Rage okazała się grą bardzo łaskawą dla układów graficznych. Na najwyższych detalach dobrze radziły sobie nawet najsłabsze karty.
RAGE |
Platformy: PC, X360, PS3 |
Gatunek: FPP |
Tryb gry: Single, Multi |
Premiera w Polsce: 7 października 2011 |
Demo gry: nie |
Cena: 99 zł (PC) |
PEGI Ograniczenia wiekowe |
Wymagania procesor: Core 2 Quad 2 GHz pamięć RAM: 4 GB RAM karta graficzna: GeForce 9800 GTX / Radeon HD 4850 dysk twardy: 22 GB system: Windows |
RAGE |
Rage nie sprostał wygórowanym oczekiwaniom sporej części odbiorców. Dostaliśmy produkt nie do końca przystosowany do komputerów PC. Tytuł śmiało można określić mianem średniaka strzelanek FPS. Twórcy nie wykorzystali potencjału postapokaliptycznego świata, serwując grę przeciętną. Zagrać można, ale nie spodziewajcie się nie wiadomo czego. |
Mocne strony |
bogaty arsenał broni • możliwości rozbudowy pojazdów i pojazdy same w sobie • dobrze zrobiony tryb kooperacji • miła dla ucha oprawa audio (z wyłączeniem dubbingu) • niezła oprawa graficzna (jeśli przymknąć oko na parę drobiazgów) |
Słabe strony |
liczne techniczne niedociągnięcia • problemy z wydajnością kart AMD • kiepska fabuła • słaba SI przeciwników • nudny świat gry • nieciekawe misje |
Stało się. W niedzielę miała miejsce polska premiera Rage. Gry, wobec której całe środowisko graczy miało dość wygórowane oczekiwania. Gdy przeglądałem pierwsze oceny zza oceanu w serwisie Metacritic dostrzegłem dziwną dysproporcję. Średnia ocen wystawionych przez dziennikarzy wynosiła dokładnie 74 punkty na 100 możliwych. Gracze byli bezwzględni. Ich werdykt był druzgocący: 4,4 punkty na 10. I wiecie co? Właściwa w moim odczuciu ocena leży dokładnie pośrodku.
Fabuła? Jaka fabuła?
Fabuła gry jest nader oryginalna. W błękitny glob, zwany także Ziemią, uderza sporych rozmiarów asteroida Apophis (która notabene istnieje, ma się dobrze i zmierza w kierunku naszej planety). Siła uderzenia jest, jak zapewne się domyślacie, duża. Garstka osób, którym udaje się przeżyć rozpoczyna budować nową cywilizację. Postapokaliptyczny świat, podobnie jak w innych grach tego typu (Borderlands, Fallout) pełny jest nie tylko rywalizujących ze sobą frakcji, ale także mutantów, których nastawienie do persony bohatera można określić mianem wrogiego. To tyle.
Do tego dodajmy garść zadań typu "wynieś, przynieś, pozamiataj". Nic oryginalnego. Misji pobocznych jest jak na lekarstwo i wykonywać je można jedynie po to, aby wydłużyć dość krótki czas trwania kampanii (około dziewięciu godzin).
Dubbing jest mówiąc krótko kiepski. Głosy postaci powtarzają się, a lektorzy są wyraźnie znudzeni swoją pracą. Potencjał postapokaliptycznej rzeczywistości, przynajmniej od strony fabularnej leży i kwiczy. Kwik, kwik. Czy jednak w starym, dobrym Quake, którym zasłynęło id Software chodziło o wydumane dialogi i patetyczną opowieść? Jasne, że nie! W grach akcji liczy się...akcja! I tutaj Rage wypada nieco lepiej niż średnio. Oczywiście od płaskiego jak płaska 19-stka (pamiętacie tę kampanię pewnej znanej marki monitorów?) Duke Nukem Forevera produkcję id Software dzieli Rów Mariański, ale wydaje mi się, że do polskiego Bulletstorma jej daleko. Przynajmniej jeśli chodzi o walkę i sposób jej prowadzenia. Arsenał pukawek jest bogaty, do broni można wsadzić różne rodzaje amunicji, a kilka gadżetów pokroju zdalnie sterowanego autka to miły dodatek. Twórcy pozwolili grającym na tworzenie prostych przedmiotów, które konstruujemy ze śmieci leżących dosłownie wszędzie.
Mutant, czyli istota nierozumna
Inteligencja wrogów wywołuje uśmiech na twarzy. Uśmiech politowania. To chyba kwestia mutacji któregoś chromosomu. Zdarza się na przykład, że walimy ze snajperki w jegomościa, huk wystrzału słychać najpewniej w osadach po drugiej stronie globu, a kolega mutanta stoi obok jakby nigdy nic i patrzy gdzieś w pustkę. Ból istnienia. To na pewno to. Twórcy dość pewnie wypowiadali się o rzekomej zaawansowanej SI. Gdzie ona się podziała, pytam? Pan Carmack w podobny sposób mydlił pecetowcom oczy, mówiąc że tytuł będzie tworzony pod komputery osobiste. Ostatnio przyznał się, że Rage powstał od A do Z z myślą o konsolach. Jak widać spełnianie obietnic sprawia niektórym niemałe problemy. Drażnił mnie również dziwnego rodzaju system obrażeń. Nie oczekiwałem rzecz jasna hitboksa rodem z symulatora pola walki, ale dlaczego mutant będący zwykłym mięsem armatnim nie ginie od paru kulek grubszego kalibru, wystrzelonych w kierunku jego łba?
Powiew optymizmu
Oczywiście jestem bardzo złośliwy. Rage nie jest aż taki zły. Wraz z postępami w grze zabawa jest coraz lepsza. Uzyskujemy dostęp do coraz ciekawszych pojazdów, którymi rywalizować możemy w przeróżnych wyścigach. Za zdobyte rekomendacje nabywać będziemy stosowne ulepszenia, które pomogą zarówno w rywalizacji na torach, jak i walce na pustkowiach. Lokacje otwarte prezentują się rewelacyjnie, zwłaszcza po podniesieniu rozdzielczości tekstur (rage texture fix tutaj). Przemierzanie ich w uzbrojonym po czubek stalowej ramy buggy daje dużo frajdy. Zwłaszcza gdy napotykamy na zmotoryzowanych przeciwników, których dosłownie masakrujemy za pomocą pokładowych wyrzutni rakiet, karabinów, min i innych śmiercionośnych zabawek.
Mówiąc szczerze, po kilku godzinach spędzonych z grą przestała mi nawet przeszkadzać głupota przeciwników i wszystkie drobne niedociągnięcia. Zacząłem traktować Rage jako przeciętną strzelankę i tak powinienem traktować ją od samego początku.
Bitmapy, stanowiące odległe tło lokacji otwartych robią pozytywne wrażenie. Dość nierówno prezentują się wnętrza. Są miejsca niezwykle klimatyczne, takie jak szpital pełen mutantów. Tam faktycznie można się wystraszyć i natężenie akcji jest momentami nawet zbyt wysokie. Na podłodze walają się flaki, hektolitry krwi, a ściany spowite są bliżej nieokreślonymi organicznymi naroślami. Na drugim biegunie znajdują się pomieszczenia nudne, brzydkie, sterylne i słabo oteksturowane. Pozornie otwarty świat gry jest raczej monotonny. Ot kanion, parę osad, zrujnowane drogi. Koniec. Są oczywiście lokacje, związane bezpośrednio z zadaniami. Składają się na nie głównie szare i brudne kanały.
W dwoje raźniej
Na osobny akapit zasługuje oczywiście tryb zabawy wieloosobowej. Mało który producent obecnie lekceważy ten coraz bardziej popularny element gry. W Rage postawiono duży nacisk na rywalizację za kółkiem. Do wyboru mamy klasyczny deathmatch w naszpikowanych bronią pojazdach, wyścigi furii, mające miejsce na wyścigowym torze oraz tryb kooperacji. Jak to zazwyczaj bywa, ten ostatni zapewnia największą dawkę emocji.
Szkoda, że Legendy Pustkowi to jedynie zlepek pojedynczych scenariuszy. Oczywiście są one bardzo absorbujące, a na nudę nie można narzekać, ale przydałaby się większa spójność pomiędzy nimi. W sumie czeka 9 misji, których czas wykonania zależy w dużej mierze od tego z kim gracie.