Duże i porządne monitory dla graczy są za drogie? Jest na to prosty sposób
Temat używania telewizora w roli monitora gamingowego nie jest niczym nowym, ale ostatnio ta wizja faktycznie nabrała bardzo realistycznego kształtu – wszystko za sprawą niedużych modeli z podświetleniem mini LED, takich jak seria Samsung Neo QLED. Czy warto iść w tym kierunku?
Płatna współpraca z marką Samsung
Pomysł na wykorzystanie telewizorów w roli monitora, w szczególności w przypadku graczy, zrodził się już kilka ładnych lat temu, kiedy pojawiły się pierwsze panele OLED w rozmiarze 43” i 48” z odświeżaniem 120 Hz. Ich błyskawiczny czas reakcji i wyśmienita czerń (niedostępna wtedy w monitorach LCD) skusiły wielu nabywców, ale niestety nie była to róża bez kolców. Znacznie niższa i niestabilna jasność, problemy z odbiciami (błyszcząca powierzchnia panelu) oraz, co najistotniejsze, problemy z wypalaniem się interfejsu gry na ekranie z organicznymi pikselami – to wszystko stawia pod znakiem zapytania używanie klasycznych OLEDów w roli monitora dla gracza.
Oto słusznie nagrodzony model monitora QD-OLED od Samsunga - Odyssey OLED G8 o przekątnej 34".
W ich miejsce weszły już w zeszłym roku faktyczne monitory z panelami Samsung QD-OLED (Samsung i Alienware, a obecnie również inni producenci), ale te, z jakiegoś powodu, wszystkie są zakrzywione, co nie każdemu będzie odpowiadać. Dodatkowo kosztują nadal bardzo dużo, zwłaszcza w przeliczeniu na cal powierzchni (6000 zł i więcej za 34”). Czy zatem nie ma opcji na granie w najwyższej jakości obrazu, z intensywnym HDR, prawdziwą czernią i oczywiście wysokim odświeżaniem, bez wydawania kroci? Otóż właśnie jest taka opcja i, co więcej, dodatkowo dostaniemy pełną funkcjonalność telewizora! Mowa oczywiście o najmniejszych modelach Samsung Neo QLED – 43” płaskiego panelu QLED z podświetleniem mini LED.
Metr szerokości monitora robi spore wrażenie, zwłaszcza gdy przesiadamy się z typowego panelu 27".
Ale jak to – telewizor zamiast monitora?
Dobrze przeczytaliście – odpowiedzią na pytania często spotykane pod naszymi testami telewizorów i monitorów niespodziewanie mogą być właśnie te niepozorne modele w rozmiarze 43”, a konkretnie zacznijmy od Samsung Neo QLED QE43QN91B. Taka przekątna świetnie sprawdzi się zarówno na biurku, jak i w małym salonie. Jest na tyle duża, że nadal można komfortowo rozsiąść się w fotelu z padem (stawiając fotel odpowiednio blisko telewizora), ale też nie za duża, aby podczas intensywnej rozgrywki na PC przestać ogarniać, co się dzieje na ekranie.
Telewizory o przekątnej 43” to obecnie optymalny wybór dla każdego gracza – a zwłaszcza takiego, który chciałby grać zarówno na PC, jak i na konsoli
Łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której możliwe, że właśnie się teraz znajdujecie – komputer używamy za dnia do pracy, w której duża przestrzeń robocza jest ogromną zaletą, ale wieczorem chcielibyśmy sobie pograć. Czasem na PC, np. w tytuły nastawione bardziej na rywalizację online, ale innym razem na jednej z naszych konsol. Tutaj również telewizory Samsung Neo QLED mocno punktują, oferując zawsze komplet czterech złączy HDMI 2.1, więc nie trzeba nic przepinać i tylko pilotem wybieramy, co akurat ma być na ekranie (a tryb gry oczywiście aktywuje się automatycznie). Chyba, że wyświetlane mają być jednocześnie dwie rzeczy – np. gra z konsoli, a do tego w mniejszym oknie poradnik do tej gry na YouTube. To kolejna ogromna przewaga wynikająca z wyboru telewizora, zamiast zwykłego „niesmart” monitora.
Zgrabna sylwetka pozwoli używać tak dużego ekranu nawet na dosyć płytkim biurku.
Kolejne korzyści się piętrzą, ale pewnie zapytacie, co z podstawami – czy ten telewizor faktycznie oferuje dobrą jakość obrazu i czy jest wystarczająco szybki, aby na nim grać? Szybka odpowiedź to dwa razy zdecydowanie tak. Ostatecznie to wielokrotnie przez nas już chwalone połączenie technologii kropek kwantowych (które dostarczają niesamowitą głębię kolorów) z podświetleniem mini LED (setki stref wygaszania i znacznie wyższa jasność HDR), zatem o jakość obrazu absolutnie nie musimy się obawiać. Będzie na poziomie znacznie przewyższającym praktycznie wszystkie monitory dla graczy z panelami LCD.
Odwzorowanie kolorów, ich głębia oraz ogólna jasność panelu w HDR - w tej kwestii 43-calowy telewizor Samsunga wyprzedza wszystkie monitory LCD dla graczy.
W kontekście szybkości też Ameryki nie odkryjemy – od trzech lat w sumie słyszycie od nas, że telewizory Samsung Neo QLED w tej materii mogą konkurować z monitorami dla graczy. Obecnie modele te oferują już odświeżanie 144 Hz w rozdzielczości 4K - to dokładnie tyle, ile potrzebują casualowi gracze oraz jeszcze wystarczająco dla tych bardziej poważnie traktujących granie online (zresztą w 4K nie tak łatwo wygenerować ponad te 144 FPS…). Czas reakcji pikseli jest również wyśmienity – ostatecznie Samsung jest ogólnie znany z robienia wybitnych monitorów dla graczy (cała seria Odyssey). Natomiast input lag to już zupełnie ostatnie, o co musicie się martwić – poniżej 4 ms to realnie poziom najlepszych monitorów dla graczy.
Szybkość reakcji panelu, wysokość opoźnień oraz szybkość odświeżania - te cechy telewizory Samsung Neo QLED współdzielą z monitorami dla graczy.
Dlaczego Samsung QE43QN91B to tak dobra propozycja w roli monitora dla graczy?
Czym zatem się to różni od wspomnianych na wstępie paneli OLED? W sumie tym, że taki telewizor faktycznie sprawdzi się jako monitor… a dlaczego?
- Stabilna i znacznie wyższa jasność SDR – o ile specyfikacja paneli OLED podaje tylko „trochę” (zwykle 30-50%...) niższą jasność maksymalną w HDR, tak pamiętajmy, że na PC zwykle korzystamy jednak z SDR (również w sporej części gier). Tutaj panele OLED starego typu zwykle nie są w stanie zaoferować więcej niż 150 nit jasności podczas np. edycji dokumentów. A jak radzi sobie Samsung QN91B? Stabilne 600 nit jasności w takich warunkach to ponownie więcej niż oferuje znakomita większość monitorów dla graczy. Naturalnie po aktywowaniu HDR ta jasność maksymalna może dobić nawet do 1000 nit.
- Brak ryzyka wypaleń – jeżeli dużo gramy, zwłaszcza w jedną konkretną grę, to niestety nie ma się co czarować – OLED nie jest dla nas, bo zwyczajnie zajedziemy go szybciej, niż byśmy tego chcieli. Pewnie – jeżeli granie jest tylko jedną z czynności, do jakich używamy telewizora i równie często wyświetla filmy albo nawet tytuły, w jakie gramy, są mocno zróżnicowane, to problem można do pewnego stopnia zbagatelizować (zwłaszcza w najnowszych panelach organicznych). Ale jeżeli mówimy o substytucie monitora do codziennej pracy, to tutaj nie ma taryfy ulgowej i bez daleko idących kompromisów (jak jeszcze mocniejsza redukcja jasności, chowanie paska systemowego, itd.) nie należy mieć złudzeń co do tego, że unikniemy wypaleń. A nawet chuchając i dmuchając na taki panel OLED, używany w roli monitora do pracy, i tak nie posłuży on nigdy aż tak długo, jak LCD z podświetleniem (mini)LED.
- Czytelna "czcionka" – o tym się mało mówi, ale panel OLED, w tym niestety również QD-OLED, posiadają niestandardowy dla systemu Windows układ subpikseli. W klasycznych WRGB OLED mamy dodatkowy (biały) subpiksel, a nowsze QD-OLED mają subpiksele ułożone w kształt trójkąta, zamiast klasycznych trzech pasków RGB. W filmach i grach nie ma to w sumie żadnego znaczenie, ale czarne litery na białym tle (podczas pracy lub nawet zwykłego surfowania po Internecie) obecnie dobrze wyglądają tylko na klasycznych panelach, jak te stosowane w serii Neo QLED. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że z czasem Microsoft dopracuje działanie Clear Type, aby poprawnie współpracował z panelami organicznymi.
Wybór telewizora w roli monitora to nie tylko zalety, nawet w przypadku Samsung QE43QN91B
Jednocześnie należy pamiętać, że to nadal telewizor, co poza oczywistymi zaletami (możliwość odbioru telewizji cyfrowej, rozbudowany SmartTV, itd.) ma też pewne gorsze strony. Przykładowo telewizor w przeciwieństwie do monitora nie przejdzie automatycznie w stan uśpienia, gdy wyłączymy komputer, ani też nie wybudzi się, gdy komputer uruchomimy kolejnego dnia – zasilaniem sterować musimy z pilota. Problem leży po stronie kart graficznych, które nie obsługują (ze względów bezpieczeństwa) protokołu CEC, z pomocą którego np. konsole włączają i wyłączają podpięty do nich telewizor.
Panel VA zastosowany w telewizorach Samsung QN91B najlepiej wygląda, gdy oglądamy go na wprost - dokładnie tak, jak używa się komputera.
Kolejną kwestią jest odblaskowość panelu – owszem, przy wspomnianych 600 nit jasności nie ma żadnego problemu z jego używaniem w jasny dzień, a sama powłoka antyrefleksyjna sprawdza się też całkiem nieźle, ale mimo wszystko daleko tu do matowości klasycznych monitorów – jeżeli za plecami macie okno, to poza telewizorem warto rozważyć zakup rolet zaciemniających.
Samsung Neo QLED QE43QN91B zaskakuje również ceną – tak samo pozytywnie
Czytając powyższe zachwyty (jakkolwiek zasłużone by nie były) z pewnością nabraliście podejrzeń, że opisywana propozycja do tanich nie należy. Owszem, nie jest to poziom cenowy, w jakim można dostać standardowe 24-calowe panele dla graczy, ale cena 4500 zł, w jakiej obecnie ten model można dostać, okazuje się być na poziomie zbliżonych, ale nadal nie tak wysokiej klasy monitorów dla graczy o przekątnej 32”. Dostajemy zatem w tej samej cenie lepszą jakość, większy, ale jeszcze nie za duży ekran i większą funkcjonalność. I jak tu tego nie polecać?
Niepozorny wygląd może również przypaść do gustu - czego by nie mówić, to wygląda nowocześnie.
Odświeżony model Samsung Neo QLED QE43QN92C oferuje jeszcze więcej
Jeżeli spodziewaliście się wyższej kwoty i bylibyście w stanie ją faktycznie wydać, to mamy świetne wieści – Samsung również w tegorocznej linii (z literką „C”) wypuścił odpowiednik wyżej opisywanego telewizora. Konkretnie mowa o Samsung Neo QLED QE43QN92C. Dostajemy lepsze sterowanie w zasadzie z tym samym podświetleniem, lepiej działający upscaling oraz (albo raczej przede wszystkim) znacznie lepsze nagłośnienie. O ile QN91B wyposażono w standardowe głośniki w systemie 2.0 (i tak grające znacznie lepiej od typowych głośników w monitorach dla graczy, zwłaszcza że większość w sumie w ogóle głośników nie ma), tak QN92C może się pochwalić już dźwiękiem przestrzennym 4.2.2.
Nowy model nawet wygląda gamingowo - to również może być powód skłaniający nas do dopłaty względem modelu z 2022 roku.
Mamy zatem dedykowane dwa przetworniki niskotonowe dla lepszego odtwarzania wszelkich wybudów, wystrzałów czy ogólnie właśnie dołu pasma. Na górze telewizora umieszczono jeszcze dwa przetworniki typu Atmos, które za pomocą odbić fali dźwiękowej od sufitu mają reprezentować kanały górne. Dzięki temu do cieszenia się dźwiękiem Dolby Atmos nie potrzebujemy już dodatkowego soundbara (co nie oznacza, że nie warto i tak się w niego zaopatrzyć…). Nowy model to również nowszy, mniejszy pilot sterowania.
Przestrzenny dźwięk w monitorze? Ależ oczywiście, wystarczy w roli monitora wybrać telewizor Samsunga!
Niestety model ten jest obecnie bardzo świeży i nadal jeszcze obarczony podatkiem od nowości – najtaniej, jak udało się go odszukać, to nieco ponad 8 tysięcy złotych. Można zakładać, że cena z czasem będzie spadać, ale na ten moment polecić ten model możemy tylko, jeżeli zależy Wam na fatycznie pełnym pakiecie - obraz, dźwięk i funkcjonalność.
Im większy telewizor, tym wybór większy
Jeżeli nie obawiacie się rozmiaru większego od opisywanych wyżej 43”, to wszystkie powyższe zalety można również przypisać do np. 50-calowego modelu Samsung QE50QN91B, który na obecnych promocjach bywa dosłownie tylko 200-300 zł droższy od 43-calowego brata. W tej samej cenie, ale już „tylko” 120-hercowy i nieco mniej jasny (do 1000 nit) będzie o 5” większy Neo QLED QE55QN85B. A skoro już przy 55-calowych propozycjach jesteśmy, to na koniec warto jeszcze wskazać wyceniony obecnie poniżej 4000 zł model Samsung QLED QE55Q80B – w tym przypadku również mamy 120 Hz, ale podświetlenie już jest realizowane przez klasyczne LED.
Większe telewizory będą wymagać już bardzo dużego biurka... ale immersja będzie również proporcjonalnie większa.
Odpowiedni telewizor zamiast monitora może znacznie obniżyć rachunek za energię
Na koniec jeszcze pewna ciekawostka – trudno nie odnieść wrażenia, że przyszłością gamingu (tego casualowego) będzie granie w chmurze. W tym przypadku telewizory (przynajmniej te opisane od Samsunga) mają jeszcze taką przewagę nad zwykłym monitorem, że pozwalają na owe granie w chmurze (np. Xbox Game Pass Ultimate, GeForce NOW, itp.) zupełnie bez udziału komputera w całym procesie. Ten oczywiście w takim przypadku dużo energii nie pobiera, ale sumarycznie i tak sam telewizor 43-calowy pobierze mniej tej energii niż komputer w połączeniu np. z 32-calowym monitorem. Jedyne, czego w takim przypadku potrzebujemy, to szybki dostęp do Internetu oraz oczywiście pad (np. od Xbox lub PS3/4/5) i już można telewizor Samsung Neo QLED traktować jako konsolę do gier.
Granie w chmurze to przyszłość konsol, a już teraz można jej zaznać na telewizorach Samsung.
Jednakże nawet jeżeli ograniczymy się do klasycznego używania telewizora w roli monitora komputera, to i tak 43-calowy Neo QLED będzie pobierać mnie energii niż monitor gamingowy z klasycznym podświetleniem LED w tym samym rozmiarze. Wszystko za sprawą oszczędniejszego działania mniejszych diod, a także tego, że w trybie HDR podział na tak dużą ilość stref wygaszania pozwala jeszcze mocniej zoptymalizować zapotrzebowanie na prąd. Panele OLED w tej kwestii niestety również nie błyszczą, zwykle pobierając jeszcze więcej energii niż nawet klasyczne monitory LED LCD. Jeżeli ceny energii dalej będą rosły, a przed komputerem spędzamy sporo czasu, to wybór telewizora, takiego jak Samsung Neo QLED, w roli monitora może okazać się intratną inwestycją.
Płatna współpraca z marką Samsung
Komentarze
21