Jest nas już 8 miliardów. Ile Ziemia jest w stanie wykarmić? Kiedy przestanie nas przybywać?
Liczba ludzi na Ziemi stale rośnie i około 15 listopada ma wedle szacunków przekroczyć magiczną liczbę 8 miliardów. Nadal będzie nas przybywać, choć tempo nie jest już tak duże jak kilkadziesiąt lat temu, gdy było nas ponad dwa razy mniej.
8 miliardów to liczba duża i mała zarazem. W złotówkach to tyle co wartość polskich spółek biotechnologicznych notowanych na giełdzie w połowie 2022 roku albo kwota dopłat dla rolników przekazanych dotychczas przez ARiMR w tym roku. W kilometrach to trochę mniej niż obecna odległość z Ziemi do sondy New Horizons, eksplorującej obecnie regiony Układu Słonecznego daleko poza orbitą Plutona. To też mniej więcej tyle sekund, ile upłynęło od zawiązania konfederacji Barskiej w Rzeczpospolitej Obojga Narodów w 1768 roku.
A odwołując się do bardziej komputerowej analogii? Wyobraźcie sobie, że gdyby wszyscy mieszkańcy Ziemi mieli udawać tranzystory w GPU karty graficznej, to byliby w stanie zasymulować działanie układu sprzed ponad 7 lat (Nvidia GM200 Maxwell). Dzisiejsze układy graficzne, a nawet zwykłe procesory, dysponują jeszcze większą liczbą tranzystorów. Najnowsze GPU dla kart Radeon mają ich aż 58 miliardów.
Chip Nvidia GM200 Maxwell. Mieści się w nim, na powierzchni 601 mm2 (około 2,5 x 2,5 cm), aż 8 miliardów tranzystorów. Tyle samo ludzi żyje dziś na Ziemi
Ten ostatni przykład to także dobra ilustracja poziomu skomplikowania takich urządzeń jak karty graficzne. A teraz najważniejsze odniesienie, czyli liczba ludzi jaka żyje obecnie na Ziemi.
Według danych ONZ, w dniu 15 listopada 2022 roku, na Ziemi będzie jednocześnie żyć 8 miliardów ludzi. To około 7% kiedykolwiek urodzonych ludzi.
Ten ważny z demograficznego punktu widzenia moment, który ONZ określa Dniem 8 Miliardów (wedle niektórych źródeł już przekroczyliśmy tę granicę, albo przekroczymy przed 15 listopada), jest także dobrą okazją, by dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy związanych z liczebnością ludzi na Ziemi. Zaczynamy.
Jak szybko przybywa ludzi? Ile ludzi kiedykolwiek żyło na Ziemi?
Obecnie tempo przyrostu ludności na świecie (2022 rok) wynosi średnio około 4,2 urodzeń na sekundę, czyli w ciągu roku przybywa nas około 133 milionów. Na poniższym wykresie widać zmianę tempa urodzeń w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w podziale na kontynenty.
Najwięcej wahań w tempie urodzeń mamy na terenie Azji, najszybciej to tempo rośnie w Afryce, a w Europie z kolei spada.
Przypuszcza się jednocześnie, że przed przejściem człowieka z koczowniczego trybu życia na tryb osiadły, czyli około 10 tysięcy lat temu, na Ziemi żyło łącznie (urodziło się i umarło) nie więcej niż około 10 miliardów ludzi. Pisząc o człowieku mamy na myśli czasy po 200 tysięcznym roku przed naszą erą.
Tak naprawdę dzietność była znacznie większa w dawnych czasach, ale też śmiertelność była bardzo duża, a większość młodych ludzi nie dożywała wieku, w którym mogła rozpocząć reprodukcję i przyczynić się do wzrostu ogólnej populacji ludzkości. Wraz ze spadkiem śmiertelności malała także dzietność.
Liczba urodzeń (niebieski) i zgonów (czerwony) na 1000 osób od połowy XVIII wieku do 2010 roku.
Od czasu, gdy człowiek przeszedł na tryb osiadły życia, urodziło się około 110 kolejnych miliardów ludzi. Połowa z nich już w ciągu ostatnich 2000 lat. Te obliczenia mogą się różnić o kilka miliardów zależnie od sposobu liczenia jak i przyjętego momentu, który uznamy za moment pojawienia się człowieka na Ziemi.
Od momentu pojawienia się rodzaju ludzkiego do dziś, zależnie od szacunków, na Ziemi urodziło się od około 120 do 130 miliardów ludzi
W XX wieku w większości państw dzietność malała, ewentualnie pozostawała stała lub ulegała wahaniom (np. w Chinach, gdzie przez pewien czas prowadzona była rygorystyczna polityka kontroli urodzeń, a obecnie wdrożona jest polityka 3 dzieci).
Chiny i India to kraje, których łączna populacja od zawsze stanowiła większość mieszkańców Ziemi. Jednak od kilkudziesięciu lat to się zmienia. Na wykresie 16 najbardziej zaludnionych państw w 2022 roku (mieszka w nich obecnie dwie trzecie ludzkości), ich przeszła populacja i prognozy do końca XXI wieku. Prognozy, które mimo wszystko są zaskakujące.
Niski poziom dzietności w wielu krajach prowadzi do zahamowania wzrostu liczby ludności lub wręcz do jej zmniejszenia się. W Polsce w roku 1960 średnio każda kobieta rodziła około 3 dzieci, dziś jest to tylko 1,4 dziecka i jest to jeden z najniższych wyników (średnia światowa to 2,3 dziecka na kobietę). Na zmianę ludności danych krajów wpływ mają także migracje, ale nie zmieniają one ogólnej populacji świata.
Liczba ludności w Polsce od około 30 lat utrzymuje się na podobnym poziomie około 38,5 miliona
Wysoki poziom dzietności w ostatnich kilkudziesięciu latach utrzymuje się w niektórych krajach środkowej Afryki, takich jak Niger (45 urodzeń na 1000 ludzi w ciągu roku), Czad (44 urodzeń na 1000 ludzi), Demokratyczna Republika Konga (42 urodzenia na 1000 ludzi). Co więcej w tych krajach występuje też problem z dokumentacją urodzeń, z których połowa, a nawet więcej może być nie rejestrowane. Dla porównania w Polsce mamy około 9,5 urodzeń na 1000 ludzi w ciągu roku.
Jak określamy liczbę ludności w dawnych czasach?
W czasach historycznych, przed 1950 rokiem, liczba danych pozwalająca na dokładną ocenę populacji świata była znacznie mniejsza niż dziś. Dziś mamy spisy ludności, dane dostarczane przez każdy kraj, precyzyjną statystykę urodzin i zgonów. Wciąż szacunki populacji bywają różne, bo tworzą je różne grupy demografów na podstawie różnych zestawów danych, ale rozbieżności są nieznaczne w porównaniu z czasami sprzed kilkuset lat i wcześniejszymi.
Badania ludzkich szczątków, dokładne modelowanie rozwoju populacji, to jedno z niewielu źródeł informacji o populacji człowieka w dawnych czasach (fot: Karol Żebruń)
Im dalej sięgamy w przeszłość tym trudniejsze są szacunki, a źródła danych mniej dokładne. W szacowaniu liczby ludzi na świecie bardzo pomocne są ustalenia dotyczące średniego czasu życia człowieka w danym okresie. By go określić, oprócz zapisów historycznych, przydatne są również badania ludzkich szczątków i znajdującego się w nich DNA, a także gromadzących się przez lata osadów, rdzeni lodowych, których zawartość w warstwach odpowiadających danemu okresowi rozwoju naszej cywilizacji świadczy o mających wtedy miejsce wydarzeniach i zmianach.
Poleganie wyłącznie na zapisach dokonywanych przez kronikarzy w czasach średniowiecza i wcześniejszych nie zawsze prowadzi bowiem do prawidłowych wniosków.
Jak zmieniała się liczba ludzi przed rewolucją przemysłową w XVIII wieku?
Dziesięć tysięcy lat temu przed naszą erą, ludzi na świecie było kilka milionów. Ta liczba bardzo powoli rosła, potrzeba było kolejnych tysięcy lat, by populacja ulegała podwojeniu.
Około 2000 lat temu, liczba ludzi na Ziemi wynosiła zależnie od szacunków od 150 do 300 milionów. To całkiem dużo, zważywszy, że przez kolejne 1000 lat wcale nie przybyło wielu ludzi. Gdy kształtowało się państwo Polskie, a na tronie zasiadał książę Mieszko I, Świat liczył co najwyżej kilkanaście do kilkudziesięciu milionów więcej ludzi niż na początku naszej ery.
Szacunki zmian w liczbie mieszkańców Ziemi od 10 tysięcy lat przed naszą erą do połowy XVIII wieku
Istotny wpływ na światową populację miały prawdopodobnie wydarzenia z roku 536 (nazywany najgorszym rokiem w historii ludzkości), gdy wskutek wybuchu wulkanu lub wulkanów, Europa, Bliski Wschód i spora część Azji była przesłonięta chmurami pyłowymi nawet przez 1,5 roku. Liczne erupcje wulkanów miały miejsce także kilka lat później.
W efekcie tak zwana zima wulkaniczna przyczyniła się do silnego ochłodzenia (średnie temperatury spadły nawet o kilka stopni), długotrwałych opadów i powodzi w niektórych regionach świata, spadku produkcji żywności i ostatecznie zmniejszenia liczby ludzi zamieszkujących wtedy naszą planetę. Na dodatek niewiele później pojawiła się epidemia, tak zwana dżuma Justyniana, która mogła zabić od kilkudziesięciu do nawet 100 milionów ludzi. Potem nastąpił okres kilkuletniego względnego spokoju, to znaczy, że ludzkości nie doświadczały duże pandemie.
Zmiana populacji ludzkiej na Ziemi w pierwszym tysiącleciu naszej ery (od 1 do 1000 roku) według różnych źródeł
Od początku drugiego tysiąclecia naszej ery światowa populacja stopniowo się zwiększała, ale nie było to zbyt gwałtowny przyrost. Pod koniec średniowiecza, w połowie XIV wieku, liczba ludzi zamieszkujących Europę nawet spadła w porównaniu z wcześniejszymi latami. Przyczyną była między innymi plaga Czarnej Śmierci, czyli kolejna epidemia dżumy.
Światowa populacja mogła zmniejszyć się wtedy nawet z 450 milionów do około 350 milionów. Wedle najnowszych ustaleń, źródłem Czarnej Śmierci były rejony Kirgistanu, gdzie wywołująca ją bakteria przeniosła się z gryzoni na człowieka. Kirgistan to kraj w środkowej Azji, który od południa graniczy z pasmem górskim Tienszan.
Jak zmieniała się liczba ludzi od momentu rewolucji przemysłowej do dziś
Od XVIII wieku, przedednia rewolucji przemysłowej, notujemy przyspieszenie przyrostu ludności świata, który nie zatrzymał się do dziś. I tak na początku XIX wieku, ludzi był 1 miliard. Wciąż zarysowana była ogromna dysproporcja pomiędzy Azją, a resztą świata. Dziś w Azji żyje nadal około 60% ludzi, ale wtedy było to jeszcze więcej. W XIX wieku w Azji żyło około 68% ówczesnej populacji. W Europie około 21%, a reszta była rozsiana po innych kontynentach. Udział populacji afrykańskiej w ogólnym bilansie był ponad dwa razy mniejszy niż obecnie.
Kolejny miliard mieszkańców Ziemi przybył po 127 latach, a wzrostu nie zahamowały epidemie cholery, z których najbardziej zabójczą była ta w połowie XIX wieku, gdy umrzeć z tego powodu mogło od kilkudziesięciu do nawet 200 milionów ludzi.
W 1927 roku było nas 2 miliardy, cztery razy mniej niż obecnie. Gdy pod koniec pierwszej połowy XX wieku upowszechniły się antybiotyki, zaczęto regularnie szczepić ludzi, eliminować choroby, które były odpowiedzialne za ogromną śmiertelność dzieci, tempo wzrostu ziemskiej populacji znacząco przyśpieszyło. I nigdy później nie było tak duże.
Tak zmieniał się średni czas życia człowieka na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat w kilku wybranych krajach, w tym w Polsce. Zielonym kolorem zaznaczono średnią wartość dla Świata (World).
Przed XIX wiekiem ludzie żyli średnio około 30 lat. W roku 2019 średni czas życia człowieka wynosił 73 lata. Wydłużenie czasu życia człowieka to jeden z głównych czynników, który sprawił, że liczba ludzi wciąż rośnie nawet przy spadającej lub utrzymującej się na niezmienionym poziomie liczbie urodzeń
Już w 1960 roku było nas 3 miliardy, a tempo rozwoju populacji było cztery razy większe niż przed II wojną światową. W roku 1974 urodził się 4 miliardowy człowiek, a w 1987 populacja liczyła już 5 miliardów. To rok, w którym pojawił się pierwszy komputer z procesorem w architekturze ARM - był to Acorn Archimedes.
Różnice w spodziewanym czasie życia człowieka w 2019 roku. Dziś w 2022 sytuacja jest podobna.
W ciągu ostatnich 200 lat ludzka populacja zwiększyła się ośmiokrotnie. Wciąż jednak różnice w średnim czasie życia pomiędzy najbardziej rozwiniętymi i najbardziej zacofanymi krajami sięgają nawet 30 lat. Średni czas życia w Republice Środkowoafrykańskiej to 53 lata, w Japonii to ponad 84 lata.
Kolejne miliardy pojawiały się:
- 6 miliard mniej więcej w dniu 12 października 1999 roku,
- 7 miliard na liczniku ludzkości pojawił się prawdopodobnie 31 października 2011 roku,
- 8 miliard w roku 2022, prawdopodobnie 15 listopada.
Czy ludzi na Ziemi wciąż będzie przybywać?
Dziś tempo przyrostu liczby ludzi jest ponad dwa razy mniejsze niż w rekordowym 1968 roku. To jednak nie wpływa na fakt, że ludzi w najbliższych latach wciąż będzie przybywać.
Jednakże prognozy są bardzo różne, od zakładających ciągły przyrost do nawet 16 miliardów pod koniec bieżącego stulecia, po prognozy wskazujące na znaczny spadek naszej populacji po osiągnięciu maksimum około 2050 roku. Z liczby nieco przekraczającej 9 miliardów, do liczby mniejszej niż obecnie, w roku 2100.
Według danych demograficznych ONZ, najbardziej prawdopodobna prognoza zakłada, że liczba ludzi w 2080 roku osiągnie maksimum około 10,4 miliarda, a do 2100 roku nieznacznie tylko spadnie.
Tak będzie przybywac ludzi na Ziemi (skala w miliardach) według prognoz, z podziałem na kontynenty. W Afryce już od pewnego czasu ma miejsce obecnie eksplozja demograficzna.
Najbardziej pesymistyczne, z perspektywy przyrostu ludności, prognozy zakładają, że na Ziemi pojawi się spadek zaludnienia praktycznie na każdym kontynencie z wyjątkiem Afryki. Tam liczba ludzi ma rosnąć nawet po 2050 roku.
Czy ludzkość się starzeje? Jaki jest średni wiek mieszkańca Ziemi? A jak to jest w Polsce?
Biorąc pod uwagę średni wiek człowieka, odpowiedź na pierwsze pytanie jest twierdząca. Jeszcze w roku 1950 średni wiek wynosił około 24 lat. Obecnie jest to już ponad 30 lat, a pod koniec stulecia ma to być już ponad 41 lat. Ludzie będą po prostu coraz później umierać. Na dodatek globalna liczba urodzeń po 2050 roku według danych ONZ ma spadać, by w 2100 roku osiągnąć poziom podobny jak pod koniec lat 80. XX wieku.
Mediana wieku ludzi w różnych krajach. Z wykresu wynika, że Polska jest krajem, w którym jest coraz więcej ludzi w bardziej zaawansowanym wieku. Jednak największą zmianę można zauważyć w Japonii. To społeczeństwo wiekowo zestarzało się najbardziej w ciągu ostatnich 70 lat
Te zmiany doskonale ilustruje poniższa piramida demograficzna, czyli histogram liczby ludzi zależnie od wieku. W drugiej połowie XX wieku zachowywała ona kształt trójkąta, ale o stopniowo coraz szerszej podstawie. W XXI wieku kształt piramidy zaczął zmieniać się i około 2100 roku będzie przypominać bardziej walec z trójkątnym wierzchołkiem (Ci najstarsi przedstawiciele ludzkości) i zwężoną podstawą (mniejsza liczba urodzeń niż wcześniej).
Piramida wiekowa (po lewej mężczyźni, po prawej kobiety), wartości średnie dla całego Świata, na przestrzeni od 1950 do 2100 roku, dane i przewidywania na rok 2017.
Natomiast z perspektywy aktywności człowieka, wcale nie stajemy się społeczeństwem starców. Wręcz przeciwnie, działania, w tym aktywność fizyczna, które kiedyś wydawały się zarezerwowane jedynie dla młodych ludzi, coraz chętniej podejmowane są przez ludzi starszych. Również stopień adaptacji do technologii cyfrowych się poprawia, choć nie jest to równomierne zjawisko na całym świecie.
Pod koniec XX wieku to młodzi ludzie byli głównymi konsumentami nowości technologicznych, a starszym było bardzo trudno się do nich zaadoptować. Teraz coraz bardziej w górę przesuwa się granica wieku ludzi, którzy urodzili się i wychowali w czasach powszechnej komputeryzacji. I nawet pomimo innej mentalności niż młode pokolenie, są w stanie lepiej odnaleźć się w cyfrowej rzeczywistości.
Czy liczba ludzi na Ziemi powinna rosnąć? Czy Ziemia jest przeludniona?
Odpowiedź na te pytania tylko wydaje się prosta. Nie chodzi tu bowiem jedynie o samą dostępną dla pojedynczego człowieka powierzchnię, ale też powierzchnię, którą istotnie może on wykorzystać do zaspokojenia swoich celów życiowych. Jednocześnie nie wchodząc w konflikt z naturą, z którą relacja jest bardzo delikatna.
Gdyby założyć, że cała powierzchnia lądów może być zamieszkana, a to przecież nie jest możliwe, okazałoby się, że na jednego człowieka przypada obecnie około 1,85 hektara, czyli 18500 m2. W praktyce tereny zamieszkane, miejskie to obszar porównywalny z powierzchnią Mongolii, czyli około 1,5 miliona kilometrów kwadratowych. Oznacza to, że na jednego człowieka w teorii przypada około 188 m2
Taki obraz byłby zbyt piękny, bo nawet z mniejszej powierzchni człowiek mógłby wyżyć samodzielnie, bez pomocy innych, przy odpowiedniej ekonomii. Jednocześnie każdy musiałby być przede wszystkim rolnikiem, a to nie pozostałoby bez konsekwencji dla innych sfer ludzkiego życia, nauki, przemysłu, medycyny, których rozwój możliwy jest dzięki specjalizowaniu się grup ludzi.
Poza tym, w gęstości zaludnienia mamy ogromne dysproporcje, gdyż w miastach gęstość bywa nawet dziesiątki razy większa niż średnia gęstość zaludnienia w danym kraju, a spora część przestrzeni zurbanizowanej to infrastruktura. Najgęściej zaludnionym krajem w Europie, jak pewnie się spodziewacie, jest Monako, gdzie na kilometrze kwadratowym mieszka 18755 ludzi, czyli na jednego obywatela tego państwa-miasta wypada teoretycznie 51 m2.
Ziemia to w 71% oceany. Z powierzchni suchej, tylko 71% nadaje się do zamieszkania, reszta to lodowce i nieużytki. Z kolei tylko połowę zdatnej do użytkowania powierzchni Ziemi można przeznaczyć na produkcję żywności, reszta to tereny zurbanizowane i zabudowane, rzeki i jeziora, ale przede wszystkim lasy i tereny zakrzewione. Jak widać (dwa dolne paski), większość zaopatrzenia w składniki odżywcze pochodzi z upraw roślin (nieprzeznaczonych na żywność dla zwierząt), które z kolei zajmują tylko niespełna 1/4 powierzchni hodowlano-uprawnej.
Owszem człowiek może zmusić naturę, by ustąpiła pod jego potrzebami i pozwoliła dalej rosnąć ludzkiej populacji, ale nie odbędzie się to bez konsekwencji dla już żyjących na Ziemi ludzi. Współzależności nie są oczywiste i na przykład wycinka lasów w Amazonii nie oznacza od razu, że ludzie nie będą wkrótce mieli czym oddychać. Większość tlenu produkuje bowiem plankton w oceanach. Jednak zmiany na kontynencie południowoamerykańskim mogą wpłynąć na równowagę procesów w innych regionach Ziemi, które to z kolei odpowiadają za globalną gospodarkę tlenową. Z kolei zmiany lokalne, jak deforestacja, zanieczyszczenia przemysłowe, wpływają negatywnie na spodziewany średni wiek życia, nawet jest ostatecznie ulega on zwiększeniu.
Ludzkość obecnie w ogromnym tempie trwoni wszelkie zasoby jakimi dysponuje. Nie tylko poprzez zbyt intensywną eksploatację, ale też nieodpowiedzialne gospodarowanie jeszcze dostępną przestrzenią. Co gorsza, często pod hasłem zrównoważonego rozwoju.
Powierzchnia lądów przeznaczona do produkcji żywności to 51 milionów kilometrów kwadratowych, około 10 razy więcej niż powierzchnia całej Europy. Produkcja mięsa przy tym jest wysoce nieefektywna, wymaga przeznaczenia ogromnych powierzchni na uprawę roślin wyłącznie na cele hodowlane.
Na przykład dla celów produkcji żywności, która jest obecnie bardzo nieefektywna, wykorzystuje się aż 50% powierzchni lądów, która jest możliwa do zamieszkania. Zmiany klimatyczne i coraz trudniejszy dostęp do wody pitnej, w rejonach zamieszkałych przez człowieka, jedynie utrudnią realizowanie wciąż rosnących potrzeb.
Ciekawostka: Gdyby zważyć wszystkie kręgowce żyjące na lądach, to ludzie stanowiliby 32% tej wagi, zwierzęta hodowlane 67%, a zwierzęta dzikie, w tym ptaki, tylko 1%. Jednakże w pełnym rozrachunku biomasy obecnej na naszej planecie, z uwzględnieniem roślin i innych zwierząt, ludzkość stanowi jedynie 0,01% całości
Z jednej strony mamy nadmiar żywności w krajach rozwiniętych, z drugiej prawie 1/10 mieszkańców Ziemi cierpi dziś na niedożywienie. To tylko nieznacznie poprawi się w najbliższej dekadzie. Owszem można odwoływać się do argumentów, że regiony, gdzie dzietność jest najwyższa, to te najsłabiej rozwinięte. Z najgorszym dostępem do wody, żywności, ale i bardzo słabą świadomością konsekwencji nadmiernej prokreacji.
Lecz nawet w krajach rozwiniętych, zamożnych, żywność potrafi być droższa niż mogłaby być, a zużycie zasobów jest zbyt wysokie. Ze względu na chwiejną ekonomię, spekulacje i odwieczne dążenie do coraz większych zysków.
W roku 1994 pojawiła się publikacja naukowców ze Stanford University, którzy sugerowali, że na Ziemi powinno być co najwyżej 1,5 do 2 miliardów ludzi. Oznaczałoby to, że już na przełomie XIX i XX wieku ludzkość osiągnęła swoją maksymalną liczebność.
Choć pandemia COVID-19 mocno szarpnęła naszym światem i przyczyniła się do większej niż zwykle liczby zgonów, to w dłuższej perspektywie nie będzie ona miała wpływu na ludzką populację
Wiele zależy od tego jak efektywnie jesteśmy w stanie wykorzystać dostępne nam zasoby i w jakim stopniu będą one dla nas dostępne w przyszłości. Wtedy liczba ludzi z jakimi poradzi sobie nasza planeta mogłaby być znacznie większa.
Ziemia mogłaby wyżywić i 10 miliardów ludzi, tylko, że to praktycznie niemożliwe
Kilka lat temu tak zwana EAT-Lancet Commission, czyli zgromadzenie 37 uznanych w światowej społeczności naukowców, postanowiło oszacować maksymalną zdolność Ziemi do wyżywienia ludzi.
Okazuje się, że przy zrównoważonym gospodarowaniu zasobami, a to wymaga radykalnych zmian w łańcuchu produkcji żywności, a także przy upowszechnieniu nawyków zdrowego odżywiania, Ziemia byłaby w stanie poradzić sobie nawet z 10 miliardami ludzi.
Tyle się mówi o zacieraniu granic, unifikacji społeczeństw, a jednak wciąż ludzkość jest bardzo podzielona i wciąż nie brak na niej konfliktów i dysproporcji. A mamy, jak to się mówi, już XXI wiek.
Tylko, że prawdopodobieństwo, że ludzkość spełni pokładane w niej oczekiwania, szczególnie bez dalszego wyniszczenia planety, jest bardzo małe. Dlatego już dziś można uznać, że jest nas za dużo.
Dobrze ilustrują to dane, które pokazują jak dużo zasobów potrzebne byłoby, gdyby cały świat miał żyć na stopie danego kraju. Gdyby cała ludzkość żyła jak ludzie w USA, to potrzebne byłoby nam 5 Ziemi, a gdyby wszyscy żyli na poziomie społeczeństwa Nigru w Afryce, to wystarczyłaby nam dokładnie jedna Ziemia.
Ekspansja w Kosmos może być odpowiedzią, ale…
Jeśli ludzkość opuści Ziemię i zamieszka w innych rejonach Układu Słonecznego, na planetach, księżycach, stacjach kosmicznych, wszędzie tam, gdzie będzie możliwa egzystencja, to kwestia liczebności naszego gatunku będzie teoretycznie mniej problematyczna. Dlatego Jeff Bezos może sobie pozwolić na snucie wizji przyszłości z bilionem ludzi żyjących gdzieś w kosmosie, jak to zrobił kilka lat temu.
Misja Artemis 1, czyli przygotowanie do powrotu człowieka na Księżyc, jest nie tyle manifestacją technologicznego rozwoju ludzkości w XXI wieku, co symbolem wskazującym kierunek w jakim kiedyś może podążyć ludzkość.
Jednak nawet jeśli problem dostępnej do życia przestrzeni zostanie rozwiązany, to pojawią się nowe, wrócą także te same, z którymi dziś walczymy, jak niedostateczne zasoby, kontrasty społeczne, ekonomiczne. Świetną ilustracją jest serial The Expanse, bazujący na cyklu opowieści tym samym tytule. Pokazuje on wizję takiej cywilizacji ludzi, która rozproszona jest po Układzie Słonecznym.
Źródło: inf. własna, ONZ, diagramy na podstawie danych OurWorldInData
Komentarze
12P.S. Brawa za artykuł!!!
Natomiast wszystko wskazuje na to, że zasoby Ziemi się wyczerpują - nie tylko z powodu eksploatacji surowców nieodnawialnych, ale też globalnego ocieplenia, wycinki lasów i zakwaszenia oceanów. To będzie piękna katastrofa i zjazd po równo pochyłej.
Proszę o więcej takich :)
Weźcie i nie piercie.
Dlaczego tam myślę ???
Bo to BG z JB posiadają w USA przygotowane do startu fabryki sztucznego mięsa...
To nie żart - sztucznego mięsa...
I jak to w mediach zawsze przed takim stastem musi być nagonka na przeludnienie i na niszczenie środowiska czy na "męczenie" zwierząt w hodowli...