Przybyłem, zobaczyłem i wróciłem z konferencji TCL – oto, czego nie dowiecie się z informacji prasowych
Dowiedziałem się więcej, niż powinienem, podczas warsztatów organizowanych przez TCL w Mediolanie i teraz chętnie się tą wiedzą z Wami podzielę. Dodatkowo miałem okazję poznać koncepty przyszłych produktów i niektóre zapowiadają się wyjątkowo intrygująco – zainteresowani?
Kilka dni temu miałem okazję uczestniczyć nie tylko w konferencji prasowej, ale również w przygotowanych przez TCL dla dziennikarzy warsztatach technologicznych oraz produktowych. Poza tym, co ukazano na samych prezentacjach (co już wykracza poza opublikowane przez nas streszczenie informacji prasowej TCL na pierwszą połowę 2023 roku), udało mi się też dowiedzieć kilku bardziej zakulisowych detali i planów TCL na drugą połowę roku i jeszcze odleglejszą przyszłość. Postaram się tutaj również rozwinąć nieco temat nowości wprowadzonych przez TCL w nowej linii telewizorów i w sumie od tego zacznijmy.
Nieoficjalna zapowiedź flagowej serii TCL C94 i podstawowej serii mini LED C80
Na ten moment TCL jako najwyższy model przedstawia serię C84, ale już teraz udało mi się potwierdzić, że jeszcze w tym roku (w jego drugiej połowie) do sprzedaży mają trafić telewizory z wyższej (i droższej) serii C94. Mając na uwadze, że testowany przeze mnie TCL C935 już w zeszłym roku oferował najznakomitszą kontrolę nad podświetleniem mini LED, to tym bardziej wyczekuję właśnie jego następcy. Z niepotwierdzonych jeszcze informacji wynika, że największy przedstawiciel o przekątnej 98” ma zaoferować około 2000 niezależnych stref wygaszania i w szczycie dostarczyć ponad 2500 nit jasności – to faktycznie brzmi ekscytująco! Oczywiście samo podświetlenie to tylko połowa sukcesu, więc bez dokładnych testów nie ośmielę się jeszcze teraz wyrokować, czy model ten zdoła zdetronizować już teraz dostępnego Samsunga QN95C (choć jestem pewien, że będzie tańszą alternatywą).
Tylko pamiętajcie - nikomu nie mówcie, aż do drugiej połowy 2023!
Dla mniej zamożnych nabywców szykuje się natomiast seria C80 (co samo w sobie jest zaskakującą nazwą) – telewizorów, które już korzystają z mini LED, ale w nieco skromniejszym wydaniu (mniej stref i mniejsza jasność maksymalna niż w serii C84). Dostępne za to będą w większym spektrum rozmiarów – począwszy od 50” aż po 98”. Wszystkie z wyjątkiem najmniejszego rozmiaru będą oferować natywne odświeżanie 144 Hz. Ten model również powinien zawitać do sklepów w drugiej połowie roku.
TCL naprawdę oferuje 240 Hz w nowych telewizorach – jak to działa?
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych zapowiedzi okazała się ta dotycząca natywnego odświeżania na poziomie 240 Hz w serii C74 oraz C84. Informacje prasowe temat ten traktują bardzo po macoszemu, zatem sprawę musiałem wyjaśnić z obecnym na miejscu inżynierem TCL. Okazuje się, że podana wartość faktycznie dotyczy szybkości odświeżania panelu – nie ma tu mowy o żadnych upłynniaczach czy innych sztuczkach, które dodatkowo zwiększają drastycznie opóźnienie przesyłania obrazu. Jest jednak jeden haczyk…
Wbrew pozorom nawet monitory dla graczy 4K 144 Hz zwykle nie posiadają opcji przejścia na FHD przy 240 Hz!
Otóż nowe telewizory TCL będą posiadać przełącznik (w panelu gracza), za którego sprawą zmieniać będzie się bramka wejściowa sygnału – domyślnie telewizory będą zgłaszać się jako panel 4K z odświeżaniem 144 Hz, ale alternatywnie będzie można przejść na rozdzielczość FHD (1080p), w której panel faktycznie zaoferuje odświeżanie na poziomie 240 Hz. Zapytacie pewnie, dlaczego nie natywne 4K przy 240 Hz? Otóż to już wynika ze specyfikacji HDMI 2.1, które nie posiada przepustowości zdolnej przepchnąć (bez kompresji obrazu, a tego byśmy nie chcieli) 240 Hz w 4K (144 Hz to właśnie limit).
Kolejne pytanie, jakie nasunęło mi się na myśl, to dlaczego nie wybrano 1440p (QHD) z odświeżaniem 240 Hz (na to HDMI 2.1 pozwala bez problemu). Szybko jednak odpowiedziałem sobie sam – interpolowanie rozdzielczości 1440p na panel, który fizycznie posiada rozdzielczość 4K, zawsze wiąże się z przekłamaniami obrazu. Tymczasem rozdzielczość FHD jest w każdym wymiarze dokładnie 2x mniejsza od 4K, zatem fizycznie można każdy piksel FHD reprezentować za pomocą bloku 2x2 px w matrycy 4K. To faktycznie znacznie lepsze rozwiązanie, a dodatkowo, nie oszukujmy się, niewielu z nas posiada sprzęt zdolny wytworzyć stabilne 240 FPS w 1440p… Tutaj również niższa rozdzielczość pomaga.
Sztuczna inteligencja również u TCL
Kolejnym dosyć szybko omówionym, a w zasadzie dosyć ciekawym fragmentem prezentacji była integracja nowych algorytmów (w ramach nowego procesora AiPQ 3.0), odpowiedzialnych za automatyczne dobieranie parametrów obrazu. Nowe modele TCL będą oferować automatyczny kontrast, płynność i kolor, ale również automatyczny HDR. To ostatnie zaskoczyło mnie najbardziej - w styczniu na CES albo mi to umknęło, albo to bezpośrednia odpowiedź na zapowiedziany wtedy przez Samsunga HDR Auto Remaster. Bardzo jestem ciekaw, jak będzie to działać w praktyce.
TCL również w Europie zaczyna promować alternatywę dla Samsung The Frame
Pośród nowych telewizorów z serii „C” udało mi się również dopatrzyć TCL Art TV – czyli telewizor, który za sprawą ekstremalnie matowej powłoki ma udawać obraz. Nie jest to nowy pomysł, ani również wykonanie nie wyróżnia się na tle obecnej konkurencji (The Frame Samsunga), ale wyróżniać może się cena. Jak bardzo? Tego mi nie chciano zdradzić – dowiedziałem się tylko, że ma być „znacznie taniej”. W tym wszystkim najciekawsze jest to, że koncept ten trafił do Europy – wcześniej miałem okazję zapoznać się z nim już w ramach targów CES 2023, ale wówczas obsługa stanowiska nie rokowała zbyt dobrze na europejską premierę w 2023 roku.
Pod samym TCL Art TV widać zaprojektowany specjalnie do zestawu z nim soundbar z bezprzewodowymi satelitami (na baterie) - można je odpiąć od belki i na czas filmu umieścić za plecami.
Nowe soundbary ze średniego segmentu – TCL S64
Jeszcze jedną nowością, o której wcześniej nie napisałem, są soundbary. Ale wyjątkowo nie z najwyższego segmentu, tylko właśnie bardziej „dla ludu”. Modele TCL S642W to system 2.1, zatem prosta belka stereo z subwooferem. Droższy TCL S643W to już system 3.1, co oznacza, że w belce mamy dodatkowo kanał centralny (od dialogów). Sprawdzą się wyśmienicie w małych mieszkaniach lub jako nagłośnienie do PC-ta. Ceny to odpowiednio 150 € i 180 €, zatem około 750 zł i 900 zł.
Mimo małego rozmiaru taki soundbar i tak zagra lepiej niż większość głośników wbudowanych w telewizory.
Oba soundbary oferują wsparcie nie tylko dla Dolby Atmos, ale również dla DTS:X (oczywiście w obu przypadkach bez obsługi kanałów sufitowych). Mają też być zgodne z Bluetooth 5.3, ale złącze HDMI to nadal tylko 1.4 (nie sprawdzą się zatem z nowymi konsolami). Już teraz zostały docenione przez jury Red Dot, zdobywając nagrodę na rok 2023. Na prezentacji nie było za bardzo jak i gdzie ich sensownie odsłuchać, ale faktycznie sprawiają wrażenie solidnej propozycji w tym segmencie.
Zupełnie nowe i szalone pomysły od TCL
To, czego zupełnie nie spodziewałem się ujrzeć na prezentacji telewizorów TCL, to z pewnością stolik kawowy. Tak się jednak składa, że TCL rozważa umieszczenie w takim meblu jednego ze swoich paneli LCD (43”) i nazwanie go Telly Table. Panel będzie oczywiście wielodotykowy, co pozwoli na obsługę wbudowanego systemu Android poprzez gesty. Na prezentacji mogłem podziwiać, jak stolik służy do grania w „Cymbergaja”, choć z uwagi na opóźnienie w działaniu dotyku stanowczo lepiej sprawdzi się w grach strategicznych i… planszowych! Oto koniec z męczącym rozkładaniem gier, takich jak Monopol czy nawet Talisman (Magia i Miecz), a co więcej, niedokończoną sesję można przecież zapisać i bez problemu wznowić innego dnia :)
Nie byłby to mój pierwszy wybór gry towarzyskiej na ekranie dotykowym, ale faktycznie grać się da.
Stolik można też podnieść i przechylić, aby faktycznie pełnił rolę wyświetlacza. Jakość wykonania w tym przypadku stała na bardzo wysokim poziomie (skóra i drewno), a przy tym zadbano o odpowiednie schowanie kabli i przewodów. Na ten moment to nadal koncept, ale przyznam, że w tym przypadku powinni znaleźć się chętni nabywcy.
Skóra i drewno - serio wygląda to porządnie!
Kolejnym prototypem, który akurat na mnie zrobił znacznie mniejsze wrażenie, był panel dotykowy osadzony na mobilnej (choć nie samobieżnej) kolumnie – okraszono go nazwą TCL Dune TV. Taki sprzęt miałby służyć za pomoc domową lub biznesową, którą możemy dowolnie i łatwo przesuwać. Nie jestem pewien, w czym takie rozwiązanie jest lepsze od używania tabletu lub nawet laptopa, ale trzeba TCL oddać, że wygląda futurystycznie.
Widzicie dla tego urządzenia jakieś zastosowanie?
TCL dalej rozwija okulary AR i telefony/tablety NXTPaper
Dane było mi też (po raz kolejny) przymierzyć okulary z rozszerzoną rzeczywistością – TCL NXTWare AIR. Nie da się ukryć, że z generacji na generację ten koncept coraz bardziej nabiera sensu i faktycznie w przyszłości widzę potencjał na jego spopularyzowanie. Już teraz dostajemy całkiem wysokiej jakości obraz, zachowując jednocześnie akceptowalny rozmiar samych okularów. Co więcej, teraz można też dodać soczewki korekcyjne, aby faktycznie połączyć przyjemne i użyteczne z koniecznym.
Z wierzchu wyglądają zwyczajnie, ale w środku skrywają 140-calowy ekran ;)
Niestety to nadal okulary przewodowe, w znaczeniu, że z telefonem lub laptopem komunikują się przez (dosyć sztywny) kabel USB-C. Takie rozwiązanie może sprawdzić się w samolocie albo pociągu (czyli ogólnie w podróży), ale dopiero, gdy kabel całkiem zniknie, będę skory uznać to za realnie użyteczny produkt. Może do tego czasu też uda się dodatkowo same okulary odchudzić :)
Telefon jak telefon, ale za to ekran jak papier!
Już teraz natomiast sprawdzą się najnowsze tablety i telefony wyposażone w ekrany NXTPaper 2.0. Nawet 500 nit jasności w pełni matowej matrycy IPS (3:2) robi wrażenie i faktycznie sprawia wrażenie, że obcujemy z dotykowym papierem. Ekran przy tym pobiera znacznie mniej energii, ale też odznacza się bardzo długim czasem reakcji (smużenie jest bardzo widoczne podczas oglądania szybszych animacji). W przypadku 11-calowego NXTPaper 11 podana została nawet cena - $250, co przekłada się na około 1100 zł – ta cena jednak nie uwzględnia rysika, z którym tablet jest kompatybilny.
Bez obaw można używać w pełnym słoncu, ale również w nocy się sprawdza i nie męczy wzroku.
Dwukrotnie droższy będzie NXTPaper 12 Pro, z (jak łatwo się domyślić) 12-calowym wyświetlaczem, ale również mocniejszą specyfikacją i tym razem rysikiem w cenie. Tego modelu jednak nadal nie miałem okazji zobaczyć na żywo i ciągle nie zapowiada się, aby trafił do polskich sklepów.
Komentarze
8