Recenzja serialu Andor - wrażenia po obejrzeniu pierwszych trzech odcinków (bez spojlerów)
21 września na platformie Disney+ ukazały się trzy pierwsze odcinki serialu Andor, należącego do uniwersum Gwiezdnych Wojen. Jakie są moje wrażenia po obejrzeniu tej produkcji? Czy warto już teraz zacząć oglądanie? Zapraszam do przeczytania poniższej recenzji.
Wśród seriali, których fabuła osadzona jest w świecie Gwiezdnych Wojen, Disney+ ma moim zdaniem na swoim koncie zarówno produkcje bardzo dobre (The Mandalorian), jak i te mniej udane (Obi-Wan Kenobi). Nie wiedziałam zatem, czego się spodziewać po Andorze i przyznam, że bardzo miło mnie zaskoczył. Ale do rzeczy.
Thriller szpiegowski w odległej galaktyce
Akcja serialu rozgrywa się pięć lat przed wydarzeniami z filmu Łotr 1. Gwiezdne Wojny - Historie. Tytułowym bohaterem jest Cassian Andor grany przez Diego Lunę, znanego oczywiście z Łotr 1, ale również ze znacznie starszego filmu Terminal. Andora poznajemy, gdy szukając siostry zostaje wplątany w nieprzyjemną, opłakaną w skutkach sytuację, a następnie staje się poszukiwany.
Kiedy pytali: "Kto chce grać główną rolę w Andor?", Diego Luna zgłosił się obiema rękami i dzięki temu dostał rolę.
W serialu znalazło się bardzo dużo nowych bohaterów, z których wszyscy mają własne, dość szybko dające się wyczuć, motywacje. Dążenia te niekiedy stoją w sprzeczności do celów pozostałych bohaterów, dzięki czemu fabuła jest w odpowiednim stopniu skomplikowana. Mimo dobrze określonych motywacji, postaciom nie brak złożoności. Ciekawe zwłaszcza wydają się osoby należące do “obozu przeciwnika” - dotychczas postacie związane z Imperium w produkcjach należących do Gwiezdnych Wojen jawiły mi się jako albo fanatyczne, albo ślepo posłuszne. Tutaj mamy owych “antybohaterów” po prostu ludzkich.
Myślę, że Andor zainteresuje nie tylko fanów Star Wars - to po prostu bardzo dobra szpiegowska produkcja
A jak już przy ludziach jesteśmy, to przyznam, iż bardzo zdziwił mnie brak różnorodności głównych bohaterów w Andorze - w Gwiezdnych Wojnach mamy przecież do czynienia z postaciami z bardzo różnych planet, a tutaj wszyscy są ludźmi - z różnych stron galaktyki, ale jednak ludźmi.
Nawet po minie można poznać, że ta postać specjalizuje się w psuciu dobrej zabawy.
Gatunek serialu Andor określony został przez twórców jako thriller szpiegowski i rzeczywiście fabuła i prowadzenie akcji to potwierdzają. Mamy tu odpowiednią ilość niepokoju, zagadkowości i zaskoczenia. Jest ukrywanie się, jest poszukiwanie sprawcy zbrodni przez organy ścigania, są sprzymierzeńcy i wrogowie. Tak naprawdę scenariusz mógłby być osadzony w realnym świecie w dzisiejszych czasach - jest to po prostu bardzo dobra szpiegowska produkcja, tylko że rozgrywająca się w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Myślę, że zainteresuje ona nie tylko fanów Star Wars.
Dbałość o detale scenografii w produkcji Disney jak zwykle na najwyższym poziomie - mało CGI i dużo prawdziwych dekoracji i kostiumów.
Sceny z głównej fabuły są przeplatane flashbackami z przeszłości głównego bohatera, co wprowadza dodatkową dynamikę do serialu oraz pozwala nam poznać bliżej postać Cassiana Andora, planetę, z której pochodzi oraz okoliczności, które doprowadziły go do obecnej sytuacji w czasach początków Rebelii.
Dialogi to bardzo mocna strona Andor - również ze względu na ujęcia.
Warstwa techniczna serialu Andor zachwyca
Ja naprawdę nie mam się do czego w tym serialu przyczepić. Mamy tu bardzo dobry scenariusz, błyskotliwe dialogi i aktorstwo na wysokim poziomie. Świetnie w swoich rolach wypadli zwłaszcza: Stellan Skarsgard (Czarnobyl) jako Luthen Rael i Kyle Soller (Furia) jako Syril Karn. Zdjęcia i montaż (zwłaszcza w scenach nocnych) są niebywałe i po prostu zwalają z nóg, a wspaniała muzyka filmowa (za którą odpowiada Nicholas Brittel) dosłownie steruje naszą uwagą i emocjami, wprowadzając na zmianę suspens, podniosłość i lekkość. Ścieżka dźwiękowa jest przejmująca, buduje klimat i napięcie, a w niektórych momentach jest po prostu odpowiednim tłem do zdarzeń dziejących się na ekranie. Szczególnie piękna i bardzo filmowa pod względem montażu i muzyki była ostatnia scena trzeciego odcinka - no po prostu musicie to obejrzeć i przeżyć. :)
Montaż i muzyka serialu Andor niczym nie przypomina klasycznych Gwiezdnych Wojen - ortodoksyjni fani mogą czuć się zawiedzeni
Disney+ nadaje serial Andor w jakości dźwięku Dolby Atmos i jakości obrazu Dolby Vision, co tylko potęguje wrażenia z oglądania tej świetnie wykonanej produkcji. Czuć jak wiązki blasterów śmigają wokół nas, a obraz jest odpowiednio dynamiczny. Zdecydowanie znaczki Dolby nie zostały tu doklejone bez powodu.
Jeżeli udało Ci się wysiąść ze statku kosmicznego po lądowaniu, to było to dobre lądowanie...
Odniosę się jeszcze do wersji językowych - tych jest do wyboru bardzo dużo, tak samo, jak i wersji językowych napisów. Sprawdziłam, jak wypadł polski dubbing i jest on po prostu porządny. Jednak ja jestem zwolenniczką oglądania filmów i seriali aktorskich w wersji oryginalnej (w tym przypadku angielskiej) z polskimi napisami, gdyż dubbing zawsze sprawia, że czuję się, jakbym oglądała film dla dzieci. Nie sądzę, aby o taki efekt chodziło twórcom tego serialu.
Moje wrażenia po obejrzeniu produkcji Andor
Trochę już się pozachwycałam w poprzednich akapitach, zatem nie będzie zaskoczeniem, iż serial wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Moim zdaniem jest to dotychczas najlepszy serial osadzony w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Jego klimat daleki jest od pewnej kiczowatości pierwszych Star Wars (która była m.in. wprowadzona do serialu Obi-Wan Kenobi, co mnie ogromnie zniesmaczyło). Te trzy półgodzinne odcinki wspólnie stworzyły widowisko, które oglądało się naprawdę jak bardzo dobry kinowy film z zakończeniem zwiastującym kolejne części. Śmiało już dziś możecie po ten tytuł sięgnąć, a ja osobiście nie mogę się doczekać następnych odcinków.
Kiedy wypatrujesz nowej nadziei...
Moja ocena serialu Andor (Disney+):
- świetny scenariusz
- błyskotliwe dialogi
- ciekawa historia
- złożone postaci
- aktorstwo na wysokim poziomie
- wspaniała muzyka filmowa
- bardzo dobre zdjęcia i montaż
- klimat widowiska filmowego
- mała różnorodność postaci (jak na świat Gwiezdnych Wojen)
- fani "starego stylu" będą zawiedzeni
Komentarze
8