Tu jednak pojawia się pewien zgrzyt.
Wiecie, ile czasu minęło pomiędzy premierami GTA 5, a następnym w kolejce Red Dead Redemption 2? Albo między GTA 4, a GTA 5? Pięć lat. Teraz zaś przerwa między wysokobudżetowymi tytułami tego producenta zapowiada się dużo większa. Tymczasem oczekiwania rosną z miesiąca na miesiąc. Może więc ktoś tam uznał, że warto spuścić nieco pary z tego balonu, żeby na końcu drogi nie okazało się, że GTA 6 przyniesie rozczarowanie.
Mówicie, że to niemożliwe? Że w sieci „mówi się”, że twórcy są tym wyciekiem zdruzgotani? No to spójrzcie na reakcje samych graczy – czy w tych wszystkich komentarzach da się słyszeć jeden wielki jęk zawodu? Czy wylewania żalów nie ma końca? Nie! O dziwo, społeczność wyraża się dość pozytywnie o tym co zobaczyła na ujawnionych materiałach. Jasne, tu i tam pojawiają się zarzuty, że to wszystko aż nazbyt przypomina GTA 5, ale przecież do premiery sporo się jeszcze może zmienić.
A ta, sądząc po krążących w Internecie pogłoskach, ulegnie pewnie teraz przesunięciu – bo wiecie, siła wyższa. Da to jednak twórcom więcej czasu na dopracowanie produkcji, wszak nikt ich teraz gonić nie będzie. A sam wyciek? Cóż, koniec końćów może okazać się dobrodziejstwem. Raz, że pokazał nam wszystkim, że GTA 6 to nie fatamorgana, a coś już całkiem realnego. Dwa – że znów o tym projekcie zaczęło się mówić. I wreszcie trzy – że teraz zamiast narzekać na Rockstar Games za trwające już niemal dekadę odcinanie kuponów od GTA V i za to jak traktuje graczy sieciowego Red Dead Redemption 2, bardziej im współczujemy. Ot. taki biały gołąbek w mrocznych i ciężkich czasach.
Mocno zdziwi mnie premiera przed 2025 rokiem
Poza tym warto pamiętać, że w zasadzie nie tak dawno GTA 5 wydano na PlayStation 5 i Xbox Series X/S, a sprzedaż tej gry na wszystkich platformach nadal przebija wyniki generowane przez wiele nowych produkcji. Wciąż można z niej „dobrze żyć”. A i w ogólnym rozrachunku Rockstar Games jest trochę jak strategicznie myślący uczeń, który na początku roku łapie kilka dobrych ocen i później jest mu znacznie łatwiej, bo spija korzyści z dobrej opinii. Niewątpliwe hity, gry dopracowane w najmniejszych szczegółach, przygotowane we wcześniejszych latach sprawiły, że jest to jedno z tych studiów, które gracze głównie chwalą, a gdy już zdarzy się jakaś wpada, to obchodzą się z nią nieco łagodniej niż można by przypuszczać. Tym bardziej nie będzie wielkiego lamentu na wydłużające się oczekiwanie. Będą głosy, że lepiej poczekać dłużej, a otrzymać coś dobrego. I z tym również bym się zgodził, gdyby nie fakt, że premiery GTA 5 i GTA 6 będzie finalnie dzieliło jakieś 12 lat.
Komentarze
10