Nim na billboardach pojawili się Tobias Reaper, Sam Fisher czy Solid Snake, czyli rzekomo najcichsi zabójcy w historii gier komputerowych, prawdziwym mistrzem finezji był złodziej Garrett, o niezbyt klarownym wizerunku medialnym.
Być może jego twarzy nikt nie widział dlatego, że był tak dobry, a być może spora w tym zasługa Looking Glass Studios, które postawiło na konwencję first person perspective. W tej wydanej w 1998 roku grze akcji wcielaliśmy się w postać młodego złodzieja znudzonego członkostwem w niemalże politycznej organizacji, który postanawia działać na własną rękę.
Szybko okazuje się, że - jak to w grach komputerowych bywa - los świata jest w jego rękach. Potężny bożek o imieniu Trickster zaczyna siać chaos w całym mieście, a biedni mieszkańcy nie mogą liczyć na szczególnie skuteczną pomoc ze strony wspomnianej organizacji Strażników. Garrett spieszy więc na ratunek, ale żeby nie było zbyt kolorowo i radośnie, przy okazji powiększa także własną "kolekcję" dzięki napotkanym po drodze przedmiotom.
Dużo akcji, aczkolwiek w całkowicie innym wydaniu niż u konkurencji - zdominowanej skradaniem i kombinowaniem, atakami głównie zza pleców. Do tego świetne zagadki i fantastyczny, średniowieczny klimat. Autorom wyszedł miks, który spodobał się w zasadzie wszystkim graczom. Nic zatem dziwnego, że Thief doczekał się kontynuacji. Niestety, żadna z nich nie zdołala dorównać pierwowzorowi.
Ciekawostka: Looking Glass Studios ma w swoim dorobku kilka gier, ale tylko dwie z nich staly się hitami. O Thiefie już wiecie, drugą natomiast był... pierwszy System Shock!