Zrujnowany świat po wielkiej wojnie, mutanty, zniszczenia, degradacja społeczna. A wszystko to w konwencji RPG. Dziś postapokaliptyczna tematyka gier komputerowych nie wywiera już na nikim większego wrażenia, ale w 1997 roku był to prawdziwy hit. Fallout zdobył serca w zasadzie wszystkich, którzy na komputerach robili coś więcej niż praca w edytorze tekstu. Rok później ukazał się Fallout 2 i, choć doktryna nie zabrała jednoznacznego stanowiska, przyciągnął do siebie jeszcze większe rzesze fanów.
Fabuły pierwszej i drugiej części gry były ze sobą powiązane. Wybraniec z sequela był potomkiem bohatera „jedynki” i tak, jak jego wielkiego przodka, czeka go niezwykle trudne zadanie. Musi bowiem zapewnić swemu żyjącemu w postapokaliptycznej dziczy ludowi coś na kształt „ziemi obiecanej”. Aby odnaleźć legendarny przedmiot o nazwie Garden of Eden Creation Kit, główny bohater wyrusza w podróż po pełnym niebezpieczeństw, ale i bardzo niezwykłym świecie.
Klimat to bez wątpienia ogromny atut gier z serii Fallout. To nie tylko dobry pomysł na czas i miejsce akcji, ale także jego realizacja przesądziły o sukcesie serii. Do tego należało doliczyć niezłą fabułę, znakomite wątki poboczne oraz różne nieliniowe możliwości rozwiązywania niektórych problemów. W 1998 roku stanowiło to pewnego rodzaju nowość.
Charakterystycznym punktem Fallout był także system rozdysponowywania punktami umiejętności – wedle systemu SPECIAL (Strength, Perception, Endurance, Charisma, Intelligence, Agility, Luck), czy walka rozgrywana w turach.
Sukces pierwszego, jak i drugiego Fallouta był olbrzymi. Studio Black Isle właśnie na tych fundamentach oparło swoje późniejsze dzieła spod szyldu chociażby Baldur’s Gate i Planescape: Torment. W 2001 roku już za sprawą ekipy Micro Forte powstał Fallout Tactics: Brotherhood of Steel, jednak mimo pozytywnych opinii ze strony graczy, daleko było mu do kultowej jedynki i dwójki. Podobnie przyjęto wydanego w 2008 roku Fallouta 3, któremu wprawdzie trudno odmawiać wybitności, ale przejście w trójwymiar i zmianę wielu podstawowych założeń gracze odebrali jako swoiste świętokradztwo. Warto też wspomnieć o Gorky 17, czyli całkiem niezłej, polskiej odpowiedzi na Fallouta.
Ciekawostka: Choć od premiery minęło sporo czasu, a słowa „fall” i „out” pojawiają się w naszym życiu na porządku dziennym, wymowa tytułu Fallout do dziś sprawia graczom sporo problemów. Równie często, co poprawne „folałt”, można usłyszeć „falałt” czy „falołt.