Piekielna sieczka
Pierwsza część Diablo podniosła poprzeczkę bardzo wysoko z miejsca stając się najlepszym hack&slashem dziejów. Jak historia pokazała, programiści Blizzard mają jednak nadzwyczajny talent do tworzenia dobrych gier i wydane w 2000 roku Diablo II z miejsca przejęła koronę królowej gatunku action RPG.
Fabularnie – choć w tego typu grach to tylko dodatek – obyło się bez udziwnień. Sequel to kontynuacja historii opowiedzianej w pierwszej części. Pan Terroru powrócił, znowu ma złowieszcze plany, a w tym celu stara się uwolnić swoich równie krwiożerczych braci – Baala i Mefisto. Poza potężnymi demonami mogliśmy rozprawić się z hordami potworów nieco mniejszej klasy, zaś liczba sojuszników była wyjątkowo skromna. Na całe szczęście twórcy pamiętali o sporej liczbie losowo generowanych przedmiotów, dzięki którym prowadzona przez nas postać była skuteczniejsza w walce dystansowej, zwarciu, a także operowaniu sztuką magiczną.
Łącznie otrzymywaliśmy pięć klas postaci - Amazonkę, Paladyna, Nekromantę, Czarodziejkę i Barbarzyńcę. Każdy z nich charakteryzował się zupełnie innym stylem walki, a na dodatek mogliśmy rozwijać ich w kilku różnych dziedzinach. Miało to istotny wpływ na żywotność Diablo II, którego nawet kilkukrotne przejście nie potrafiło znużyć. Prawdziwym strzałem w dziesiątkę był tryb multiplayer, w którym przez lata – za pośrednictwa Battle.netu – z okropnymi demonami walczyli gracze z całego świata.
Już w 2001 roku ukazał się dodatek o nazwie Diablo II: Pan Zniszczenia, który oprócz całkiem nowego, pasjonującego aktu dodawał m.in. dwie nowe klasy postaci – Druida i Zabójczynię. Z prawdziwymi wypiekami gracze wyczekują jednak premiery trzeciej części króla action RPG’ów, która niestety stale przesuwa się w czasie. Na dzień dzisiejszy najbardziej realnym terminem zdaje się być dopiero 2011 rok. Blizzard jest jednak znany z tego, że nie dba o terminy, a priorytetem jest wysoka jakość produktu. Tego typu zabiegi pozwalają więc prognozować całkiem niezłą grywalność nadchodzącego Diablo – choć poprzednia część zawiesiła poprzeczkę tak wysoko, że przez dekadę nikt nie zdołał do niej nawet doskoczyć.