Chciałbym, żeby mój był taki wielki! Testujemy gigantyczny monitor dla graczy Gigabyte Aorus FV43U
Mieliśmy ostatnio okazję testować kilka wybitnych monitorów, z czego część zdawała się oferować już maksimum tego, na co pozwala technologia. I wtedy pokazał się on – Gigabyte Aorus FV43U, który nie tylko jest prawie 2x większy, ale też podnosi poprzeczkę parametrami!
Obecny rok kontynuuje trend rozpoczęty w połowie 2020, w którym to ledwo zdążymy ochłonąć po premierze jednego najlepszego monitora dla graczy, a już pojawia się na horyzoncie kolejny. Tym razem jednak nadciąga prawdziwy gamingowy niszczyciel, którego nieprędko pewnie uda się strącić z piedestału w segmencie "do 5000 zł". Ale nie uprzedzajmy faktów – zapraszamy do recenzji monitora Gigabyte Aorus FV43U.
Wraz z wielkim rozmiarem przychodzi… brak ergonomii?
Monitor o przekątnej 43” otrzymujemy w zaskakująco wąskim opakowaniu, które w zasadzie rozpakowuje się bardziej jak karton od TV niż od faktycznie monitora. Szybko wyjaśnia się, z czego wynika taka smukłość – w środku, oprócz całkiem bogatego zestawu kabli, nie znajdziemy klasycznej nogi z podstawą. Tak duży rozmiar monitora w tej kwestii niestety potraktowano już całkowicie jak telewizor…
W zestawie brak kabla USB-C – niestety tradycyjnie dla monitora Gigabyte z obsługą KVM.
Otrzymujemy zatem dwie metalowe nóżki do przykręcenia na stałe do podstawy monitora. Nogi są nawet całkiem zgrabne (zajmują zabawnie mało miejsca względem ogólnego rozmiaru tej bestii), ale nie ma co od nich oczekiwać choćby najdrobniejszego stopnia regulacji ułożenia.
Na jednej z nóg zdaje się znajdziemy nawet podpis projektanta tak wyszukanego systemu montażu.
Takie podejście wynika zarówno z rozmiaru i masy Aorusa FV43U, jak i z faktu, że będzie raczej bardziej niż zwykle odsunięty od nas (co autor pisze siedząc 60 cm od matrycy tego monitora…). Jeżeli jednak bardzo nam na ergonomii zależy, to pozostaje skorzystać z systemu montażu VESA (200x200) – masa monitora to około 10 kg bez nóżek, więc znajdą się nawet ramiona teleskopowe, które powinny go dźwignąć, choć może być dodatkowo potrzebny adapter dla tak dużego rozstawu mocowania, z jakiego korzysta Gigabyte w tym modelu.
Powyżej porównanie skrajnych położeń regulacji podstawy ;)
Po co komu regulacja, skoro monitor jest wszędzie jak okiem sięgnąć?
W praktyce jednak, przy tak dużym ekranie momentalnie zapominamy o kwestii jego ułożenia. Realnie znacznie większym problemem może być wysokość tej matrycy. Panel jest w najpopularniejszej proporcji 16:9, a co za tym idzie ekran ma wysokość 53 cm (i kończy się 63 cm nad blatem). To sprawia, że siedząc blisko trzeba dosłownie unieść głowę do góry, aby odszukać „x” od zamykania okienka, albo analogicznie potrzeba odwrócić głowę z lewej na prawą stronę, aby przesunąć kursor z Menu Start na zegarek Windowsa! Oczywiście można to wszystko robić zmuszając się jedynie do operowania gałkami ocznymi, ale wykracza to poza (przynajmniej w przypadku autora recenzji, siedzącego z nosem w ekranie) strefę komfortu.
Zdjęcia studyjne nie oddają tego, jak wielki jest to monitor…
Jeżeli więc szukacie monitora do pracy w Wordzie i przeglądania Internetu, to prosimy wrócić na główną stronę portalu – ten model zdecydowanie nie jest dla Was. Ale jeśli szukacie monitora do grania i/lub zaawansowanej pracy w środowisku graficznym, to dobrze się rozsiądźcie, bo możliwe, że właśnie czytacie recenzję propozycji, która najlepiej łączy te dwa światy!
Ten swoisty „dyskomfort” odczuwany przy codziennym użytkowaniu tak dużego ekranu, błyskawicznie zamienia się w euforię, gdy tylko odpalimy widowiskową grę lub film!
Zanim jednak przejdziemy do technikaliów, wypadałoby jeszcze bardziej się przyjrzeć samej konstrukcji monitora. Obramowanie wyłamuje się z popularnego trendu „bezramkowców”, ale głównie dlatego, że nie chowa ramki pod powłoką matrycy. Ostatecznie ma ona szerokość 14 mm licząc od skraju aktywnej części matrycy – tylko 5 mm więcej od typowego „bezramkowego” modelu.
Szczupły nie jest, ale można mu to wybaczyć :)
Dolna krawędź jest wyraźnie większa oraz dodatkowo zdobiona (choć pozostałe też całkiem dobrze imitują szczotkowane aluminium). W centralnej części, pod logo serii Aorus, umieszczono dodatkowo odbiornik IR, a jeszcze niżej joystick do sterowania ustawieniami ręcznie.
Miło, że joytstic jest na środku monitora - sięganie na bok, lub co gorsza na tył, w tym przypadku byłoby co najmniej nieporęczne.
Tył monitora jest nieco rozczarowujący jak na serię Aorus, która zdążyła nas już przyzwyczaić do podświetlenia RGB. Okazuje się bowiem, że takich „atrakcji” ten model nie posiada. Taka decyzja projektowa wynika pewnie z docelowego montażu tego TV, to znaczy monitora, na ścianie lub usadowienia go (na własnych nogach) bezpośrednio przy niej. Inna sprawa, że stosowanie dekoracyjnego RGB w monitorach od zawsze miało równie dużo zwolenników, co przeciwników, więc trudno sklasyfikować to jako wadę lub zaletę ;)
Mamy, co prawda, ozdobny emblemat serii Aorus oraz wykończone na wysoki połysk ozdobne paski, ale nic się tutaj nie świeci.
W oczy od razu rzuca się też bardzo znacząca grubość monitora, co po części wynika z zastosowanego w nim podświetlania bezpośredniego. Wbudowany jest również zasilacz, co przy poborze energii na poziomie dochodzącym do 280 W (według producenta), również wymaga dodatkowej przestrzeni w obudowie. Ostatecznie Gigabyte nie oszczędzał również na głośnikach – te nie tylko są duże (2x 12 W), ale faktycznie „robią robotę”
Procesor dźwięku wbudowany w monitor to bardzo rzadki widok!
Nagłośnienie to kolejny punkt, w którym Aorus FV43U jest bardziej telewizorem niż monitorem
Przy dźwięku jeszcze na chwilę zostańmy, bo nieczęsto zdarza się on tak dobrze wykonany w monitorze. Zakres przenoszenia częstotliwości dźwięku nie jest może jeszcze na poziomie pełnoprawnych głośników, ale bez problemu można usłyszeć (oraz poczuć) pasmo od 180 Hz aż do ponad 16 kHz – to naprawdę bardzo dobry wynik jak na monitor/TV.
Gigabyte Aorus FV43U gra bardzo głośno, a przy tym czysto. Dobrze sprawdzi się zarówno w grach, jak i filmach, choć do muzyki nadal zalecamy wybrać coś dodatkowego
Producent przygotował nawet kilka gotowych profili dźwięku, z czego niektóre procesują jego pozycjonowanie, tak aby z tych dwóch przetworników wyciągnąć jakąś głębię. Sprawdza się to z różnym skutkiem i porządnych słuchawek lub zestawu 5.1 z pewnością nie zastąpi, ale nie zmienia to faktu, że to najlepiej brzmiące głośniki, jakie spotkaliśmy w testowanych przez nas monitorach.
Portami również bliżej do najnowszych TV – z małym, acz istotnym wyróżnikiem
Praktycznie wszystkie porty wyprowadzono po bokach monitora (ponownie kierunkując go pod montaż na ścianie). Z lewego boku samotnie spoczywa złącze zasilania, a z prawego boku znajdziemy następująco:
- 2x HDMI 2.1
- 1x DisplayPort 1.4 (DSC)
- 1x USB-C (DP 1.4 + PD 18 W)
- 1x USB-B 3.0
- 2x USB-A 3.0
- 1x miniJack 3,5 mm (stereo)
- 1x złącze optyczne (Toslink mini 3,5 mm)
Pierwsze zaskoczenie to obecność portów HDMI 2.1, co gwarantuje obsługę pełnego potencjału nowych konsol (4K @ 120 Hz, choć niestety z próbkowaniem chrominancji 4:2:0). I zdaje się, że tak właśnie tego monitora powinno się używać – na co dzień podpięty przez DisplayPort do naszej stacji roboczej, czasami podpinanie laptopa przez USB-C, a wieczorami przełączanie źródła na jedną z dwóch konsol nowej generacji, stojących obok!
Porty są bardzo ładnie zamaskowane, a z drugiej strony znajdziemy jeszcze mocowanie blokady Kensington Lock, więc nikt nam tego monitora pod pachą nie wyniesie!
Ten scenariusz jest o tyle jeszcze praktyczny, że podpinając pod monitor myszkę i klawiaturę, dzięki funkcji KVM możemy automatycznie przełączać je między aktywnym źródłem ekranu (np. PC/laptop). Więcej na ten temat rozpisaliśmy się przy okazji testów monitora Gigabyte M27F, więc zainteresowanych tam odsyłamy.
Menu ekranowe Aorus FV43U zdradza, że głównym odbiorcą tego modelu są jednak gracze
Pamiętacie, jak wspomnieliśmy, że pod logo Aorus na dolnej krawędzi znajduje się odbiornik IR? Otóż jego obecność wynika z dołączonego w zestawie pilota sterowania, co jest już, zdaje się, 17. sugestią, aby ów monitor zamontować na ścianie ;) Z jego pomocą można bez schylania się w stronę monitora sterować wszystkimi jego funkcjami, w tym np. głośnością lub wyborem bezpośrednio źródła i profilu obrazu/dźwięku.
Pilot wykonano bardzo solidnie i działa responsywnie – irytuje tylko przycisk Mute, który prowadzi do menu wyciszania, zamiast faktycznie wyciszyć dźwięk…
Nie ma jednak rzeczy, której nie dałoby się zrobić bez pilota, korzystając z joysticka umieszczonego pod ekranem. Ten działa również bardzo wygodnie, a samo menu ekranowe jest nam dobrze znane z wcześniejszych recenzji monitorów z tej serii, jak chociażby Gigabyte Aorus FI27Q-X. Do dyspozycji mamy 8 predefiniowanych profili obrazu SDR oraz 4 profile dla treści HDR.
Menu na moment premiery nie jest dostępne po polsku, ale pewnie z czasem się to poprawi.
Obraz można łatwo i precyzyjnie skalibrować (dwu- lub sześcioosiowo), aktywować tryb obrazu w obrazie (lub dwóch obok siebie), a nawet aktywować stroboskopowe podświetlenie (co ma pozwolić na osiągniecie 1 ms czasu reakcji MPRT, ale kosztem jasności). Nie zabrakło również funkcji Game Assist oraz Dashboard, choć uwaga – ten model w chwili testów NIE był kompatybilny z aplikacją Gigabyte Sidekick, przez co druga z tych funkcji w zasadzie nie działała. Zakładamy jednak, że kolejne aktualizacje aplikacji naprawią ten problem.
Bez aktualizacji aplikacji Dashboard nie chciał z nami współpracować, ale ogólnie to bardzo przydatna funkcja.
Trochę jeszcze szkoda, że nie pomyślano o umieszczeniu dedykowanego klawisza dla funkcji KVM (zarówno na samym monitorze, jak i na pilocie).
Specyfikacja monitora Gigabyte Aorus FV43U
Przekątna: | 43" |
Proporcje: | 16:9 |
Rozdzielczość: | 3840 x 2160 px |
Czas reakcji: | 1 ms (MPRT) |
Maksymalne odświeżanie: | 144 Hz |
Obsługiwane kolory: | 10 bit (1,07 mld) |
Jasność: | 750 cd/m2 (typowo); 1000 cd/m2 (HDR) |
Podświetlenie: | bezpośrednie |
Kontrast: | 4000:1 (typowy) |
Typ matrycy: | VA (matowa); z powłoką kwantowych kropek |
Regulacja ułożenia: | absolutnie brak; można przesunąć po biurku; montaż na uchwycie z regulacją? |
Głośniki: | 2x 12 W; kilka profili dźwięku przestrzennego |
Porty: | 2x HDMI 2.1; 1x DisplayPort 1.4 (DSC); 1x USB-C (DP 1.4 + PD 18 W); 1x USB-B (3.0); 2x USB-A (3.0); 1x wyjście optyczne (miniToslink 3,5 mm); 1x wyjście na słuchawki (miniJack 3,5 mm) |
Synchronizacja: | FreeSync Premium PRO |
HDR: | tak, HDR1000 |
Inne funkcje: | OSD Dashboard; OSD Croshair; OSD Timer i Counter; PiP/PbP; Low Blue Light; Aim Stablizer; dynamiczny kontrast; Black Equalizer 2.0; LFC (z kartami AMD); FlickerFree (poza trybem Aim Stabilizer); Super Resolution; Kensington Lock |
Zakrzywienie matrycy: | brak |
Kąty widzenia: | 178/178 |
Podświetlenie RGB: | brak |
Waga: | 11 kg z podsawką; 10 kg bez podstawki |
Wymiary (szerokość x wysokość x głębokość): | 967 x 638 x 251 mm z podstawką; 967 x 586 x 88 mm bez podstawki |
Standard VESA: | tak, 200x200 |
W zestawie dodatkowo: | 1x przewód HDMI; 1x przewód DisplayPort; 1x przewód USB-B; 1x przewód zasilający; 1x pilot zdalnego sterowania; 2x bateria do pilota (AAA) |
Kolor: | czarny + szare nóżki |
Pobór energii: | typowo 70 W; maksymalnie 280 W; w uśpieniu 0,5 W; Klasa 2021 G |
Gwarancja: | 2 lata |
Cena w dniu testu: | 4699 zł |
Co wiemy o matrycy w monitorze Gigabyte Aorus FV43U?
Specyfikacja jest miejscami imponująca, ale w kilku, również kluczowych, kwestiach potrafi zawodzić. Panel zdaje się być zbliżony do tego, który znajdziemy w znacznie droższym, ale gorzej wyposażonym ASUS XG43UQ. Z tą różnicą, że Gigabyte zastosował dodatkowo warstwę kropek kwantowych, dzięki czemu znacząco podbił pokrycie gamutów kolorów w swoim modelu. Co za tym jednak idzie, podświetlenie zmieniono z (i tak skromnego w strefy) krawędziowego, na bezpośrednie jedno-strefowe. Innymi słowy, Gigabyte Aorus FV43U nie pozwala na wygaszanie mniejszych fragmentów obrazu dla treści HDR. Należy tu również zaznaczyć, że subpiksele posiadają 8-bitową głębie odcieni, wspomaganą przez FRC, co wynikowo daje 10 bit ze specyfikacji.
Klasyczny układ subpikseli - bez żadnych udziwnień i uproszczeń.
Panel VA po podpięciu przez DisplayPort, z kartą obsługującą protokół DSC, pozwoli jednocześnie wybrać rozdzielczość 4K, 10-bitową głębię oraz aktywny HDR przy odświeżaniu 144 Hz – to dosłownie limit możliwości złącza DisplayPort 1.4. Warto też tutaj nadmienić, że dla przekątnej 43” rozdzielczość 4K to nadal większe stężenie pikseli niż FHD dla 22” oraz ciut niższe niż QHD dla 27” – w naszym odczuciu wygląda to bardzo dobrze. Natomiast pewnym problemem w przypadku matrycy VA robią się (dla tego rozmiaru monitora), kąty widzenia, pod którymi obraz zaczyna tracić na jasności i kolorach - gdy siedzimy blisko, różnica między środkiem a narożnikami ekranu jest widoczna.
Testy matrycy czas zacząć – jak dobrze wygląda obraz na Aorus FV43U?
Zwyczajowo opis testów monitorów dla graczy rozpoczynamy od sprawdzenia prędkości matrycy, jednak w tym przypadku znacznie istotniejsza będzie dla odbiorcy jakość obrazu (ale bez obaw, to nadal bardzo szybki panel – o tym za chwilę). Testy przeprowadziliśmy z wykorzystaniem kolorymetru X-Rite i1display PRO, po wcześniejszym godzinnym rozgrzaniu monitora w świeżo wypuszczonej na PC grze Days Gone, gdzie zdecydowanie dało się odczuć, z jak dobrym monitorem mamy do czynienia.
Pomiar predefiniowanych profili obrazu
Pomiar\Profil ustawienie jasności: ustawienie kontrastu: | Standard 85% 50% | VS mode 90% 60% | SRGB 8% 50% | RTS-RPG 90% 60% | FPS 75% 55% | Reader 60% 40% | Movie 70% 70% | Green 12% 50% |
Jasność maksymalna: | 369 cd/m2 | 791 cd/m2 | 144 cd/m2 | 662 cd/m2 | 666 cd/m2 | 413 cd/m2 | 634 cd/m2 | 172 cd/m2 |
Luminacja czerni: | 0,013 cd/m2 | 0,132 cd/m2 | 0,027 cd/m2 | 0,129 cd/m2 | 0,112 cd/m2 | 0,093 cd/m2 | 0,105 cd/m2 | 0,032 cd/m2 |
Kontrast: | 27 212:1 | 6015:1 | 5354:1 | 5125:1 | 5948:1 | 4441:1 | 6067:1 | 5437:1 |
Gamma: | 4.36 | 1.84 | 2.10 | 1.91 | 1.74 | 1.87 | 1.68 | 2.02 |
Punkt bieli: | 7287 K | 5987 K | 6734 K | 7802 K | 5831 K | 6300 K | 6675 K | 7382 K |
sRGB ΔE*00 (średnia/maks.): | 9.59 / 24.2 | 5.79 / 13.3 | 1.14 / 3.48 | 5.65 / 10.3 | 5.67 / 12.83 | 4.05 / 11.4 | 8.65 / 20.0 | 3.32 / 9.06 |
DCI-P3 ΔE*00 (średnia/maks.): | 9.29 / 24.6 | 5.26 / 12.6 | 2.07 / 5.18 | 5.11 / 9.87 | 5.28 / 12.5 | 4.16 / 11.0 | 7.89 / 19.5 | 3.03 / 8.22 |
Adobe RGB ΔE*00 (średnia/maks.): | 9.30 / 24.3 | 5.43 / 10.0 | 3.05 / 11.7 | 5.41 / 8.90 | 5.28 / 9.97 | 4.26 / 12.2 | 8.57 / 17.6 | 3.16 / 7.57 |
Profili jest dużo i oferują bardzo duże zróżnicowanie wyświetlanego obrazu. Znalazł się nawet profil (SRGB) o niemalże idealnej kalibracji (weryfikacja odwzorowania sRGB mieści się w normach ISO). Większość z profili nie korzysta ze sztuczek dynamicznego kontrastu, ponieważ szczerze powiedziawszy ich nie potrzebują! Blisko 6000:1 to, nawet jak na panel VA, iście rekordowy wynik. Warto jednak odnotować, iż gotowe profile nie mają wspólnego nastawu kontrastu.
Odwzorowanie kolorów dla fabrycznych profili odpowiadających nazwą popularnym gamutom wygląda całkiem dobrze, choć dla tych szerszych gamutów nie obejdzie się bez kalibracji.
Od lewej weryfikacja odwzorowania sRGB, DCI-P3 oraz Adobe RGB - pomiary bez dodatkowej kalibracji.
Pomiar ustawień gamma
jasność 100%, kontrast 50%
Pomiar\Profil | Gamma 1.8 | Gamma 2.0 | Gamma 2.2 | Gamma 2.4 | Gamma 2.6 |
Jasność maksymalna: | 864 cd/m2 | 855 cd/m2 | 859 cd/m2 | 803 cd/m2 | 848 cd/m2 |
Luminacja czerni: | 0,155 cd/m2 | 0,155 cd/m2 | 0,155 cd/m2 | 0,142 cd/m2 | 0,154 cd/m2 |
Gamma: | 1.72 | 1.90 | 2.08 | 2.25 | 2.43 |
Pomiar ustawień temperatury barw
jasność 100%, kontrast 50%
Pomiar\Profil | Ciepła | Naturalna | Zimna | Low Blue 0/5/10 |
Jasność maksymalna: | 831 cd/m2 | 922 cd/m2 | 713 cd/m2 | 913/883/865 cd/m2 |
Luminacja czerni: | 0,156 cd/m2 | 0,161 cd/m2 | 0,157 cd/m2 | 0,155 cd/m2 |
Gamma: | 1.97 | 2.03 | 2.02 | 2.0 |
Punkt bieli: | 5077 K | 6323 K | 8658 K | 6597/6089/5623 K |
Pomiar dodatkowych ustawień ograniczenia przestrzeni barw
jasność 100%, kontrast 50%
Pomiar\Profil ustawienie jasności: ustawienie kontrastu: | sRGB | DCI-P3 | Adobe RGB |
Jasność maksymalna: | 771 cd/m2 | 738 cd/m2 | 782 cd/m2 |
Luminacja czerni: | 0,146 cd/m2 | 0,145 cd/m2 | 0,146 cd/m2 |
Kontrast: | 5299:1 | 5084:1 | 5352:1 |
Gamma: | 2.08 | 2.35 | 2.05 |
Punkt bieli: | 6698 K | 6553 K | 5302 K |
pomiar ΔE*00 (średnia/maks.): | 1.89 / 3.74 | 2.43 / 6.18 | 2.6 / 7.99 |
Jedna z opcji regulacji pozwala dopasować przestrzeń kolorów do popularnych gamutów (pierwsza kolumna w powyższej tabeli), co sprawia, że kolory, np. w sRGB, nie są przesycone. Regulacja gamma całkiem dobrze odpowiada temu, jak jest podpisana, a tryb LowBlue pozwala zejść dosyć znacznie z temperaturą barw, bez obniżania znacząco jasności. Ta natomiast drastycznie spada (do 311 nit) po aktywowaniu stroboskopowego podświetlenia (stałe 144 Hz)…
Patrząc po samym pokryciu gamutów można odnieść wrażenie, że to monitor do pracy z grafiką... Oczywiście soczystość kolorów w grach i filmach też na tym zyskuje :)
Od lewej wizualizacja pokrycia gamutów: sRGB, DCI-P3 oraz Adobe RGB
Po wykonaniu kalibracji oraz profilowania najwięcej zyskały szersze z gamutów – Gigabyte Aorus FV43U jest w stanie idealnie (według norm ISO) odwzorować całą paletę Adobe RGB oraz DCI-P3, co czyni z niego przy tej okazji bardzo dobre (oraz równie dobrze wycenione!) narzędzie do pracy z fotografią, grafiką, czy edycją filmów. Na potrzeby kalibracji udało się również zachować poziom jasności 750 nit, określony w specyfikacji.
Od lewej weryfikacja odwzorowania sRGB, DCI-P3 oraz Adobe RGB - pomiary po kalibracji i profilowaniu.
Podświetlenie Gigabyte Aorus FV43U – czyżby pięta achillesowa?
Jasność na poziomie 850 nit jest oczywiście znaczną przesadą do codziennej pracy lub przeglądania Internetu. Po zmniejszeniu jej w menu do 0% nadal jesteśmy raczeni blisko 90 cd/m2… Szczęśliwie mamy sporo kontrastu do poświęcenia, więc schodząc z nim do w sumie typowego dla paneli VA 3000:1, mamy już rozsądnie poniżej 50 nit jasności.
Pomiar poziomów jasności SDR i HDR
procent rozświetlonej powierzchni ekranu | SDR stabilne (po 30s) | SDR chwilowe (błysk) | HDR stabilne (po 30s) | HDR chwilowe (błysk) |
syntetyczne 1%: | 861 nit | 863 nit | 1170 nit | 1211 nit |
syntetyczne 9%: | 860 nit | 861 nit | 1170 nit | 1185 nit |
syntetyczne 25%: | 859 nit | 861 nit | 1171 nit | 1183 nit |
syntetyczne 49%: | 848 nit | 860 nit | 847 nit | 1069 nit |
syntetyczne 100%: | 838 nit | 858 nit | 835 nit | 1065 nit |
scena z filmu (5s): | 827 nit | 1019 nit |
Znacznie jaśniejszą stroną tego monitora jest kwestia HDR – certyfikat HDR1000 zdecydowanie nie jest tu przypadkiem, gdyż ponad 1200 nit luminancji naprawdę potrafi zmusić do zmrużenia oczu. Oczywiście monitor ten zupełnie nie radzi sobie w bardzo skrajnych scenach lub gdy punkt świetlny jest bardzo małej powierzchni, ale i tak granie na nim zaliczamy do jednego z najlepszych doświadczeń HDR na PC. Zwyczajnie nie ma się co nastawiać na połączenie głębokiej czerni (do jakiej ten monitor jest zdolny) z ogromną jasnością (jaką też Aorus FV43U osiąga) w ramach jednego ujęcia - gdy na scenie obecne jest mocne źródło światła, ciemniejsze jej fragmenty są nieco też prześwietlone.
Pomiar delta E podświetlenia (kliknij, aby powiększyć).
Równomierność bezpośredniego podświetlenia tak dużego panelu z pewnością nie jest łatwa do uzyskania, ale w przypadku Gigabyte FV43U wypada to naprawdę bardzo przeciętnie, co by nie powiedzieć - słabo. Spadek jasności o ponad 25% nie jest tu niczym nadzwyczajnym (rekord to blisko 35%, czyli prawie 300 nit!). Jedynie kontrast pozostaje na względnie stabilnej wartości (przez co problem równomierności jest znacznie mniej dostrzegalny w grach czy filmach).
Pomiar delta C podświetlenia (kliknij, aby powiększyć).
Błąd chromatyczny dla całej powierzchni panelu również bywa miejscami dosyć znaczny, choć zwykle mieści się w granicach przyjętych norm. Pod względem równomierności czerni oraz szarości, monitor wypada bardzo dobrze (nawet czerń można nazwać czernią, choć oczywiście nie taką, jaką zaoferowałby panel ze strefowym podświetleniem). W naszym modelu odnotowaliśmy pewne prześwity podświetlenia z górnych narożników.
Zdjęcie w trybie HDR (jasność 100%), czarna plansza z kursorem.
Nowe TV są szybkie, ale nie aż tak, jak Gigabyte Aorus FV43U
Kolory i HDR oczywiście są bardzo ważne dla graczy, ale niemniej istotny będzie czas reakcji pikseli. Producent podaje 1 ms czasu MPRT (po aktywowaniu Aim Stabilizer Sync), jednak nawet bez tej funkcji matryca okazuje się być bardzo szybka. Posiada trzy tryby overdrive oraz jeden „automatyczny” (smart).
Pomiar czasu reakcji GTG (wznoszenie/opadanie)
3840x2160, 144 Hz, VRR off, mniej = lepiej
Overdrive wyłączony | 0,7% 8,7 ms |
Overdrive Quality | 1,1% 6,9 ms |
Overdrive Balance | 4,7% 4,8 ms |
Overdrive Speed | 31,4% 3,9 ms |
Legenda: | średni błąd (over/undershot) GTG średni czas reakcji piksela GTG |
Trzeba przyznać, że jak na 144 Hz odświeżania, jest to bardzo szybka matryca. Praktycznie ponad 90% transformacji w pośrednim trybie overdrive mieści się w okienku, jakie mamy na odświeżenie klatki. Warto jednak dodać, że średni czas podawany na wykresie, nie ukazuje całej prawdy. Jak na panel VA przystało, Aorus FV43U nawet w najszybszym trybie potrzebuje znacznie więcej czasu na transformację pikseli pomiędzy ciemnymi odcieniami. Oznacza to niestety zauważalne smużenie podczas dynamicznych i jednocześnie mrocznych scen.
Dzięki funkcji Aim Stabilizer Sync możliwe jest osiągnięcie blisko 1 ms czasu reakcji MPRT, jednak kosztem obniżenia jasności oraz występowania drobnego powidoku
Takie czasy reakcji są szybsze, niż oferuje obecnie dowolny klasyczny TV i trochę szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o input lag. Opóźnienie to dla 60 Hz wynosi 20,8 ms, a dla 144 Hz - 12,3 ms. To zaskakująco dużo jak na gamingowy monitor.
W tym teście dobrze widać różnice w czasie reakcji pikseli na jasnym i ciemnym tle - objaw typowy dla matryc VA.
Jest FreeSync Premium PRO, ale G-Sync Compatible też działa
Synchronizacja adaptacyjna to obecnie podstawa dla komfortowego grania w gry przygodowe (w grach sieciowych częściej ważniejsza jest nielimitowana ilość FPS) i Gigabyte Aorus FV43U wpisuje się idealnie w obecne trendy w tej kwestii. Mamy certyfikat FreeSync Premium PRO, ale po podłączeniu karty graficznej od Nvidii kablem DisplayPort możemy również aktywować G-Sync Compatible. Funkcja ta zresztą bardzo dobrze się sprawdza – testowy komputer z RTX 3080 w nowych tytułach pozwala utrzymać 80-120 FPS na najwyższych ustawieniach w 4K, zatem można powiedzieć, że w pełni wykorzystujemy potencjał monitora.
Teraz nieco niezręczny temat – kwestia prądu
Co prawda nie oczekiwaliśmy od tak wielkiego monitora cudownie niskiego zapotrzebowania na prąd, ale testy, które przeprowadziliśmy, i tak niespecjalnie pozytywnie nas zaskoczyły.
Pomiar poboru prądu Gigabyte Aorus FV43U
Uśpienie: | 0,2 W |
Jasność 0%: | 54 W |
Jasność 120 nit: | 64 W |
Jasność 70%: | 127 W |
Jasność 100%: | 163 W |
Jasność 100% + ładownie USB (33W): | 219 W |
Trochę szkoda, że nie wykorzystano potencjału takiej konstrukcji, ukrywając w niej mocniejszy zasilacz, aby móc z USB-C zasilić coś więcej niż smartfona... Nawet to standardowe 65 W zrobiłoby tu sporą różnicę, a tak posiadacze ultrabooków ładowanych przez USB-C muszą obejść się smakiem. Ładowanie z portów USB-A również mogłoby być szybsze w takim układzie, niż 5 V z 1,5 A, jakie Aorus FV43U ma do zaoferowania.
Czy Gigabyte Aorus FV43U to model godny polecenia?
Podsumowanie można rozpocząć od stwierdzenia, że Gigabyte Aorus FV43U nie jest monitorem idealnym, ale biorąc pod uwagę jego cenę, nie należało się tego spodziewać. Dość przypomnieć, że niespełna rok temu testowaliśmy monitor, który w tej samej cenie oferował zbliżone parametry, ale w rozmiarze 27”! Oczywiście 4800 zł, na jakie wyceniono Aorusa FV43U, to nie jest mała kwota – zwłaszcza, jeśli porównamy ją do ceny telewizorów 48-55” z 120 Hz panelem QLED – jednakże biorąc pod uwagę całość możliwości oraz wydajności, jakie oferuje, to trudno nie uznać tego za kolejną bardzo opłacalną pozycję w asortymencie Gigabyte.
Aż szkoda, że pewnie nikt tak ładnego tyłu nie będzie oglądać, gdy monitor powiesimy na ścianie :(
Otrzymujemy bowiem monitor, który w pełni wysyca możliwości DP 1.4 z DSC i robi to oferując od razu po wyjęcia z pudełka świetną kalibrację (również dla DCI-P3 oraz Adobe RGB, które pokrywa w blisko 100%). Zmierzona jasność szczytowa ponad 1000 nit potwierdza obecność certyfikatu HDR1000, a dodatkowo otrzymujemy całkiem przyjemnie (i bardzo głośno) grające głośniki.
Gigabyte Aorus FV43U to wybitnie dobra propozycja dla osób, które chcą łączyć pracę za dnia z relaksem w grach, również na nowych konsolach, w nocy!
Wspomniany brak perfekcji najbardziej doskwiera w kwestii podświetlenia – to nie tylko tłumi efektowność HDR (przez brak strefowości), ale również potrafi doskwierać równomiernością w bardziej statycznych sytuacjach. Można by narzekać na kwestię (braku) ergonomii, ale już na początku recenzji uzasadniliśmy bezcelowość takiego podejścia.
Pozornie wygląda jak TV, ale w rzeczywistości to znacznie więcej!
Czy mamy zatem nowego króla opłacalności w ekstremalnych monitorach dla graczy? W zasadzie tak. Czy to model bezwzględnie wart polecenia? Zdecydowanie nie – wady, o których piszemy wymagają w tym budżecie już bardzo świadomej decyzji (bo są zastosowania, w których będą mocno przeszkadzać). Z naszej strony i tak przyznajemy całkiem sporo odznaczeń, głównie ze względu na niższy segment cenowy, w jakim ten model się jeszcze łapie (więc nie wymagamy od niego aż tyle, co od często dwa razy droższej konkurencji).
Opinia o Gigabyte Aorus FV43U
- ogromny rozmiar,
- 4K, 10bit, HDR @ 144 Hz,
- HDR1000 (potwierdzony w testach),
- kontrast 6000:1,
- szybka matryca VA,
- ładowanie przez USB-C (65W),
- funkcja KVM (ale bez przycisku),
- 2x HDMI 2.1 (4K @ 120 Hz),
- całkiem dobre głośniki 2x 12W,
- pilot zdalnego sterowania,
- dużo funkcji gamingowych w OSD,
- brak ozdobnego RGB.
- słaba równomierność podświetlenia,
- brak strefowego wygaszania podświetlenia,
- brak wsparcia przez Sidekick (w dniu recenzji),
- brak regulacji położenia,
- duży pobór energii,
- brak ozdobnego RGB.
Komentarze
42Swoją drogą za drobną dopłatą miałbym 49 ultrapanoramicznego Samsunga.
I tak umiałabym wykorzystać jego rozdzielczość i przestrzeń.
I przynajmniej jakiś porządny test się w końcu pojawił.
pięć lat :{
okazało się że matryca padła, wymiana od 2k do 2,8k zależnie od serwisu, wiec kupiłem nowy monitor
philips, 43 cale, i też na nóżkach, zero regulacji
4k jest, 43 cale są, odświeżanie ...
60Hz, ale czego wymagać od monitora za 2,2k w promocji ? :{{
minusy ?
żeby obejmować oczami cały ekran muszę się odsunąć na +/- 1,5 metra, standardowo siedząc 1m od monitora muszę kręcić głową :{{
matryca va, niestety podświetlana krtawędziowo, więc nierównomierności na białym widać :{
po roku użytkowania mam parę spostrzeżeń
4k na 43 wygląda fajnie, ale nawet 3080, tak po 9mc czekania udało mi się wyrwać w x-comie w cenie 4300k już nie wyrabia w cyber bugu w nieustawieniach all full, w meto poprawionym balansuje na granicy 60 klatek
czy fajnie się gra, jak się odsuniesz powyżej 1,5m monitor wymiata, ale ..
codzienna praca przy biurku w odległości 1m jest na dłuższy czas męcząca :{
jakbym miał w tej chwili kupować monitor, to bym wziął s powrotem 32 cale curwed, albo może 43 cale ale odyseje ?
pełne 4k jest fajne, ale na "co dzień" monitor panoramiczny jednak jest lepszy :{
acha, i stary lg miał ips, va jest szybsze, ale jednak po dłuższym użytkowaniu do wszystkiego prócz gier i może filmów ips jest jednak lepszy
a i tak filmy z 4k i dolby atmos wyświetlam po hdmi na telewizorze oled 55 cali
Ludzki wzrok skupia się tylko na tym co jest po środku reszta informacji jest drugorzędna.
Osobiście wolabym jednak 32 cale akurat dwa mi się ładnie mieszczą na biurko
Ale przynajmniej zaczynają się pojawiać rozsądne opcje upgradu z 1440p 144hz
Brakuje mi jednej kwestii w teście. Jako substytut zbyt wąskiego pasma portu DP 1.4 używana jest kompresja stratna DSC, co powinno być punktowane jako minus, gdyż niestety to widać zwłaszcza w tekście.. i taki monitor średnio nadaje się do pracy.
Czy możliwe jest sprawdzenie, czy po obniżeniu częstotliwości np. do 60Hz kompresja DSC nie jest używana?
Dobrze by było w teście zamieścić zdjęcie ostrości czcionek w systemie.
W zasadzie też można by sprawdzić, czy w 60Hz po HDMI jest nadal kodowanie 4:2:0.. Trochę to dziwne bo przy HDMI2.1 nie powinno tego być nawet przy 144Hz (4:2:0 jest przy HDMI 2.0)?
Pozdrawiam
Czy ta litera "K" na końcu coś zmienia?