Jeśli chcesz wprowadzić dziecko w świat gier, to niech to będzie Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód
Nie trzeba być fanem bajek, żeby polubić Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód. Nie trzeba też być hardkorowym graczem, żeby poradzić sobie z tą konkretną przygodą. Jest to więc zabawa dla każdego, z naciskiem na młodszych, początkujących graczy.
przyjemne historie jak z serialu animowanego; dużo ciekawych mini-gier; udany tryb kooperacyjny; pełna polska wersja językowa (dubbing)
Minusyniewidzialne ściany; momentami trudna dla młodszych dzieci; sporadyczne problemy z dialogami; tryb kooperacyjny bez podzielonego ekranu
Gdy ktoś znajomy prosi mnie o polecenie najlepszej gry na konsolę lub komputer, mam parę pomysłów z każdego gatunku. Jeśli jednak jestem pytany o coś dla dzieci bywa że mam problem z wyborem. Nie każdy potrafi bowiem poradzić sobie ze zręcznościowym Raymanem, polubić dość trudne wyścigowe Crash Team Racing Nitro-Fueled, czy chcieć kreatywnie bawić się w The Sims 4.
Jednak teraz mam już nową propozycję, którą z miejsca wrzucam na szczyt mojej listy "a tego próbowałeś?". To rzecz jasna Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód. Już poprzednia część sprawiła niedawno, że moja niespełna czteroletnia córka po raz pierwszy w życiu świadomie chwyciła pada. Z kolei wydana właśnie kontynuacja wymusiła w naszym domu konsolowy limit "jedna misja na tydzień", bo okazało się, że maluchy też potrafią się nieźle wciągnąć.
Psi Patrol jak z TV, tyle że interaktywny
Nic dziwnego, że dzieciakom oczy świecą się jak pięć złotych na widok ekranu startowego gry, skoro Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód opiera się w pełni na licencji stacji Nickelodeon. Przyznaję, że miałem obawy czy mojej córce przypasuje odmiana "kosmopiesków", bo akurat do tego sezonu bajki nie dotarliśmy i nie bardzo wiedziałem co jest w nich kosmicznego.
Rozwieję tu jednak wszelkie obawy - nie będziemy skakać po orbicie, ani fruwać rakietami. Po prostu polskie tłumaczenie angielskiego "mighty pups" (potężne szczeniaki) jest odrobinę mylące. Ekipa psich ratowników, dowodzona przez chłopca, Rydera, zdobywa co prawda tajemniczą siłę na skutek zabawy z meteorytem, ale objawia się to tylko tym, że w niektórych, jak najbardziej ziemskich misjach, bohaterom zmienia się strój i stają się ciut silniejsi.
Przykładowo, ulubienica dziewczynek, suczka Skye, zamiast latać na lotni, generuje mini-tornado, a zajmujący się pracami budowlanymi buldog Rubble nie musi już rozbijać skał, bo obdarzony super-mocą, może je po prostu przepchnąć. Każda misja jest jednak klasycznym zestawem "dotrzyj - odblokuj - uratuj - pomóż", a dzieci, które lubią serial animowany, poczują się jak wessani do nowego odcinka ulubionej kreskówki.
Muszę też zaznaczyć, że w naszym domu Psi Patrol pełni rolę edukacyjną, bo jest puszczany w języku angielskim. Nie wiem, jak wygląda to w przypadku wersji PC, ale na PlayStation 4 wystarczyło w pół minuty zmienić język konsoli z polskiego i sama gra też ładowała się w oryginalnej wersji. Ot, przyjemne z pożytecznym.
Przygody trudniejsze, choć z kooperacją do pomocy
Gra wita nas dobrze znanym menu, jednak z garścią nowości. W Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód mamy do wyboru siedem misji głównych, a w miarę ich przechodzenia odblokowują się bardzo sympatyczne mini-gry. Niektóre polegają na jeżdżeniu bądź lataniu po danej trasie, zbieraniu przekąsek i unikaniu przeszkód, a inne na przeskakiwaniu nad skakanką. Co ważne, żadnej nie da się przegrać, a co najwyżej osiągnąć nieco słabszy wynik.
Sama formuła misji głównych jest podobna, co w poprzedniej części gry, czyli „Psi Patrol: Rusza do akcji!”. Fabuła definiuje, które szczeniaki są potrzebne do misji, a gracz musi dojść każdym z nich do celu i użyć zdolności specjalnej. Olbrzymią różnicą jest fakt przeniesienia dwuwymiarowej platformówki w pełne 3D. Nie idziemy więc już "zawsze w prawo", co z jednej strony jest urozmaiceniem, z drugiej jednak oznacza, że młodsze dzieci mogą potrzebować dłuższej chwili, żeby opanować sterowanie.
Na szczęście, w niemal dowolnym momencie do zabawy może dołączyć się druga osoba w trybie kooperacyjnym. W moim przypadku to skutecznie zniwelowało próby oddawania mi pada z prośbą "tato, zbierzesz mi tę kostkę?". Po prostu dzieliliśmy się na bieżąco tym, kto wspina się po jakie przysmaki, a kiedy nam się nie chciało - pędziliśmy psiakami prosto do celu.
Tu też objawia się to, jak odmiennie można podchodzić do zabawy w Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód. Moja córka po kilku nieudanych skokach po nagrody zaczęła nieświadomie uprawiać "speedrun", bo bardziej zależało jej na obejrzeniu historii niż zdobywaniu wszystkich osiągnięć. Ja z kolei czekałem aż dzieci pójdą spać i samodzielnie powtarzałem etap, w którym Everest steruje pługiem śnieżnym i usuwa zaspy, starając się nie zderzyć z kłodami i skałami.
Co ciekawe, gdy za pierwszym podejściem pominąłem jedną z dwustu pięćdziesięciu kostek miałem nadzieję, że zaliczenie go sekcji mini gier, do której został dodany, odhaczy mi osiągnięcie. Niestety okazało się jednak, że musiałem do tego fragmentu podejść jeszcze raz, z poziomu fabuły. Koniec końców, trzydziestoletni facet siedział w nocy przy grze dla dzieci, przechodząc cztery razy jeden prosty etap, żeby zaliczyć go na sto procent. To chyba najlepszy obraz tego, że ta gra wciąga, prawda?
Gra prosta i przyjemna, jednak z drobnymi bolączkami
Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód nie ustrzegł się też kilku drobnych usterek. Mam wrażenie, że twórcy odpuścili nieco temat dopracowywania paru fragmentów, skoro to prosta platformówka dla dzieci. To błąd - nie trzeba być wytrawnym weteranem gier i bawić się w produkcje AAA, żeby zwracać uwagę na takie rzeczy, jak niewidzialne ściany.
W tej radosnej, kreskówkowej grze przygodowej często zdarza się sytuacja, w której "przejścia nie ma". Mimo otwartej ścieżki, prowadzone psiaki po prostu zderzają się z powietrzem. Bądź tu człowieku mądry i wytłumacz dziecku, dlaczego twórcy nie postawili tam skały, płotu, czy innej przeszkody.
Kilka problemów dostrzegłem też w temacie dialogów. Po pierwsze, mam wrażenie jakby do tłumaczenia podpisów i kwestii mówionych zatrudniono dwie różne osoby. Informacje są w miarę spójne, ale nie są to transkrypcje zrobione słowo w słowo. Przez to dziecku, które uczy się czytać ciężko wyjaśnić, dlaczego Ryder mówi "Naprzód", podczas gdy podpis to "Do akcji!". Innym problemem jest także urywanie się czytanego tekstu, gdy kończyły się niektóre animacje - w takim przypadku musiałem na szybko doczytać dziecku pozostałą część wprowadzenia.
Nie mogę też nie zauważyć, że w grę wpleciono niepotrzebnie skomplikowane elementy zręcznościowe typu Quick Time Event. Czasem trzeba na raz wychylić gałkę pada i wcisnąć odpowiedni przycisk lub w dobrym momencie wybrać wyświetlony symbol. Zdarzają się także sytuacje, gdzie trzeba bardzo szybko klikać w kółko lub kwadrat. I niestety, będą to z pewnością etapy, w których niejednemu dziecku trzeba będzie pomóc.
Ostatnim mankamentem gry Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód jest złe opisanie misji - na starcie widzimy jakimi psiakami przyjdzie nam sterować, ale gdyby wierzyć oznaczeniom, to okazałoby się, że nigdzie nie znajdziemy Zumy. W praktyce jednak, w trakcie zabawy do pomocy są przywoływani także inni członkowie Psiego Patrolu - dzięki temu każdy ma swoje pięć minut, także znani z późniejszych sezonów Everest i Tracker.
Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód - czy warto to kupić?
Jeśli zastanawiacie się czy to już czas, by wprowadzić dzieci w świat gier komputerowych i konsolowych, to ciężko o lepszy tytuł, by sprawdzić to na żywym organizmie. Choć pierwsza część Psiego Patrolu była nieco prostsza ze względu na naturę platformówki 2D, to ja mimo wszystko skłaniałbym się do wybrania od razu gry Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód.
Przyznaję, że jest tu kilka błędów, a odrobinę wyższy poziom trudności wymaga obecności rodzica, jednak dodane opcji mini-gry i trybu kooperacyjnego rekompensują te wady. A przyjemna historia bez brutalności (w ostatniej misji zamrażamy ramiona robota, ale to jedyny przeciwnik) to coś, przy czym dzieciaki świetnie się bawią. Dlatego też warto zaproponować najmłodszym właśnie ten tytuł.
Ocena końcowa Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód
- przyjemne historie jak z serialu animowanego
- dużo ciekawych mini-gier
- udany tryb kooperacyjny
- pełna polska wersja językowa (dubbing)
- niewidzialne ściany
- momentami trudna dla młodszych dzieci
- sporadyczne problemy z dialogami
- tryb kooperacyjny bez podzielonego ekranu
- Grafika:
dostateczny plus - Dźwięk:
dostateczny plus - Grywalność:
dobry
Ocena ogólna:
Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód na PlayStation 4 na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od dystrybutora gry - firmy Cenega S.A.
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Gry, w które możesz zagrać ze swoim dzieckiem
- Najlepsze gry na 2 osoby na jednym komputerze
- Najlepsze gry planszowe dla dzieci
Komentarze
5