The Last Ninja w dobie świetności różnej maści bijatyk i tak był grą wyjątkową, bo w przeciwieństwie do swoich wielkich koleżanek z tego samego gatunku umożliwiał dość swobodne przemierzanie dużego świata gry. Prawdę powiedziawszy sama walka została tutaj zepchnięta na drugi plan i miało to całkiem sporo sensu – w końcu prawdziwi ninja także walczą dopiero w ostateczności.
Twórcy gry postanowili dość szczegółowo przedstawić realia fabularne swojej produkcji i ściśle powiązali ją z pierwszą częścią gry. Tym razem zabrakło jednak mistycznych azjatyckich świątyni i akcja została przeniesiona do XX-wiecznego Nowego Jorku. Punktem łączącym obie produkcje była postać głównego przeciwnika – zły shogun Kunitokim, którego przy ostatnim spotkaniu nie udało się w pełni pokonać bohaterowi gry.
Niewiele było w historii gier tak irytujących i zarazem grywalnych jak The Last Ninja 2. Zbliżony pod tym względem wydaje się chyba tylko Tomb Raider. Niestety – wirtualne życie można było łatwo stracić, a to wiązało się z koniecznością przechodzenia od nowa czasem nawet kilkunastominutowych sekwencji pełnych zręcznościowego skakania, walki, unikania latających noży czy niebezpiecznych grupek recydywistów. Gra łączyła w sobie dość udanie elementy zręcznościowe, bijatyki i przygodówki – na ten ostatni element wskazywała przede wszystkim opcja zbierania i przenoszenia różnej maści przedmiotów.
The Last Ninja 2: Back with a Vengeance na półki sklepowe trafiła w 1989 roku – kilkanaście miesięcy po premierze swej równie wielkiej poprzedniczki. Stała się wyzwaniem dla największych komputerowych maniaków, ponieważ poziom trudności został wyśrubowany praktycznie do granic możliwości. Trudno jej jednak odmówić klimatu i grywalności. A jeśli komuś zależało na czystej walce, mógł skupić się na innej produkcji studia System 3 – np. opisanym powyżej International Karate. W 1991 roku ukazała się jeszcze Last Ninja 3, jednak nie odniosła takiego sukcesu jak dwie pierwsze części gry.
Ciekawostka: Nowy Jork został dość wiernie odwzorowany w grze. W trakcie zabawy odwiedzamy między innymi słynny Central Park.