Polacy przez lata byli wykluczeni cyfrowo przez język. Dziś są wykluczani przez prawo
Trwało to dosłownie wieki, ale język polski wreszcie przestaje być naszą narodową kulą u nogi. Pojawiła się za to kolejna.
Polszczyzną posługuje się raptem 0,5 proc. światowej populacji, w efekcie czego Polacy od niepamiętnych czasów borykają się z mocno ograniczonym dostępem do źródeł wiedzy, kultury czy rozrywki. W XXI roku zaczęło to mieć przełożenie na grunt technologiczny.
Siri - jedna z kluczowych funkcji iPhone’a - jest obecna na rynku od niemal 13 lat, a wciąż nie doczekała się wsparcia dla języka polskiego. Kilka lat temu Zachód zachłysnął się możliwościami jakie dają domowe inteligentne głośniki, a Polaków ten podnoszący komfort życia trend kompletnie ominął.
A to tylko pojedyncze z niezliczonych przykładów obejmujących nie tylko jakieś wybitnie zaawansowane rozwiązania. Konsola Nintendo Switch czy czytniki ebooków Kindle, które globalnie biją rekordy popularności, nie mają nawet polskiego menu.
Dziś bariery językowe w technologii przestają być problemem
ChatGPT, czyli jedno z najpotężniejszych narzędzi cyfrowych w historii, obsługuje język polski od dnia swojej konsumenckiej premiery. Jeszcze kilka lat temu coś takiego byłoby nie do pomyślenia. Dziś nie jest to odosobniony przypadek, ale w zasadzie norma.
Duże modele językowe stoją już na tak wysokim poziomie zaawansowania, że samo opanowanie języka to dla nich błahostka, a to zapewniło Polakom gwałtowny przeskok technologiczny. Telefon, który jeszcze 2 lata temu nie rozumiał komendy “nastaw budzik na 7:00”, dziś bez zająknięcia wykona polecenie “zaplanuj 2-dniowy pobyt w Paryżu z uwzględnieniem atrakcji turystycznych, które pojawiły się w książkach Dana Browna”.
Dziś język nie jest już problemem. Ale jest nim unijne prawo
Szczęśliwie lub nie, wysyp potężnych narzędzi obsługujących język polski zbiegł się w czasie z zaostrzeniem unijnych przepisów. Efekt? Co rusz pojawiają się nowe aplikacje i usługi, które działają po polsku, ale ich debiut w Europie jest czasowo wstrzymywany przez urzędników. I dotyczy to nie tylko narzędzi AI.
Przykłady z ostatnich kilku miesięcy? Serwis społecznościowy Instagram Threads pojawił się w Polsce 161 dni po globalnej premierze, a chatbot Google Gemini (dawniej Bard) 114 dni po globalnej premierze.
Albo przykład najświeższy. Na amerykańskich smartfonach ląduje właśnie aplikacja Google Gemini, która wykorzystuje generatywne AI i zastępuje wysłużonego Asystenta Google. Twórcy potwierdzili już, że w ciągu kilku dni usługa trafi do Azji, Ameryki Łacińskiej i Północnej oraz Afryki w ciągu kilku dni, ale na temat Europy nawet się nie zająknęli.
Powodem takiego stanu rzeczy są rygorystyczne unijne przepisy, w ramach których każde nowe narzędzie tego typu przechodzi gruntowną kontrolę. Tym samym twórcy nie są w stanie zagwarantować kiedy (i czy w ogóle) ich usługi zadebiutują na Starym Kontynencie.
Oczywiście nie neguję sensu istnienia takich przepisów. Ale mają dość przykry w skutkach efekt uboczny
Sposób działania wielu nowych platform, zwłaszcza tych związanych z AI, rodzi obawy związene z prywatnością czy wzrostem bezrobocia. Nie zrozumcie mnie zatem źle - absolutnie nie neguję tego, że regulacje muszą istnieć, a ktoś musi ich pilnować.
Jak jednak widać, europejskie podejście nie jest jednak pozbawione wad, bo opóźniony debiut usług może utrudnić nam rywalizację z mieszkańcami innych krajów na wielu szczeblach życia.
Weźmy np. Instagram Threads. Każdy nowy serwis społecznościowy pozwala na zbudowanie wokół niego lukratywnej ścieżki zawodowej. Polacy chcący choćby rozwinąć na platformie rentownego mikrobloga o modzie, pszczelarstwie czy motoryzacji, mają utrudniony start, bo mieszkańcy 100 krajów na świecie mogli zacząć rozwój swoich projektów 5 miesięcy wcześniej.
Albo Google Gemini, które potrafi z powodzeniem wesprzeć pracę chociażby programistów. Ci z USA mieli prawie 4 miesiące przewagi nad Europą, co potencjalnie mogło im utrudnić rywalizację na rynku pracy.
Wiele wskazuje na to, że prędzej czy później problem ten obejmie każdego. Gdy np. pojawi się jakieś przełomowe narzędzie usprawniające zarządzanie uprawami, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że brytyjski rolnik w krótkim czasie zyska znaczną przewagę nad polskim.
Dziś może poślizg na poziomie kilku miesięcy nie robi jeszcze ogromnego wrażenia, ale świat pędzi coraz szybciej, więc każdy dzień opóźnienia będzie się stawał coraz większym problemem. Niestety na ten moment ciężko sobie wyobrazić, w jaki sposób można by go rozwiązać. Chyba że AI będzie w stanie znacznie przyspieszyć pracę organów regulacyjnych…
Komentarze
16Czyli natrudziliśmy się żeby zdeaktywować asystenta, a zaraz wejdzie kolejny kał trudny do wyłączenia?
Ten ryży zdrajca kolejny raz was oszukał!!
Przez niego tania żywność z Ukrainy zalewa nasz rynek!!! Ukraińskie warzywa są pryskane pestycydami które nie są przebadane przez europejskie instytucje a ukraińscy oligarchowie się śmieją wam w twarz i zarabiaja miliardy euro!!!! Miliardy które należą do was!!!
Rolnicy głosujcie na Prawo i Sprawiedliwość!!! Nigdy was nie zostawimy samych sobie i bedziemy walczyć o wasze dobro i oto żeby to Polska zywnosc była zawsze na polskich Polkach sklepowych i na talerzach wszystkich Polaków!!!
Rolnicy oglądajcie TV Republika i dołączcie do naszej społeczności na YouTube!!! Jest już na ponad milion i codziennie jest nas coraz więcej!!!
Razem pokonamy Donalda Tuska i Polska wieś znowu będzie dumna ze swojej ojcowizny i tradycji rolniczych!!!!
Pogonimy tego ryżego szczura raz na zawsze!!!!
Chyba twoją kulą Miron i podobnych do ciebie typów. Za naród proszę się nie wypowiadać.
"jakie dają domowe inteligentne głośniki"
Tyle w tych głośnikach inteligencji co siarki w spalonej zapałce.
"brytyjski rolnik w krótkim czasie zyska znaczną przewagę nad polskim"
Żadne AI nie pomoże, gdy ukraińska żywność zaleje Europę, nawet gdyby tam radłami uprawiali ziemię.
"Chyba że AI będzie w stanie znacznie przyspieszyć pracę"
Potrzebne to AI do życia jak siodło wołowi. Wyłączasz telefon i po AI.