Seria Final Fantasy to niemalże dziedzictwo kulturowe Japonii. O ile wielu Europejczyków ma spore problemy ze zrozumieniem dokładnego przesłania azjatyckich produkcji, tak w przypadku tej wyjątkowej gry trudno nie darzyć jej szacunkiem. I sympatią.
Szczególnie bliska sercom polskich graczy jest z pewnością ósma część Final Fantasy – jedna z nielicznych, które ukazały się w wersjach na PC. Co więcej, jedna z jeszcze bardziej nielicznych, które doczekały się polskiego wydania. Tym razem kierowaliśmy losami Squalla Leonharta, będącego dumnym kadetem akademii wojskowej. Bohater znajdował się w samym centrum problemów związanych z nieoczekiwaną wojną.
Jak na typowe jRPG przystało, nie mogło zabraknąć też wątku romantycznego, który w decydującym stopniu (gdzie tam jacyś obcy najeźdźcy czy tajne organizacje!) wpływa na fabułę. Przyzwyczajony do żelaznej dyscypliny bohater zaczyna smalić cholewki do dość swobodnie podchodzącej do problemów codzienności Riony. Final Fantasy VIII to, oprócz dość dobrej fabuły, także sporo walki. Śliczna jak na 2000 rok oprawa graficzna zadecydowała o sporym sukcesie serii, także w Polsce.
W przyszłości ukazało się jeszcze kilka gier o podtytule Final Fantasy, a ponieważ charakterystycznym elementem serii jest dość swobodne dysponowanie wątkami oraz pojawiającymi się w nich bohaterami, wysoce prawdopodobne jest, że japońskie Square Enix jeszcze przez długie lata raczyć nas będzie kolejnymi częściami bajkowych RPGotelenoweli.
Ciekawostka: Final Fantasy VIII to pierwsza gra z serii, w której głównych bohaterów przedstawiono w formie rzeczywistych sylwetek ludzkich, bez żadnych typowych dla mangowych klimatów deformacji.