Wampiry atakują
Szlachetnie urodzony Kain zostaje zamordowany i w zasadzie w tym miejscu, gdzie normalnie kończy się akcja wielu gier, zaczyna się cała zabawa. Znający tajemne sztuki nekromancji Mortanius przywraca go do życia, choć na nieco zmienionych zasadach – bohater staje się wampirem, którego największym pragnieniem jest pomszczenie... samego siebie. Ale to nie koniec. Jak się bowiem dość szybko okazuje, za wszystkim stoi zdecydowanie grubsza afera, w której występują demoniczne moce, zaklęte przedmioty, potężne siły i przyszłość gatunku wampirów. Kain miał pełne ręce roboty, a przy tym autorom udało się stworzyć postać nie do końca jednoznaczną, co korzystnie wpływało na bardzo dobrą otoczkę fabularną.
Blood Omen to produkcja udanie łącząca w sobie cechy kilku gatunków: przede wszystkim dominowały elementy gry akcji, ale nie zabrakło też motywów charakterystycznych dla przygodówek i RPG (właśnie na ten ostatni gatunek wskazywali sami twórcy). Rozgrywka została przedstawiona w perspektywie 2D, w której użyto nieco archaicznej już techniki spite’ów. Już w 1997 roku trudno było nazwać to najnowszym krzykiem techniki, ale Blood Omen bronił się kapitalną grywalnością, elementami gotyku i wampiryzmu oraz mrocznym klimatem. Takim, że raczej nie odpalało się jej po północy w ciemnym pokoju.
Świetny Blood Omen okazał się stabilnym fundamentem pod kolejne części serii Legacy of Kain. Już w 1999 roku ukazał się Soul Reaver, gdzie sterowaliśmy losami Raziela – byłego podopiecznego Kaina, który szukał zemsty na swym dawnym władcy. Rok 2001 to Soul Reaver 2, w 2002 w końcu doczekaliśmy się Blood Omen 2 i wielkiego powrotu Kaina. Rok później otrzymaliśmy jeszcze swoiste połączenie losów Kaina i Raziela w Legacy of Kain: Defiance.