Świtezianki, Dziadek mróz i wiele więcej - recenzja serialu Krakowskie Potwory
Netflix postanowił nakręcić Krakowskie Potwory, czyli serial oparty na słowiańskiej mitologii. Naprawdę Netflix? Przecież ten serial z góry jest skazany na porażkę. Tylko czy aby na pewno? Zapraszam do recenzji Krakowskie Potwory – serialu, który Was zaskoczy.
Kto się boi “Krakowskich Potworów”
“Kolejne netflixowe gów…”, “Już widzę czarnoskórego niebinarnego Welesa” - takie i inne komentarze można było znaleźć w Internecie, zaraz po zapowiedzi, iż Netflix nakręci serial oparty na naszej rodzimej mitologii. No i szczerze mówiąc, spoglądając na ostatni sezon Wiedźmina bądź nowość w postaci Wikingowie: Walhalla to nie ma się co dziwić. Sam miałem ogromne obawy i byłem prawie pewien, że nic z tego nie wyjdzie.
Kiedy pojawiały się pierwsze doniesienia na temat reżyserki, scenarzystki i obsady moje obawy coraz bardziej malały. Reżyserią zajęły się bowiem Kasia Adamik i Olga Chajdas. Obie panie współpracowały ze sobą przy tak rewelacyjnych produkcjach jak serial Wataha, czy netflixowe - 1983. Scenarzystkami zostały zaś Magdalena Lankosz (Ciemno prawie noc) i Anna Sieńska.
No i co najważniejsze dla wielu z Was - żadne z bóstw nie zostało zepsute przy ich obsadzaniu poprawnością polityczną. Czyżby tym razem Netflix wyprodukował naprawdę solidny serial oparty na motywach słowiańskich? Dowiecie się tego z naszej recenzji "Krakowskich Potworów.
Oni żyją i ciągle nas obserwują
Główną bohaterką Krakowskich Potworów jest Alex – studentka pierwszego roku medycyny na prestiżowym Collegium Medicum w Krakowie, która dzięki swojej ambicji i determinacji wyrwała się ze wsi. Ma ona jeden cel - zacząć od nowa i za wszelką cenę udowodnić, że należy do wielkiego świata. Los Alex odmienia się całkowicie, gdy zostaje wybrana do elitarnej grupy studentów skupionej wokół światowej sławy patologa - profesora Zawadzkiego.
Ku swojemu zdumieniu odkrywa, że pod przykrywką badań naukowych grupa ta zajmuje się zupełnie czymś innym. Alex zostaje wplątana w intrygę, która konfrontuje ją ze światem słowiańskich wierzeń, pradawnych potworów i żądnych krwi bóstw. Do niedawna mocno zagubiona młoda dziewczyna będzie musiała stawić czoła między innymi Dziadkowi Mrozowi, Świteziankom i wielu innym potworom, a przy okazji znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją od dawna pytania.
Autorska interpretacja wiary słowiańskiej
“Krakowskie Potwory” zostały skategoryzowane przez wiele portali jako horror. No i niby OK, bo znajdziecie tu kilka elementów grozy, ale nie oczekujcie „jump scarów” i innych scen, przy których podskoczycie na krześle. Tej produkcji najbliżej w sumie do kultowej serii Supernatural. Wszak mamy tu do czynienia z grupa młodych ludzi, którzy walczą z demonami i innymi nadnaturalnymi potworami zagrażającymi ludzkości.
Serial ten to w dużej mierze opowieść o odkrywaniu swojego przeznaczenia i swojej roli w świecie, a także historia o tym, że zło i dobro są integralną częścią świata, który dąży do harmonii.
Co najważniejsze w każdym odcinku czuć ducha naszych przodków i ich wiary. W Krakowskich Potworach przedstawiony jest słowiański panteon bóstw według autorskiej interpretacji reżyserek i scenarzystek. Demoniczne ataki, którym stawia czoła Alex, oddają wierzenia związane z porą roku, w której toczy się akcja serialu.
Słowianie wierzyli w cykliczność natury. Dla nich zima był to niebezpieczny czas, kiedy dobra przyroda zasypiała i ziemia oddawana była we władanie mrocznym siłom. Kiedy do tego wszystkiego dodacie mocne osadzenie w produkcji właśnie w legendach krakowskich jak ta smoku wawelskim to macie już pełen obraz czym są “Krakowskie Potwory”.
Powiew młodości
Główną postać w serialu gra Barbara Liberek - aktorka młodego pokolenia znana wcześniej z roli Laury w “Jak pokochałam Gangstera”. Przyznam szczerze, że jej postać od początku była dla mnie trochę irytująca. Dlaczego irytująca, spytacie? Alex to taka mocno zagubiona i przesadzająca z każdą możliwą używką dziewczyna. Do tego dość mocno rozchwiana emocjonalnie. Po prostu nigdy nie przepadałem za bohaterami w stylu popkultury Emo. Jednak trzeba przyznać, że Barbara Liberek wykreowała na tyle przekonująco swoja bohaterkę, że mnie w stu procentach przekonała do swojej roli.
Najbardziej znanym aktorem w serialu jest oczywiście Andrzej Chyra, w roli profesora Zawadzkiego. No i co tu dużo mówić spełnia on swoje zadanie jak zawsze perfekcyjnie. Krakowskie Potwory to jednak przede wszystkim młode pokolenie aktorów. Młode i totalnie mi nieznane. Ale powiem szczerze wolę już młodych niedoświadczonych aktorów niż oglądanie po raz setny Karolaka na ekranie. W dodatku jestem pewien, że i mężczyźni i kobiety będą mieli na czym oko zawiesić :-)
Coś dla oka coś dla ucha
W przypadku tak wymagającej produkcji jak Krakowskie Potwory, kiedy założeniem serialu jest wykreowanie świata z pogranicza świata rzeczywistego i fantastycznego, pomysły operatorskie okazują się być kluczowe w procesie kreacji. Autorem zdjęć do serialu jest izraelski operator Ziv Berkovich, który już wcześniej współpracował z Kasią Adamik przy produkcji serialu Absentia.
Podczas pracy na planie zrealizowano sceny w ekstremalnych warunkach (np. w bardzo wąskich podziemnych korytarzach Kopalni Soli w Wieliczce, pod wodą). Istotnym elementem pracy na planie było odzwierciedlenie istoty żywiołu wody. By to osiągnąć, każda ulica była nią polewana.
Jak pokazać postaci, które do tej pory żyły w sferze wyobrażeń? Jak zorganizować pracę zespołu charakteryzatorów, by raz uzyskany efekt móc codziennie odtwarzać? Na te i wiele innych pytań musieli odpowiedzieć twórcy postaci nadrealnych - Aitwar, Chworza, Spasa zimowego i wielu innych. Jak dla mnie jednak poradzili oni sobie naprawdę dobrze. No może w przypadku Dziadka Mroza zabrakło nieco bardziej widowiskowego efektu, że jak idzie ulicami wszystko dookoła zamarza. Z drugiej strony jednak to autorska wersja tego mitu więc nie powinienem się czepiać.
Całość uzupełnia świetna oprawa dźwiękowa oraz wplatanie do serialu mowy starosłowiańskiej. Korzystając m.in. z języka starocerkiewnosłowiańskiego i bułgarskiego stworzono w serialu sztuczny język “prasłowiański”, jakim posługują się potwory.
Na zaproszenie Kasi Adamik i Olgi Chajdas zadanie stworzenia dialektu na potrzeby serialu przyjął Danyło Jaryj, który z racji wykształcenia włada wieloma językami słowiańskimi. Pracując na planie uczył on aktorów wypowiadać kwestie w sposób fonetyczny oraz opracował dialogi, pierwotnie napisane w języku polskim. I to naprawdę słychać. Dla przeciętnego widza jest to zaś na tyle wiarygodne, że wydaje nam się, iż właśnie tak brzmiał język naszych przodków.
Krakowskie Potwory - czy warto obejrzeć?
Malkontenci znajdą się zawsze i pewnie zaraz odezwą się głosy, że przecież te efekty nie są wcale takie ekstra, aktorzy jacyś tacy w ogóle nie znani itp. Nie da się jednak nie zauważyć, że po raz pierwszy otrzymaliśmy tak solidnie nakręcony polski serial oparty na rodzimej mitologii. Jeżeli więc choć trochę interesuje Was nasza słowiańska kultura nie zastanawiajcie się wiele i odpalajcie seans! Krakowskie Potwory to pozycja wręcz obowiązkowa.
Ocena końcowa serialu Krakowskie Potwory:
- klimat, klimat i jeszcze raz klimat
- dobre aktorstwo
- dobre efekty specjalne
- świetne ujęcia Krakowa i Wieliczki
- mocne osadzenie serialu w legendach krakowskich
- wciąga od początku do samego końca
- świetna ścieżka dźwiękowa
- niektórym może przeszkadzać brak znanych aktorów
- standardowa bolączka polskich seriali - dialogi nagrane o wiele ciszej niż ścieżka dźwiękowa
Komentarze
16Nie będę znęcał się nad tym serialem - czy od netflixa czy nie - czy ma tyle samo gejów, lesbijek czy mniejszości etnicznych co hetero mężczyzn po 30. Nie istotne!
Serial nie ma fabuły - przynajmniej ja oglądając (w mękach) nie widzę tu żadnego pomysłu scenarzystów na fajną wielosezonową historię.
Serial jest zwyczajnie płytki jak kałuża, a z mitologią słowiańską ma tyle wspólnego co zamek na Wawelu z zamkiem w spodniach.
Może Witold Jabłoński to nie Parandowski ale wg mnie całkiem przystępnie odsłania nam świat słowiańskich wierzeń, zwyczajów ( polecam Dary Bogów i Popiel).
I przyznam szczerze czytając pozytywną recenzję rzekomo „naszego” serialu - zwyczajnie po ludzku opadły mi ręce
To w końcu Barbara Liberek, czy Barbara Lipek? Warto kilka razy przeczytać artykuł przed publikacją.
A ten serial Potwory z Krakowa o okrutna porażka .